Przejście Łuku Karpat – poradnik

Karpaty to łańcuch górski, ciągnący się przez kilka krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Jego południowy kraniec to już Bałkany, rejon granicy rumuńsko-serbskiej. Drugi, północno-zachodni, wyznacza dolina Dunaju koło słowackiej Bratysławy. Pomiędzy nimi – kilkadziesiąt pasm górskich, uformowanych w potężny łuk, zajmujący niemal 3/4 okręgu. Jego długość to 1300 kilometrów. Przez lata wędrowałem po Karpatach nie mając pojęcia gdzie zaczynają się i kończą. Dopiero impuls, jaki wywołała samotna wędrówka przez Beskidy w 2001 roku sprawił, że zadałem sobie pytanie: czym właściwie są Karpaty? Odpowiedź na to zmieniła moje życie, popychając jednocześnie do samotnego przejścia tych gór.

Nie byłem pierwszym, który wpadł na ten pomysł. Już w latach 60. i 70. zeszłego wieku wyprawy przewodników beskidzkich próbowały przejść Łuk Karpat, nie udało im się jednak, ze względów politycznych. Dopiero w 1980 roku pięciu Polaków ukończyło przejście Karpat. Wyprawa pod kierownictwem Andrzeja Wielochy, ukończyła całość Łuku w 90 dni. Poza trzonem grupy korzystali oni z pomocy ekipy wspierającej, dowożącej zaopatrzenie na trasę marszu.

Kolejne wyprawy powtarzały się co kilka lat, w dużych odstępach czasu. Nigdy nie były to wyprawy solowe – nawet idący przez całą Europę Brytyjczyk Nicolas Crane szedł w towarzystwie przewodników. To potęgowało moje obawy, gdy w 2004 roku wyruszałem na samotne przejście. Wbrew obawom okazało się ono możliwe. Kolejne lata przynosiły nowe przejścia. Łuk Karpat przeszła pierwsza kobieta (2007, z towarzyszem), a po 2009 roku przejścia zaczęły powtarzać się regularnie. W 2013 padły 2 rekordy czasowe (ze wsparciem i bez). W 2018 roku Weronika Łukaszewska i Sławek Sanocki wykorzystali sprzyjające warunki, by ukończyć przejście zimowe.

Co pewien czas otrzymuję pytania dotyczące tego, jak zaplanować i zrealizować przejście Karpat. Co ciekawe – nie tylko od Polaków. Na wiele pytań odpowiada moja książka, jednak brakuje w sieci jednego, dobrego podsumowania, które dałoby odpowiedź na pytanie: jak przejść Karpaty? Ten długi poradnik ma być odpowiedzią.

Czym jest Łuk Karpat?

Rzut oka na mapę Europy wystarczy, by dostrzec ciągłość Karpat. Długi i stosunkowo wąski łańcuch, zaczynający się i kończący w dwóch odległych punktach nad Dunajem, wprost narzuca się jako szlak wędrówki. Z pozoru skomplikowany, ale w rzeczywistości prosty kształt tych gór jest całością zapraszającą do drogi. Planując przejście Karpat stajemy jednak przed pytaniem: którędy powinna biec nasza trasa?

Granice Karpat

Planując przejście Karpat kluczowe staje się określenie gdzie zaczynają się i kończą te góry.

Pierwsza wyprawa w 1980 r. jako początek i koniec ustaliła dwa punkty. Na północnym zachodzie był to skraj Małych Karpat w rejonie Bratysławy: brzeg rzeki w samej stolicy lub wzgórze Devin koło Bratysławy. Na południu była to miejscowość Orsova, na granicy rumuńsko-serbskiej. Dunaju przełamuje się tam między rumuńskimi górami Almaj i Mehedinti, a Górami Wschodnioserbskimi.

Przez lata to właśnie rejon Orsovej był początkiem lub końcem karpackich wypraw. Tu jednak pojawiają się rozbieżności. Według systematyki geografów serbskich, niewielki masyw Gór Wschodnioserbskich, leżący po drugiej stronie Dunaju, także należy do Karpat. W polskiej geografii regionalnej, stworzonej przez prof. Jerzego Kondrackiego i uznawanej w naszym kraju, krańcem Karpat będzie Dunaj. Według tej systematyki początek przejścia Karpat powinien wypadać u podnóży masywów Almaj i Mehedinti. Wątpliwości dotyczące tego miejsca nie są rozstrzygnięte, ale jako geograf ze szkoły prof. Kondrackiego, posługuję się polską regionalizacją. Jeśli dodać do tego tradycję dotychczas ukończonych wypraw, nie będzie błędem rozpoczęcie marszu właśnie stamtąd.

W 2004 roku rozpocząłem marsz w masywie Almaj, najdalej na południe wysuniętym miejscu rumuńskich Karpat. W 2013 punktem startu była Orsova. Wybrałem ją, by dopełnić tradycji innych wypraw, ale także by odnaleźć stojący nad Dunajem drogowskaz, symbolicznie wyznaczający początek tych gór. W obu przypadkach kończyłem moje przejście nad Dunajem w Bratysławie.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Orsova, południowa Rumunia, początek przejścia Karpat 2013 r.

Czym jest „przejście Łuku Karpat”?

To pytanie było tematem kilku dyskusji: jak powinno wyglądać przejście Karpat?

W najprostszym wariancie jest to bardzo proste: wychodząc z jednego końca gór wędrujemy do drugiego, pozostając cały czas w obrębie łańcucha Karpat. Jeśli będziemy trzymać się tego warunku – przeszliśmy je w całości. Oznacza to olbrzymią dowolność w wyborze drogi. Możemy poruszać się grzbietami lub dolinami, w zależności od upodobań i sił. Jednak w skrajnym przypadku możemy iść wyłącznie wzdłuż dolin i przełęczy, omijając szczyty i wciąż twierdzić, że idziemy przez Karpaty. Zdrowy rozsądek podpowiada, że trudno mówić wtedy o „prawdziwym” przejściu gór.

Najlepszym, pod względem stylu, byłoby przejście Karpat działem wodnym, a więc główną kulminacją tych gór. Główny grzbiet Karpat, na odcinku od przeł. Bumbalka w Beskidzie Śląsko-Morawskim do przeł. Użockiej w Bieszczadach, rozdziela zlewiska Morza Czarnego i Bałtyckiego. Na pozostałych odcinkach tworzy on mniejsze, lokalne wododziały. Łuk Karpat dałoby się przejść suchą stopą (nie przekraczając żadnej rzeki), gdyby nie 3 przełomy: Aluty, Popradu i Dunajca, które go przebijają. Dodatkowo część grzbietów karpackich to granie o charakterze wspinaczkowym, których przejście jest niemożliwe.

Pierwsi zdobywcy Łuku z 1980 r. uznali, że trasa powinna być przede wszystkim „logiczna” i podążali za głównym grzbietem tam, gdzie było to możliwe, jednocześnie przecinając wspomniane rzeki. Polski zespół idący w 2002 r. (Paweł Kilen, Michał Kukuła, Michał Zieliński) przyjął wariant najbardziej ortodoksyjny, pętlą przez Tatry omijając przełomy Dunaju i Popradu. Przecięli oni jedynie przełom Aluty w Karpatach Południowych. Ominięcie tej rzeki wymagałoby zresztą kompletnego opuszczenia Karpat, dlatego taki plan odrzuciłbym z góry.

Spotkałem się z poglądem, że prawdziwe „przejście Łuku Karpat” to marsz ściśle głównym grzbietem Karpat. Taki wariant jest najlepszy pod względem stylu, zawsze jednak będą istniały odcinki grzbietów, które musisz ominąć z powodu trudności. Każdy wędrowiec subiektywnie postrzega ryzyko i podejmuje decyzje o ominięciu jakiegoś odcinka. Dopóki nie istnieje jeden wyznaczony szlak transkarpacki, dopóty każde przejście będzie wyglądało inaczej. W praktyce każde przejście jest więc pewnym kompromisem. Jaką część naszego szlaku powinno zabierać przejście grzbietami? Odpowiedź brzmi: możliwie dużą, jeśli mamy to uznać za przejście górskie. Ponieważ jednak nie istnieje żaden wytyczony szlak przez całe Karpaty (na podobieństwo amerykańskiego Szlaku Grzbietu Pacyficznego PCT czy Szlaku Wysokogórskiego Pirenejów HRP), wyznaczenie trasy jest zawsze w gestii uczestników wyprawy oraz ich uczciwości.

Moje przejście Karpat w 2004 r. planowałem bardzo swobodnie. Na długich odcinkach podążałem za wododziałem, by porzucić go na jakiś czas, w zamian idąc grzbietami na lewo lub prawo od niego. Takie przejście wydaje mi się najlepsze, gdyż pozwala zobaczyć te miejsca, na których najbardziej Ci zależy. Schodziłem w doliny, by uzupełnić zaopatrzenie w miejscowościach, jednak to szlaki grzbietami stanowiły trzon wyprawy. Podczas drugiego przejścia, w 2013 r., zmodyfikowałem trasę, idąc częściej po wewnętrznej stronie Łuku, co skróciło go i uczyniło łatwiejszym. Trzymałem się jednak dwóch zasad: wędrówki w obrębie Karpat i możliwie często grzbietami.

Jaki procent Twojej wędrówki przez Karpaty powinny stanowić grzbiety? Raz jeszcze: nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. 100% to ideał, którego nie da się osiągnąć. W przypadku moich przejść uznałem ok. 85% za zadowalający wskaźnik. Podczas zimowego przejścia 2017/18 Weronika Łukaszewska i Sławek Sanocki musieli iść na kompromisy, wynikające z zagrożenia lawinowego, ich wariant mógł prowadzić dolinami nawet częściej. Profil Twojej wędrówki powinien być tak „górski”, jak to możliwe i bezpieczne. Trasa to jednak zawsze wypadkowa panujących warunków oraz Twojej kondycji. Ostatecznie, brak jednego szlaku przez Karpaty jest tym, co daje w tych górach prawdziwą wolność.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapaOdległość i czas

Karpat to nie tyle łuk, co nieforemny zawijas o długości 1300 km. Taką odległość ma gładka krzywa wyrysowana między dwoma krańcami tych gór. W praktyce taka linia jest niewykonalna, a doliny i grzbiety wydłużą odległość do pokonania. Jak bardzo? Na podstawie doświadczeń wszystkich wypraw można ocenić przejście Karpat na 1900-2300 kilometrów, zależnie od obranej trasy. Zdarzały się warianty dłuższe (2500 km Joanny Mikołajczak i Bartka Malinowskiego), ale trzymając się w przybliżeniu głównego grzbietu przejdziesz dystans bliski 2100-2200 km. Suma przewyższeń na szlaku także zależeć będzie od Twojego wariantu, jednak można ją ocenić na 70-80 tysięcy metrów podejść.

Czas przejścia zależy od kondycji, ciężaru plecaka i pogody. U większości wypraw było to 80-90 dni. Dobrym przeciętnym tempem dziennym będzie 25-30 km i 700-1000 m podejścia w trakcie 10-13 godzin. Inne odległości dzienne pokonasz w wysokich Górach Fogaraskich, a inne – w łatwym Beskidzie Niskim. Jeśli zakładasz wolniejsze tempo, możesz iść nawet ponad 100 dni.

Najszybszy czas przejścia wynosi obecnie szalonych 39 dni i 11 godzin. To rekord biegowy Romana Ficka, na lekko i z udziałem ekipy wspierającej. Dla porównania – moje drugie przejście Łuku Karpat, bez wsparcia, ale z depozytem pozostawionym w Sygiecie Marmaroskim, zajęło 65 dni. Taki czas osiągnąłem, idąc po wewnętrznej stronie Karpat Wschodnich w Rumunii i na Ukrainie. Oceniam, że mając obecne doświadczenie i idąc z lekkim wyposażeniem (waga bazowa 7 kg) na przejście wariantem zbliżonym do wododziału Karpat, potrzebowałbym 75 dni. Nie warto jednak zmieniać przejścia w gonitwę, dlatego planując swoje przejście daj sobie dość czasu.

Podczas tak długiego trekingu warto rozważyć „dni zerowe” podczas których nie wędrujesz w ogóle, skupiając się na regeneracji i uzupełnieniu diety. Zależnie od osobistych preferencji 1 dzień odpoczynku powinien wypadać na każde 1-3 tygodni marszu.

Kiedy iść?

Skoro dokonano już zimowego przejścia odpowiedź może brzmieć: przez okrągły rok! Ale gdy mowa o przejściu w dobrych warunkach, lato to jedyny czas.

Optymalna datą startu jest moment, gdy wysokie grzbiety i przełęcze nie są już pokryte wiosennym śniegiem. W praktyce w najwyższych partiach Gór Fogaraskich śnieg utrzymuje się cały rok, ale w lipcu jest już twardy i do pokonania w lekkim obuwiu. Startując wcześniej korzystasz bardzo z długiego dnia, który w czerwcu i lipcu jest Twoim sprzymierzeńcem, i pozwala osiągać długie przebiegi. Jeśli zdecydujesz się wyjść na przejście późno, np. w połowie lipca, w drugiej połowie wyprawy doświadczysz krótkich dni.

Przewidywanie pogody jest trudniejsze. Lipiec w Karpatach znany jest jako deszczowy miesiąc, możesz więc czuć pokusę, by wystartować około 15 lipca i korzystać potem z dobrej sierpniowej pogody. W drugiej połowie takiego przejścia możesz jednak trafić na wrześniowe i październikowe deszcze, uprzykrzające marsz. W 2013 roku takim deszczowym odcinkiem były dla mnie 2 tygodnie między północną Rumunią, przez Ukrainę, po polskie Bieszczady.

Jeśli startujesz z Orsovej, najlepszym momentem na start jest koniec czerwca. Oznacza to prawdopodobnie dość stabilną pogodę w Karpatach Południowych, długie dni i dotarcie do Polski jeszcze przed wrześniowym ochłodzeniem. Jeśli startujesz z Bratysławy, dobrym terminem będzie początek czerwca. W tym wariancie dotrzesz w wysokie partie gór Rumunii przed pierwszym śniegiem.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Jesienna niepogoda i nadchodzący pierwszy śnieg. Pieniny, przejście Karpat w 2013 r.

Skąd zacząć przejście Karpat?

Oba kierunki mają swoje plusy i minusy.

Zaczynając z Orsovej:

  1. Wchodzisz w Karpaty Południowe, najwyższe i najtrudniejsze technicznie. Przejdziesz je więc mając najwięcej sił i energii. Łatwiejsze i niższe masywy zostawisz na koniec, gdy Twoja kondycja spadnie. Z drugiej strony to właśnie na początku, zanim przyzwyczaisz się do marszu, czeka Cię największy wysiłek.
  2. Na koniec zostawiasz sobie góry Polski i Słowacji, gdzie zaopatrzenie jest lepsze, dźwigany bagaż lżejszy, a wysiłek potrzebny do zdobycia jedzenia – mniejszy.
  3. Z Rumunii idziesz ku północy, w stronę Polski. Mi pomagało to psychicznie.

Zaczynając z Bratysławy:

  1. Zaczynasz od małych trudności, a Twoje ciało przyzwyczaja się do wysiłku. Najtrudniejsze partie gór czekają na Ciebie dopiero za 2 miesiące.
  2. Zaczynasz od gór łatwych w nawigacji i masz czas, by stopniowo przyzwyczaić się do wyszukiwania drogi.
  3. Po 2-3 tygodniach docierasz do Polski, gdzie masz możliwość wymiany sprzętu, skorzystania z pomocy znajomych/rodziny lub pozostawienia tam depozytu (o tym niżej).

W moim przypadku przeważyły argumenty na rzecz startu z południa. Na obu moich przejściach największe trudności wolałem wziąć „na klatę” już na starcie. W obu przypadkach byłem zadowolony z takiego wyboru. Zdecydowana większość wypraw startuje właśnie z południa.

Nawigacja i GPS

GPS może być znaczącym ułatwieniem, np. w sytuacji kompletnego zagubienia w gęstej mgle. Jeśli jednak potrafisz wędrować z mapą i kompasem, nie będzie Ci niezbędny. Moja nawigacja opierała się w całości na papierowych arkuszach i małym kompasie. Zostawiam to Twojemu wyborowi, osobiście wolę jednak bazować na moich umiejętnościach i wyczuciu terenu niż elektronice, zależnej jednak od zasilania. Kilka osób pytało mnie: „czy mógłbyś udostępnić ślad GPS swojej wędrówki?”. Pomijając fakt, że nie miałem ze sobą tego urządzenia uważam, że w takim przejściu ważne jest szukanie własnej drogi i czytanie topografii gór, a nie ślepe podążanie śladami kogoś innego.

Łuk Karpat – mapy

Mapy to prawdziwy ból wszystkich idących tą trasą, niezmiennie od lat. Na szczęście jest coraz lepiej.

Mapy dowolnego masywu Polski, Czech i Słowacji są łatwo dostępne. W przypadku naszych sąsiadów to arkusze 1:50 000 dwóch wydawców, VKU Harmanec i Tatra Plan. Dla Polski najlepsze mapy to „pięćdziesiątki” wydawnictwa Compass.

Na terenie Ukrainy przez lata jedyną opcją były przedwojenne arkusze map Wojskowego Instytutu Geograficznego, wydane jako reprinty. Sytuację poprawiły nieco ukraińskie mapy wojskowe 1:100 000, ich jakość była jednak przeciętna. Dopiero po 2010 roku pojawiły się na rynku bardzo dobre mapy Compassu: Czarnohora i Świdowiec, Gorgany i Połonina Krasna oraz Użański Park Narodowy, wszystkie w skali 1:50 000. Dostępna jest też seria map wydawnictwa „Kartografia Ukraina”. Licząca ponad 20 arkuszy, obejmuje całe ukraińskie Karpaty.

Trudnym orzechem do zgryzienia bywa Rumunia. Wiele pasm nie posiada tam dobrych map.

Podstawą w nawigacji są węgierskie arkusze Dimap. W Karpatach Południowych obejmują one masywy: Retezat, Paring, Fogaraskie, Piatra Craiului. W Karpatach Wschodnich: Bucegi, Ciukas, Harghita, fragment Gurghiu, Ceahlau, Bistritei, Giurgeu, Ciucului, Kelimeńskie, Rodniańskie, Gutyjskie, Lapus i Tibles. Nowym, ciekawym wydawnictwem jest Schubert Franzke, oferujące kilka arkuszy np. Cernei/Mehedinti, Postavaru/Piatra Mare/Baiului albo Gór Marmaroskich. Ilość dostępnych arkuszy wzrasta, wciąż jednak pozostają białe plamy: góry Godeanu i Lotru na południu albo Bodocului na wschodzie.

Gdy mapa jakiegoś terenu nie istnieje, z pomocą przychodzi internet i rumuński serwis carpati.org. W zakładce „Ghid >> Hartii” znajdziesz archiwalne arkusze niemal wszystkich masywów Rumunii. Wiele z nich to stare konturówki, ale wprawny turysta poradzi sobie z nimi bez trudu.

Potrzebujesz łącznie ok. 30 arkuszy, aby pokryć trasę we wszystkich krajach. Zakup papierowych map Karpat będzie więc jednym większych wydatków podczas wyprawy. Możesz zrezygnować z niego, zdając się na nawigację smartfonem, co podczas moich przejść było niemożliwe.

Gdybym miał przejść Łuk Karpat obecnie obrałbym inną strategię. Zamiast papierowych arkuszy, zabrałbym smartfon, zawierający 3 rzeczy:

  • aplikację mapy.cz ze ściągniętymi offline mapami krajów karpackich; takie mapy pozwoliłyby na bieżącą nawigację,
  • zapisane w pamięci skany map ze strony carpati.org – jako nawigację pomocniczą,
  • komplet śladów GPX, pokrywających całe zaplanowane przejście Karpat; wyznaczyłbym je za pomocą serwisu plotaroute.com,

Dodatkowo powyższe ślady GPX znajdowałyby się, w razie potrzeby, w moim zegarku.

Szlaki

Wiele ścieżek, którymi będziesz się poruszać, to znakowane szlaki. Na Ukrainie, w Polsce, Czechach i Słowacji są to typowe oznaczenia: poziomy kolorowy pasek (żółty, czerwony, niebieski, zielony, czarny) z dwoma białymi poniżej i powyżej. System oznakowań w Rumunii jest bardziej skomplikowany: 5 kształtów (kółko, trójkąt, kwadrat, krzyż i pionowy pasek) oraz 4 kolory. Mają one przypisane konkretne funkcje. Czerwony pionowy pasek oznacza zazwyczaj (tak jak w Polsce poziomy) główne szlaki grzbietowe danego masywu. Żółte krzyżyki to zazwyczaj szlaki łącznikowe i przecinające grzbiety. Niebieskie trójkąty to często szlaki boczne i prowadzące na pobliskie wierzchołki. Czerwone kółko/kropka wewnątrz większego białego to zwykle trasy w formie zamkniętego okręgu, wracające do punktu wyjścia. Oprócz nich istnieją też inne kombinacje.

Część masywów w Rumunii będzie jednak pozbawiona oznakowania w ogóle. Na takie miejsca trafisz np. w górach Cernei i Godeanu na południu Rumunii czy w górach Marmaroskich, Lapus i Tibles na północy. W takich miejscach musisz polegać na kompasie i regularnym sprawdzaniu swojego położenia w terenie. Na Ukrainie znakowanych szlaków przybywa corocznie, choć czasem brakuje im ciągłości, np. pojawiają się tylko ponad granicą lasu. Na głównym grzbiecie ukraińskich Karpat możesz też kierować się przedwojennymi słupkami granicy polsko-czechosłowackiej.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Grzbiet Czarnohory i dawny słupek polsko-czechosłowacki. W tle Howerla (2061 m), najwyższy szczyt Ukrainy.

Noclegi

Własny namiot to podstawa w rejonach, gdzie nie ma żadnych miejscowości. Poza nim istnieje kilka innych opcji:

Schroniska

Są w całej Polsce i Słowacji i nie będziesz mieć problemu z ich odnalezieniem. W Rumunii, nazywane cabana znajdują się w bardziej uczęszczanych pasmach: Fogaraszach, Bucegi, Ciukas, Harghita i innych. Niektóre mniej uczęszczane góry mają jedno lub kilka schronisk, np. Cabana Buta u podnóży Retezatu i Godeanu, Obârşia Lotrului na styku Lotru, Paring, Capatinii i Sureanu lub Cabana Bucin w górach Gurghiu. Standard i ceny odpowiadają polskich schroniskom i bardzo polecam Ci zatrzymać się w nich kilka razy. Są świetną regeneracją po wielu nocach w namiocie.

Na Ukrainie schroniska istnieją pod postacią pensjonatów we wsiach, a wyżej w górach jako tzw. turbazy, dość nieliczne. Wysoko w górach nie trafisz na schroniska, choć zdarzają się wyjątki („Chatka u Kuby” w Czarnohorze lub turbaza „Drahobrat” na Świdowcu.

Schrony, wiaty

W wysokich masywach Rumunii spotkasz regularnie otwarte schrony. To proste konstrukcje z blachy lub tworzywa, oferujące jedynie miejsce do snu i osłonę przed deszczem. Zwłaszcza w Fogaraszach bywają zbawieniem. Nowe buduje się często w formie prostokątnych baraków, z wymalowanym na dachu czerwonym krzyżem – pomaga to odnaleźć je we mgle. Niektóre są wręcz architektonicznymi perełkami, jak schron Caltun pod szczytem Negoiu, w Fogaraszach. Spotkasz jednak także stare, stawiane często z plastikowych paneli, przypominające piłki futbolowe. Te są często w złym stanie technicznym. W innych masywach możesz znaleźć schrony w formie drewnianych chat lub – nie zawsze oznaczone na mapach – chatki leśników.

Na Ukrainie podobnych miejsc brakuje. Wyjątkiem jest schron na Płyścach oraz chatka pod Grofą w Gorganach.

W Polsce i na Słowacji wiaty i deszczochrony są dość popularne i często oznaczona na mapach. Wspomniałem o niektórych w artykule o Głównym Szlaku Beskidzkim. Warto z nich korzystać, gdyż noc pod zadaszeniem niemal zawsze będzie wygodniejsza niż w namiocie. W razie bardzo złej pogody możesz rozstawić namiot wewnątrz szałasu lub wiaty, zapewniając sobie ciepło i brak deszczu.

Szałasy pasterskie

Wędrując latem w wielu z nich napotkasz pasterzy. Te puste bywają zamykane, jednak co pewien czas możesz mieć szczęście. Część szałasów stoi pusta i otwarta po sezonie. Nawet jeśli spotkasz w nich pasterzy, w sytuacji kryzysowej raczej nie odmówią pomocy, czego sam doświadczyłem.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Zniszczony schron w Górach Fogaraskich, 2013 r.

Sprzęt

Na przejściu Łuku Karpat napotkasz bardzo zmienne warunki. Początek lata będzie oznaczał upały, koniec września – pierwsze przymrozki. Cały czas musisz spodziewać się deszczu, a w najwyższych partiach gór możliwy jest opad śniegu. Twój sprzęt musi być na to przygotowany.

Moje wyposażenie na pierwsze przejście było przykładem jak nie zabierać się do długich dystansów. Ogromny 105-litrowy plecak, dość ciężki namiot, niefunkcjonalne ubrania i wiele zbędnych rzeczy złożyło się na ciężar 20-22 kg, który przeklinałem nieustannie. W 2013 roku wróciłem na Łuk Karpat z plecakiem 2-krotnie mniejszym i lżejszym o prawie 10 kg. Przyjemność z wędrówki była nieporównywalnie większa, wzrosło też moje tempo. Patrząc na obydwa te przejścia widzę dziś, jak źle zabrałem się do tamtej pierwszej przygody – i jak wiele wciąż mógłbym poprawić.

Jaki sprzęt zabrałbym na przejście Karpat dzisiaj?

Plecak

100 litrów? Odpada! Mając dzisiejsze doświadczenie na długich dystansach dążyłbym do tego, by waga bazowa sprzętu wyniosła ok. 7 kg. Ponieważ najdłuższe odcinki bez zaopatrzenia wynoszą w Karpatach 7 dni, do tego ciężaru trzeba dodać około 6 kg jedzenia i 2 l wody. Całość nie przekroczy więc 15 kg i zamknie się w 50-litrowym plecaku. Z takim właśnie bagażem przeszedłem Łuk Karpat w 2013 r., grań Pirenejów i trawers Alp. Większość osób startuje na przejście Karpat z plecakami znacznie większymi, jednak nakład pracy przy odchudzeniu sprzętu i doświadczenie zdobyte na krótszych szlakach pomogą Ci zmniejszyć objętość plecaka. W trakcie przejścia Alp w 2017 r. używałem modelu Deuter Aircontact Lite 50+10. Był idealny na takie obciążenia i długie trasy. Teraz, mając jeszcze lżejszy bagaż, zabrałbym lżejszy Aircontact Ultra 50+5, obecnie mój ulubiony plecak na długie trasy.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Bagaż na 2000 km pod koniec przejścia Karpat, 2013 r.

Schronienie: namiot czy tarp?

Przez ostatnich 5 lat na wyprawy inne niż zimowe (poza trawersem Islandii) zabieram tarp. Jest znacznie lżejszy od namiotu, ale nie tak bezpieczny: wymaga większej staranności przy naciąganiu, uważnego wyboru miejsca i nie chroni tak dobrze np. w trakcie silnego wiatru lub ulewy. Jeśli wizja ulewy spędzonej pod tarpem nie daje Ci spokoju, weź namiot, ale możliwie lekki.

1,5 kg to dla mnie górna granica dla 1-osobowego namiotu. Dla zespołu dwójkowego wybierz model 2-osobowy, ważący ok. 2 kg, którym się podzielicie. Na długim dystansie namiot musi zapewniać dość miejsca na przebranie się, gotowanie i składowanie bagażu w środku. W 2004 r. zabrałem namiot wielkości trumny i był on bardzo nietrafionym wyborem.

Jakie modele będą dobre? Dla jednej osoby sensownym minimum na taki szlak będzie np. mały i pakowny MSR FreeLite 1 (900 g) lub Nemo DRagonfly OSMO (950-1200 g). Pewnym kompromisem cenowym i jakościowym może być np. FN Tromvik 1. Waży 1590 g, ale jest sporo tańszy. Dwie osoby zmieszczą się w lekkich kopułkach typu MSR Hubba Hubba NX (1750 g),  Exped Mira 2 HL (1300 g), Exped Lyra 2 (2100 g), Fjord Nansen Rekvik II (2350 g) czy Terra Nova Panacea (2500 g).

Pamiętając warunki panujące na moich dwóch przejściach Karpat, zdecydowałbym się na tarp lub bardzo lekki tarptent. Ten który obecnie mam to Pyraomm Solo Tarp firmy Liteway. To zamknięte schronienie, pozbawione sypialni z siatki oraz podłogi. Jego waga to zaledwie 350 gramów (!). Mimo to jest schronieniem, którego nie boję się używać nawet w złej pogodzie. Na długą wyprawę rozważyłbym może nieco większą wersję 2-osobową (425 g). Tak piórkowej wagi nie zaoferuje żaden namiot.

Biwakowanie w Karpatach jest dozwolone dość powszechnie, poza terenami chronionymi. W parkach narodowych wyznaczone są niekiedy miejsca, gdzie można rozbić namiot (G. Rodniańskie lub Czarnohora).

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Biwak w Górach Fogaraskich

Śpiwór

Temperatury na przejściu Karpat będą zmienne, od upałów na początku trasy, po temperatury ujemne pod koniec. Temperatura na szczytach zawsze spaść poniżej 0°C, dlatego najrozsądniejszym wyborem jest śpiwór o komforcie ok. -5°C, a więc z 400 gramami dobrego puchu. Takim modelem jest np. Cumulus X-Lite 400 – ultralekki (waży tylko 580 g) i ciepły (limit -7°C). Bardziej obszernym modelem będzie np. Lite Line 400, ważący 700g.

Mata

Karimata z pianki to prostota i pewność, że nic nie uszkodzi Twojego „łóżka”. Jej wadą jest jednak duży rozmiar po zwinięciu, co przeszkadza zwłaszcza na silnym wietrze. Wygodniejsza, pod względem snu i pakowania, będzie lekka mata samopompująca lub materac dmuchany. Obecnie przychylam się do tej ostatniej opcji, zabierając na szlaki lekki (390 g) i wygodny materac Exped 1R. Śpiąc pod tarpem podkładam pod niego odpowiednio przycięty kawałek nylonu, chroniący go przed kamieniami i roślinnością.

Buty

W 2004 r. przeszedłem Karpaty w ciężkich butach alpinistycznych, niszcząc je – i przy okazji swoje stopy. Znacznie lepszym wyborem są lekkie, ale dobre buty trekingowe. Czy powinny sięgać za kostkę? To zależy od Twoich preferencji i doświadczenia. Jeśli Łuk Karpat ma być Twoim pierwszym zetknięciem z długim dystansem – bezpieczniejsze będzie obuwie wysokie, lepiej chroniące stopy w trudnym terenie. Wybierz jednak model lekki, gdyż na tak długim szlaku każdy gram na stopach będzie mieć znaczenie. Jeśli poprzednie wędrówki przyzwyczaiły Cię do niskich butów, możesz w nich przejść także Karpaty. W 2014 r. przeszedłem irański łańcuch Zagrosu w w niskim obuwiu trekingowym. W 2017 r. to samo zrobiłem przechodząc całość Alp. To pokazuje, że swobodnie da sie to zrobić na Łuku Karpat. Takie buty nie sprawdzą się w razie dużego opadu śniegu, ale jeśli startujesz z Rumunii i wrzesień spędzisz w Polsce i Słowacji, taka sytuacja raczej Cię nie spotka.

Ubrania

Mój obecny zestaw na długi szlak to:

  • lekka koszulka Brubeck Dry lub, w razie spodziewanych upałów, koszula przeciwsłoneczna Helly Hansen Active Solen Hoodie
  • koszulka dł. rękaw – Salewa Ortles Cubic PL – na chłodniejsze dni
  • spodnie – Helikon-Tex OTP – lekkie i uniwersalne, na upały i chłodną pogodę,
  • leginsy: Helly Hansen Lifa Pant
  • bluza powerstrech – Houdini Power Houdi, bardzo ciepła, noszona przy chłodnej pogodzie
  • sweter puchowy – Cumulus Plancklite, bardzo lekki, na zimne wieczory i najzimniejsze dni
  • odzież przeciwdeszczowa – kurtka Salewa Pedroc ACT GTX + lekkie spodnie Mountain Equipment Rainfall Pants. Kurtka to wygodny i lekki model, sprawdzony na kilkunastu wyprawach i tysiącach kilometrów. Spodnie to bardzo lekki laminat, także sprawdzony.
  • skarpety: 3 pary. Na trakingi zabieram lekkie i wygodne Bridgedale Hike. Na długie okresy złej pogody przydatne będą wodoodporne Bridgedale StormSock.
  • czapka polarowa
  • Czapka z daszkiem na upały
  • rękawiczki Powerstrech
  • buff

Taki komplet pozwala na wędrówkę w praktycznie każdej pogodzie w Karpatach latem i jesienią. Możesz go modyfikować, np. zastępując bluzę Powerstrech innymi typami materiałów lub bluzą z ociepliną syntetyczną (np. Primaloft lub Climashield).

Gotowanie

Jeśli wystartujesz z Orsovy i nie zamierzasz zjeżdżać lub schodzić do dużych miast, kolejnym miejscem w którym znajdziesz paliwo może być… Krynica Zdrój w polskich Beskidach. Nie przesadzam. Zakup gazu w drodze przez Rumunię jest trudny i możliwy tylko w Sibiu i Brasovie. Aby dostać się do tych miast, musisz zjechać lub zejść z gór kilkanaście kilometrów na północ. W rumuńskich Karpatach Wschodnich najbliższe sklepy outdoorowe leżą w Kluj Napoca, Piatra Neamt czy odległym Kimpolungu Mołdawskim – w zasadzie z góry możesz o nich zapomnieć. W Karpatach Ukraińskich sklepów outdoorowych nie ma. Zapas gazu na ok. 2 miesiące musisz mieć zatem ze sobą. Oznacza to niesienie 2 dużych (450 g) lub 4 małych (230 g) kartuszy. Chyba, że planujesz depozyty, o czym niżej.

Zestaw na treking przez Karpaty powinien być prosty i lekki. W moim przypadku jest to komplet kuchenka + menażka Jetboil Stash (200 g). To świetne rozwiązanie, ale jeśli szukasz czegoś tańszego, dobry będzie mały palnik ( mój ulubiony typ to MSR Pocket Rocket 2 – 73 g lub starszy MSR Pocket Rocket w pierwszej wersji – 85 g). Do tego około 1-litrowe naczynie z pokrywką. Uzupełnia go lekka łyżka, 2 zapaliczki oraz osłona przeciwwietrzna Toaks z folii tytanowej (18 g). 1 litr to objętość idealna dla 1 osoby. W przypadku dwóch osób – zabierzcie komplet dwóch naczyń: 1l oraz 1,5/ 1,8 l.

Moja rada, wypracowana na długich dystansach: zazwyczaj najbardziej opłacalne finansowo są duże kartusze propan/butan 450 g. Po 10-14 dniach są one jednak w połowie puste, zajmując niepotrzebnie objętość plecaka. Dlatego wędrując latem zabieram kartusze 230 g, które opróżniam już po 2 tygodniach i mogę pozbyć się ich, szybciej zwalniając miejsce w bagażu. Dodatkowo wiele menażek o pojemności 1-2 l idealnie mieści w sobie kuchenkę oraz gaz 230 g.

Higiena

Mój zestaw to: szczotka i pasta do zębów, mydło, pomadka do ust z filtrem UV, obcinacz do paznokci, papier toaletowy. O tym jak utrzymać higienę na długich szlakach przeczytasz w tym artykule.

Fotografia

Na wyprawy zabieram bezlusterkowiec OM-D EM-5 Mark III + obiektywy. Na długim szlaku starałbym się ograniczyć do 1 lub 2 szkieł, dlatego w moim komplecie znalazłby się obiektyw Zuiko 12-100 mm f/4 PRO, uniwersalny i ostry zoom. Na wyprawy, gdzie fotografia stanowi ważny element, pozwalam sobie na zabranie 2 obiektywów: Zuiko 12-40mm f/2.8 PRO oraz większego 40-150 mm f/2.8. W komplecie z nimi: 4 baterie + ładowarka USB, karty pamięci (łącznie około 200 GB) i niewielki pokrowiec. Taki zestaw to jednak duże obciążenie. Podczas wielu moich wypraw zabierałem go w plecaku/torbie, ale rzadko wynosiłem powyżej bazy. W ostatnich latach, jeśli mam w planie robienie tylko prostych, pamiątkowych zdjęć, ograniczam się do smartfonu z dobrym aparatem (ostatnio Samsung S22 Ultra).

Apteczka

Opatrunki, bandaż elastyczny, folia NRC, rękawiczki gumowe, pęseta, środki przeciwbólowe i przeciwko zatruciom. O kompletowaniu własnej apteczki pisałem obszernie w tym artykule.

Pozostałe

  • kije teleskopowe: od prawie dekady mam Black Diamond Trail, wytrzymałe, z łatwą i niezawodną regulacją. Na letnich szlakach alternatywą dla nich są jednak bardzo lekkie kije węglowe Distance Carbon Z Black Diamonda. Te właśnie zabrałbym obecnie na Łuk Karpat.
  • czołówka: dowolny model, który umożliwia wymienne stosowanie akumulatora i baterii AA/AAA. To da większe bezpieczeństwo gdy nie będziesz mieć dostępu do prądu przez dłuższy czas. Obecnie używam głównie Ledlenser MH8, bardzo dobra będzie też Petzl Actik Core. Oprócz nich w plecaku znalazłyby się 2 komplety baterii.
  • Notes i długopis, taśma klejąca do napraw (5 m), igła i nitka.

Łuk Karpat – jedzenie i planowanie zaopatrzenia

Idąc grzbietami, natrafisz na Łuku Karpat na odcinki przebiegające z dala od cywilizacji i możliwości zaopatrzenia. Zwłaszcza w Karpatach Południowych typowe są odcinki 5-7 dniowe, na których nie mijasz żadnej miejscowości. Najdłuższym na całym Łuku jest fragment między Baile Herculane i Petrosani, liczący ok. 160 km i 7-8 dni.

Podczas pierwszego przejścia zdarzyło mi się 1 raz opuścić góry, by zjechać do miasta po jedzenie i wrócić. 9 lat później wyruszyłem zdeterminowany, by moje przejście Karpat było nieprzerwane. Przekraczałem więc granice pieszo, zaś jedzenie zdobywałem po drodze. Wymagało to dobrego zaplanowania punktów zaopatrzenia. Moją metodę opisałem w artykule o planowaniu wypraw, ale streszczę ją tu:

Przez rozpoczęciem przejścia podzieliłem Karpaty na 5 dużych etapów: 1. Karpaty Południowe, 2. rumuńskie Karpaty Wschodnie, 3. Karpaty ukraińskie, 4. Karpaty polskie, 5. Karpaty słowackie. Każdy liczy 2-3 tygodnie marszu. Każdy z tych etapów rozbiłem na jeszcze mniejsze odcinki po kilka dni.

1. Karpaty Południowe to 3 odcinki:

  • góry Cerna, Godeanu i Retezat
  • góry Sureanu i Lotru
  • góry Fogaraskie, Piatra Craiului i Bucegi

Każdy z nich liczy maksymalnie 7 dni i kończy się w miejscowości, gdzie możliwe jest kupienie jedzenia. Po pierwszym odcinku było to miasto Petrosani. Po drugim – wieś Turnu Rosu. Po trzecim – miasteczko Predeal. Dystanse i czasy między nimi determinowały ilość potrzebnego jedzenia. Żaden z nich nie przekraczał tygodnia, a więc maksymalny zapas prowiantu wynosił 6-7 kg.

2. Rumuńskie Karpaty Wschodnie to:

  • Karpaty Zakrętu i góry Bodocului
  • góry Harghita i Gurghiu
  • góry Kelimeńskie, Birgau, Rodniańskie, Tibles

Tu także miałem do przejścia 3 odcinki, ale łatwiejsze technicznie i gęściej zamieszkałe. W praktyce podczas każdego z nich trafiałem na sklep przynajmniej raz. Tu odstępy między miejscami zaopatrzenia wynosiły więc 3-4 dni.

3. Karpaty Ukraińskie to 2 odcinki:

  • Świdowiec i Połonina Krasna
  • Połonina Borżawa i Połonina Równa

Po drodze mijałem 2 miejscowości (Ust Czorna i Miżgiria), a najdłuższy odcinek w górach wynosił 4 dni.

4 i 5. Karpaty polskie i słowackie były łatwe do zaplanowania dzięki gęstej sieci miejscowości. Tu planowałem zaopatrzenie co 2-3 dni.

planowanie_wyprawy_luk_karpat
Planowanie wyprawy Łukiem Karpat

Moje śniadania składały się głównie z porcji owsianki z owocami lub purre ziemniaczanego z porcją warzyw i przypraw. W ciągu dnia dodawałem sobie sił przekąskami: orzechami, czekoladą, batonikami musli, chałwą. Koniec dnia oznaczał ciepły posiłek: płatki gryczane/kasze/makarony/ryż + sos, warzywa i dodatek mięsa. Co pewien czas jadłem też ciepły posiłek w mijanym barze. Zaopatrzenie w sklepach rumuńskich było zazwyczaj dobre, więcej do życzenia zostawiały sklepy na Ukrainie. Docierając do kolejnego punktu nie zawsze dało się przewidzieć co tam znajdę, dlatego komponowanie posiłków wymagało nieraz sporej elastyczności. I twórczego włączania składników, które akurat znajdowałem. Węgierska pasta paprykowa zamiast sosu w proszku, mamałyga zamiast ryżu lub makaronu instant, dość ciężkie, ale smaczne konserwy i warzywa w puszkach albo, w chwili desperacji, smalec wieprzowy (tfu!). Była to przygoda sama w sobie, ucząca kreatywności i polegania na tym, co dostępne.

Gotując 1 posiłek dziennie zużywałem 230 g kartusz gazu przez 2 tygodnie, a 450-g przez miesiąc. Pierwsze przejście w 2004 r. wymagało trzech dużych kartuszy (w sumie 1350 g), a drugie, w 2013 – czterech małych (920 g).

Woda

Woda w Karpatach była w zasadzie powszechna i zazwyczaj znajdowałem ją kilka razy dziennie. Prawie nigdy nie niosłem więcej niż 1,5 l. Tylko dwukrotnie trafiłem w odcinek bez wody. Pierwszym takim miejscem było wejście w masyw Cernei z Baile Herculane. W tym miejscu przez 24 godziny (!) na grzbiecie nie ma żadnego źródła. Woda pojawia się dopiero w przysiółku Poiana Lunga, pod charakterystycznych szczytem Ardżuna/Arjana. Na odcinek Baile Herculane – Ardżuna weź co najmniej 3 litry wody.

Drugim, położonym 3 dni dalej, był fragment pasma Godeanu, między szczytami Godeanu i Paltina. Tu 2 litry są minimum.

Wodę w Karpatach piłem wprost ze źródeł, niefiltrowaną. Nie zatrułem się, ale zawsze uważnie lustrowałem każde miejsce, zanim z niego skorzystałem. Jeśli obawiasz się o jakość napotkanej wody, najlepszym rozwiązaniem będzie niewielki filtr. Ja używam obecnie filtra Sawyer Squeeze.

Depozyty

Na amerykańskich szlakach długodystansowych depozyty i przesyłki „poste restante” adresowane do siebie i odbierane setki kilometrów dalej, to istotna część logistyki. W Karpatach odkryłem ten patent dość późno.

W 2013 r. zakładałem dość szybkie przejście odcinka rumuńskiego w 1 miesiąc. Chcąc iść dość szybko, musiałem dźwigać mało. W tym celu zaplanowałem, że przed startem zostawię w połowie Karpat depozyt, a w nim mapy i paliwo na drugą część wyprawy. Z Rumunii na Ukrainę dostałem się pieszo, przejściem Sygiet Marmaroski/Sołotwino. Na miejsce startu wyprawy jechałem więc przez Ukrainę, chcąc trafić na to przejście graniczne, z którego miesiąc później miałem skorzystać. Tuż przy nim zakopałem w krzakach pakunek zawierający ok. 2 kg map, 450 g gazu, trochę jedzenia i ciepłą koszulkę. W ten sposób na starcie w Orsovej miałem zapas paliwa i mapy jedynie na pierwszą, rumuńską połowę Karpat. Po 33 dniach, dotarłszy do Sygietu Marmaroskiego, odnalazłem kartusze z gazem i mapy na drugą połowę, ukraińsko-polsko-słowacką. Ten manewr wymagał nadłożenia drogi i oznaczał, że do południowej Rumunii musiałem dojechać przez Ukrainę, ale zaoszczędził mi niesienia 3 kilogramów na odcinku 1000 km.

Podobny patent zastosowali Weronika Łukaszewska i Sławek Sanocki na przejściu zimowym 2017/2018. Przed rozpoczęciem rozwieźli wzdłuż Karpat kilka depozytów, zostawiając je m.in. w lokalnych sklepach. Manewr z wysyłaniem do siebie paczki na „poste restante” zastosowałem z powodzeniem na moim przejściu Głównego Szlaku Beskidzkiego. Podczas zimowego przejścia całości gór Polski zaprzyjaźnione schroniska i znajomi mieszkający w górach trzymali dla mnie łącznie w 5 miejscach.

Bez względu na to skąd zaczynasz marsz, depozyty są rzeczą, która może znacząco odciążyć Twój bagaż. Mogą one zawierać paliwo, mapy, trwałe jedzenie, zapas witamin lub suplementów na kolejny odcinek, baterie, a nawet buty i ubrania. Depozyt możesz zostawić w miejscowości, przez którą planujesz przechodzić, u znajomych mieszkających w górach lub po prostu zakopać i oznaczyć. Mając samochód możesz stworzyć całą siatkę takich pakunków, przejechawszy uprzednio wzdłuż Karpat. Jeśli jedziesz na miejsce startu pociągami, możesz zaplanować jeden depozyt w polskich górach i jeden np. w Sygiecie Marmaroskim, na granicy. Musisz tylko dobrze przemyśleć ich lokalizację, by nie dobrały się do nich zwierzęta bądź ludzie.

Dzikie zwierzęta i psy

Karpaty, zwłaszcza rumuńskie, są ostoją niedźwiedzia brunatnego i wilka. Szansa na spotkanie z nimi istnieje, jest jednak mała. Mi samemu, mimo lat wędrówek w górach, udało się jedynie odnajdywać ślady tych drapieżników. Tym niemniej zdarzają się spotkania z niedźwiedziami i znane są przypadki „misiów” szukających jedzenia w obozowiskach lub na granicach wsi.

Podczas moich wypraw stosuję proste środki ostrożności. W trakcie marszu nie staram się być bardzo cicho, by moje naturalne odgłosy mogły ostrzec zwierzęta wokół. Na biwakach zamykam jedzenie w nylonowym worku, który chowam do plecaka. Zazwyczaj nie noszę intensywnie pachnących produktów, dlatego nie staram się ukrywać jedzenia z dala ode mnie, wieszać na drzewie itp. Podobne środki zapobiegawcze rodem z USA są raczej zbędne.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Skrzyżowanie knura z niedźwiedziem, czyli rumuński pies pasterski

Realnym zagrożeniem w Karpatach, zwłaszcza rumuńskich, są jednak psy pasterskie. W masywach Karpat Południowych pasterstwo na połoninach jest powszechne. To silne i agresywne zwierzęta, broniące stada i żyjące w grupach po 4-10 sztuk. Jeśli wędrując napotkasz pasterzy podczas wypasu, niemal na pewno rzuci się w Twoją stronę hałaśliwa sfora. Psy nie skaczą wprost na ludzi, ale okrążają ich i głośno jazgoczą, powoli zacieśniając krąg i szykując do ataku. W takiej sytuacji konieczne są kijki teleskopowe, którymi oganiasz się od nich. Jeśli idziesz samotnie, taka sytuacja będzie cholernie stresująca, jednak pamiętaj – dopóki nie okażesz strachu i nie zaczniesz uciekać, psy wyczują, że się ich nie boisz. Odgoń je krzykiem, kijkami, schyl się po kamień leżący na ziemi – one znają ten gest i gdy się nachylisz zwiększą dystans. Widząc zbliżającą się sforę od razu podnieś z ziemi kilka kamieni i rzucaj co pewien czas. Czekaj, aż szczekanie zaalarmuje pasterza, który przybiegnie i rozgoni psy.

W Rumunii żałowałem chwilami, że nie mam ze sobą kilkunastu małych petard hukowych lub gazu. Gaz pieprzowy może się wydawać drastycznym narzędziem, ale gdybym obecnie planował wyprawę Łukiem Karpat, wziąłbym go ze sobą. Pocieszający jest tylko fakt, że takie spotkania czekają Cię w kilku masywach. Tam gdzie turyści chodzą często, psy przyzwyczaiły się do ich obecności. A w niskich, zalesionych masywach nie ma ich prawie wcale. Potraktuj jednak poważnie zagrożenie z ich strony – samotne przejście Anety Bejnar w 2018 roku nie powiodło się z powodu pogryzienia przez psy.

Przekraczanie granic

W chwili gdy aktualizuję ten artykuł w 2024 roku, na Ukrainie wciąż trwa wojna. Przejście Łuku Karpat jest możliwe, gdyż zachód kraju jest względnie spokojny, jednak rozsądne będzie przeczekanie konfliktu i planowanie wypraw po nim. Wojna nie zmieniła zasad ani miejsc na granicach, ten fragment pozostaje więc aktualny. Planując wyprawę śledź bieżące informacje i miej na uwadze swoje bezpieczeństwo.

Przejście oznacza wędrówkę całą długością Karpat, a te pocięte są granicami. Te wewnątrzunijne nie są problemem. Pozostają dwie: na wejściu i wyjściu z Ukrainy. Aby zachować ciągłość przejścia możesz postąpić na 2 sposoby:

1. Idąc górami dotrzeć do granicy państwa, po czym zjechać do najbliższego przejścia granicznego, przekroczyć je i dotrzeć do tego samego punktu od drugiej strony, by kontynuować marsz. Tak postąpiłem w 2004 roku. Idąc przez Rumunię dotarłem pod granicę w Karpatach Marmaroskich tak daleko, jak było to bezpieczne ze względu na patrole, po czym zjechałem z gór i udałem się do odległej Suczawy. Stamtąd przedostałem się na Ukrainę, po czym kombinacją autobusów i pociągów dotarłem na pogranicze Karpat Marmaroskich i Czarnohory, skąd podjąłem dalszy marsz. Podobnie zrobiłem 2 tygodnie później. Po dojściu na przełęcz Użocką, na granicy polsko-ukraińskiej, pojechałem na północ, do przejścia w Krościenku, by zjechać w Bieszczady i podjąć wędrówkę w Worku Bieszczadzkim. Za każdym razem taki manewr zabierał co najmniej 2 dni.

2. Ułożyć trasę tak, by naturalnie prowadziła przez przejścia graniczne znajdujące się w obrębie Karpat. To wymagało modyfikacji szlaku, ostatecznie jednak okazało się dużo łatwiejsze. W 2013 r., aby przejść granicę rumuńsko-ukraińską, wybrałem przejście Sygiet Marmaroski/Sołotwino. Przechodząc zachodnią część Gór Rodniańskich i pasmo Tibles dotarłem do Sygietu, a po stronie ukraińskiej wszedłem od razu w masyw Świdowca. Minusem tego wariantu jest ominięcie malowniczej Czarnohory.

Ponieważ nie istnieje żadne przejście ukraińsko-polskie w Bieszczadach, najlepszym miejscem do opuszczenia Ukrainy jest przejścia Ubla/Mały Berezny na granicy ze Słowacją. Leży ono ok. 10 km na zachód od Połoniny Równej.

Zaletą pierwszego wariantu jest trzymanie się możliwie ściśle głównego grzbietu Karpat, wymaga on jednak wykonania długich „pętli” wokół granicy rumuńsko-ukraińskiej i ukraińsko-polskiej. Zaletą drugiego jest możliwość nieprzerwanej wędrówki, jednak za cenę zejścia z najwyższych partii gór. Obydwa są sensowne, choć drugi wydaje mi się wygodniejszy i bardziej naturalny.

Znalazłszy się na terytorium Słowacji można kontynuować przejście Karpat przez ten kraj lub odbić w stronę Polski, która znajduje się dzień drogi na północ. Jeśli planujesz swoje przejście, zwracaj uwagę na pojawiające się czasem sygnały o otwarciu przejścia polsko-ukraińskiego Łubnia – Wołosate. Było ono dwukrotnie otwierane w 2019. Nigdy się to jednak nie powtórzyło.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Południowe obszary ukraińskich Karpat przy granicy z Rumunią, widoczny Pop Iwan (2022 m).

Finanse

Rumunia była przez lata krajem sporo tańszym od naszego. Obecnie tamtejsze ceny oscylują już w okolicach polskich. Jedzenie i noclegi kosztują tylko nieznacznie mniej. Podobnie jest z Czechami, jeśli planujesz zahaczyć o tamtejsze niewielkie pasma. Stosunkowo najdroższa, ale zbliżona do Polski, będzie Słowacja, jedyny kraj karpacki, gdzie walutą jest euro. Najtańsza pozostaje Ukraina, gdzie cena rzędu 30 zł za pokój w pensjonacie zdarzała się regularnie, a jedzenie w karpackich wsiach i miasteczkach jest niemal dwukrotnie tańsze.

W każdym z tych krajów pieniądze bez kłopotu wypłacisz w bankomatach. Nie warto więc zawracać sobie głowy ich wymianą przed wyprawą. Prowizja, jaka zapłacisz w kantorach w Polsce i prowizja za wypłatę z bankomatu za granicą będą dość podobne. W dużych miejscowościach całych Karpat zapłacisz kartą. Na Słowacji alternatywą dla wymiany pieniędzy może być przedpłacona karta podpięta do rachunku w euro (np. Revolut).

Z moich obu wypraw droższa była, paradoksalnie, ta pierwsza. Przed jej rozpoczęciem poniosłem koszt nowego sprzętu, a po zakończeniu – wywołania 11 rolek kolorowych slajdów (!). Koszt samej 93-dniowej wyprawy w 2004 r., wyniósł 2 500 PLN (bez sprzętu i innych przygotowań). Wyprawa z 2013 r. była krótsza, a mój budżet bardzo szczupły i zamknąłem się wówczas w kwocie 1400 PLN. To pokazuje, że przejście Karpat może być wyprawą Twojego życia, którą zrealizujesz za bardzo niewielką sumę. Aktualnie budżet takiego przejścia zaplanowałbym dla siebie na minimum 5000-6000 PLN.

Język

Warto nauczyć się podstawowych słów w językach Karpat. To bardzo pomaga w kontaktach z ludźmi i prostych czynnościach np. kupnie jedzenia lub szukaniu noclegu.

Czechy i Słowacja nie są kłopotem. Tu w ostateczności porozumiesz się po polsku. Na Ukrainie język polski także zadziała. Warto pamiętać, że część Karpat leżąca na północ od głównego wododziału leżała w granicach II Rzeczpospolitej. Choć historia dzieliła nas i łączyła, nigdy nie spotkałem się na Ukrainie z negatywną reakcją lub antypolskimi resentymentami, jedynie z sympatią i gościnnością. Warto próbować mówić po ukraińsku, ale gdy nie umiesz, przestaw się na polski. Rosyjski będzie niemile widziany, a w województwie lwowskim i Karpatach – szczególnie nielubiany. Słyszałem go w użyciu, ale tylko wśród turystów przybyłych z centralnej i wschodniej Ukrainy, przed 2022 rokiem.

Rumunia jest największym wyzwaniem. Język rumuński z początku może wydawać się trudny, ale prosta gramatyka i wiele słów pochodzących z rdzenia romańskiego – rumuński należy do tej samej rodziny co włoski czy francuski – bardzo pomaga w nauce. Wystarczyło opanować kilkadziesiąt podstawowych zwrotów, liczebników i nazw, by po kilku kieliszkach palinki móc rozmawiać o polityce. W kontaktach z młodymi Rumunami angielski będzie pomocny, ale starsze pokolenie może go nie znać.

Najbardziej kłopotliwym miejscem na szlaku będzie pewnie Szeklerszczyzna. Ten region w centralnej Rumunii zamieszkują górale węgierscy, bardzo niechętnie posługujący się rumuńskim. Tam możesz stanąć bezradny przed ludźmi mówiącymi wyłącznie po węgiersku. Cóż – w sklepie pozostają rozpaczliwe próby pokazywania palcami tego, czego potrzebujesz lub komunikowanie się po angielsku, co może nieraz zadziałać w przypadku młodszych osób.

Poza tym warto próbować także niestandardowych rozwiązań. W Orsovej z napotkanym taksówkarzem rozmawiałem po niemiecku, w Maramuresz prawosławne mniszki posługiwały się francuskim, a na ukraińskim Zakarpaciu wiele osób myliło mnie z, często tam zaglądającymi, turystami z Czech.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Przy kieliszku palinki. Szałas pasterski w górach Buzăului.

Ubezpieczenie

Akcje ratunkowe na Słowacji i w Czechach są płatne, w pozostałych krajach nie. Pamiętaj jednak, że w razie wypadku musisz pokryć koszty leczenia i ew. transportu do kraju.

W Rumunii prowadzi je Salvamont, tel.  (+40)725-826-668 lub 0-SALVAMONT na klawiaturze numerycznej. Działa tez europejski numer 112.

Na Ukrainie służby ratownicze są rozwinięte słabo i brakuje im zaplecza technicznego. Ratownicy dyżurują w kilku górskich miejscowościach, ale szybkiej akcji śmigłowcem lepiej nie oczekiwać. Organizacją odpowiedzialną za pomoc jest Górska Służba Poszukiwawczo-Ratownicza/HRPZ Zakarpacia. tel. alarmowy (+340) 01-101.

W Polsce – GOPR i TOPR, obecne we wszystkich grupach górskich, tel. 601 100 300 lub 985.

W Czechach – Horská služba, tel. (+420) 1210.

Na Słowacji – HZS/Horská Záchranná Služba, tel. (+421) 18 300.

Czy na przejście Karpat brać ubezpieczenie? Podczas pierwszej wyprawy nie miałem żadnej polisy, na kolejną zabrałem legitymację OEAV. Polskie ubezpieczenie „Bezpieczny Powrót” PZU/PZA jest też dobrą alternatywą. Ubezpieczenia te mają jednak haczyk: działają cały rok, ale na wyprawach, których nieprzerwany czas nie przekracza 8 tygodni. Aby OEAV lub „Bezpieczny Powrót” mogły objąć taką wyprawę, musisz wykupić rozszerzenie okresu ochronnego do 16 tygodni.

przejście karpat łuk karpat sprzet trasa szlak mapa
Bratysława. Po 65 dniach i ok. 2000 km tu zakończyłem drugie przejście Łuku Karpat

Samotnie czy z kimś?

Planując moje pierwsze przejście w 2004 zapytałem ekipę, która przeszła Karpaty 2 lata wcześniej, czy można to zrobić samotnie. Paweł i dwóch Michałów zaśmiali się i stwierdzili, „masz szansę jedną na milion”. Dwa lata później zostałem pierwszym człowiekiem, który samotnie przeszedł Karpaty.

Od tamtej pory większość osób idących na ten szlak to samotnicy. To nie przypadek, że coraz więcej wypraw przez Karpaty to przejścia solowe. Taka droga to wymarzony czas na przewietrzenie sobie głowy i odłożenie wszystkiego na bok. 2-3 miesiące bycia sam na sam ze sobą.

Granice się otwierają, zaopatrzenie jest coraz lepsze, poprawia się transport, internet jest w zasięgu ręki, coraz większa część gór pokryta jest mapami – a jednak przejście 2000 km nigdy nie będzie rzeczą łatwą. Samotnie czy w zespole, Łuk Karpat wymaga sporego doświadczenia, umiejętności nawigacji i wyboru drogi, dobrego planowania i samodzielności w podejmowaniu decyzji. Nie ma tu komercyjnej otoczki i wielkiej społeczności, przewodników i grup Facebook’owych, jakie towarzyszą szlakom długodystansowym w USA. To długa droga dla lubiących samotność, lubiących odkrywanie nowych miejsc i wyznaczanie własnych ścieżek. W sensie obiektywnym Łuk Karpat nie wymaga jednak żadnych niezwykłych umiejętności. Zagrożenia są obecne, ale nie większe niż w innych górach. Największą barierą może być samotność i brak szybkiej pomocy w razie zagrożenia.

Podstawową trudnością jest to, co dzieje się w głowie: zmęczenie, zniechęcenie drogą, chęć odwrotu, przerażenie wielką odległością. To przede wszystkim umysł decyduje, czy Twoje przejście Karpat się powiedzie. Dlatego także ważne jest, by sprawdzić się wcześniej na krótszych szlakach. Bardzo procentuje solidne przygotowanie, np. wg schematu opisanego tutaj. Pomocne będą też środki bezpieczeństwa: naładowany telefon, a w razie braku zasięgu sygnalizator satelitarny, najlepiej Garmin InReach. Alternatywą są urządzenia SPOT.

Większość przejść jest obecnie dziełem samotników. Jeśli uważasz, że masz dość doświadczenia i Łuk Karpat leży w granicach Twoich możliwości, jeśli nie boisz się dziesiątków dni w samotności i podejmowania w pojedynkę dużych wyzwań, jeśli samotna wędrówka leży w Twojej naturze – po prostu zrób to! Jeśli się wahasz, przeczytaj ten artykuł na temat samotności na szlaku.

Jeśli szukasz dodatkowych informacji, jedyna grupa Facebook’owa dotycząca przejść Łuku Karpat to „Carpathian thru-hikes”.

Jeśli planujecie wędrować w zespole upewnijcie się, że możecie na sobie polegać, na dobre i na złe. Właściwa osoba na takim szlaku ma kluczowe znaczenie, dlatego powinniście dobrze poznać się podczas wcześniejszych górskich wyjazdów.

Jeśli uważasz, że powinienem zawrzeć w tym poradniku jakieś dodatkowe informacje – napisz w komentarzu lub wyślij maila. Wszelkie uwagi postaram się uwzględnić. Powodzenia!

Zobacz również

15 odpowiedzi

  1. W Gorganach jest jeszcze chatka pod Grofem – nieco mniejsza niż Plysce, są przy niej dwa źródła wody, dość skąpe ale wystarczą.
    pozdrawiam i życzę wielu udanych przygód
    zapraszamy do Rzeszowa. 🙂

  2. Gratuluję samego przejścia ale i opracowania. Będę jeszcze korzystał z tego opracowania i ewentualnie wysyłał pytania przed wyjściem w 2019 roku. Wiele pomocnych rad uzyskałam już od Weroniki i Sławka.
    Hej ku Górom

  3. Witaj jak to jest z zezwoleniem na przejście tych odcinków? W Górach Marmaroskich działają dwa odcinki i komendy straży granicznej:
    w Poienile de sub Munte i Viseul de Sus. I jak ogarnąć ubezpieczenie zdrowotne?

    1. Co do ubezpieczeń – sam używałem OEAV i Bezpieczny Powrót, jednak mają one ograniczenie w długości trwania pojedynczej wyprawy. A w kwestii Gór Marmaroskich – warto zgłosić pobyt w strefie przygranicznej w Poienile, a potem trzymać sie rumuńskiej strony sistiemy 🙂

  4. Łukaszu,
    Jakich bluz z Powerstretch używasz? Na liście napisałeś, że używasz dwóch – czy są takie same czy różne?

      1. Używasz obydwu na raz przy odpowiednio zimnej pogodzie czy wybierasz jedną? Jak ta druga opcja to od czego zależy wybór?

        1. Alvika jest ciaśniejsza, dlatego jest warstwą wewnętrzną. Na letniej wycieczce może być moją jedyną. Bluza Salewy jest obszerna, więc „leci” na wierzch. Obie, założone jedna na drugą, to dobry komplet na długą, letnią wędrówkę przy zmiennej pogodzie.

  5. Z jednej strony – kto pyta, nie błądzi. Z drugiej dziwią mnie ludzie, którzy wybierając się na dużą wyprawę, zasypują innych mailami lub w komentarzach pod podobnymi artykułami zadają pytania w stylu „Jaką bluzę używałeś”, lub „jakiego użyć plecaka”? Bo to oznacza, że ci ludzie sami z siebie nie podjęli mniejszych prób. Nie próbowali wcześniej robić małych tras, by nabrać podstawowego doświadczenia. Bo jeśli ktoś wybiera się na dużą wyprawę ale zadaje podstawowe pytania, to znaczy, że brak mu podstawowego doświadczenia.

    A nawet, jeśli dzięki mailom do blogera i pytaniom w komentarzach, przygotują się sprzętowo dość poprawnie, to wciąż będzie im brakować tego, co najważniejsze – przygotowania psychicznego, które zdobywa się latami, zaczynając od małych wypraw.

    Szczerze mówiąc, gdybym ja szykując się do wyprawy, nie wiedział, jaką bluzę mam zabrać i potrzebowałbym spytać o to ludzi w internecie, oznaczałoby to, że ja nie znam własnej odzieży jaką trzymam w szafie. Że nie wiem, jak ta odzież się zachowa w skrajnych warunkach.

    Oczywiście wiem, że mój wpis brzmi jak wymądrzanie się, ale ja mam takie zdanie o tym. I nie mam tu na myśli ludzi, którzy tylko chcą porównać własne doświadczenie z cudzym. ale takich, co – jak wspomniałem – zadają podstawowe pytania. A już wiele razy widziałem pod podobnymi artykułami pytania w stylu ”Cześć. wybieram się w tym roku na Główny Szlak Beskidzki. Jakie buty sobie kupić?”. Jeśli nie wiesz, w jakich butach iść, to ten szlak jeszcze nie jest dla ciebie.

    Kurczę, ciekawe, jak by zareagowali żeglarze, gdybym poszedł w Gdyni do portu i zapytał „Cześć. W tym roku płynę w samotny rejs po oceanie. Jaką łodzią się to robi?” 🙂
    Zapewne odpowiedzieli by: „Wiesz co? Zacznijmy od tego, że… w tym roku nie płyniesz w żaden rejs’.

    1. Dlaczego zakładasz z góry że ktoś od razu się wybiera od razu na dużą wyprawę? Np moje pytanie wiąże się z tym że dopiero kompletuję sprzęt który tani nie jest, czytam różne relacje, blogi, porównuję co ludzie noszą, jak im się to sprawdza. Później opierając się o potężne doświadczenie innych plus swoje własne (niezbyt pokaźne jak na razie ale od czegoś trzeba zacząć) próbuję coś skompletować dla siebie. Choćby to pytanie o bluzy. Po co mam wydawać ciężko zarobione pieniądze i wymyślać koło na nowo jak mogę bazować na doświadczeniu innych. Może u mnie również się to sprawdzi, jeżeli nie będę kombinował dalej. Obecnie mam trochę sprzętu z Deca, ale w miarę możliwości wymieniam na coś lepszego. Po kilku wyprawach graty które mam nie spełniają moich oczekiwań i chciałbym wymienić na coś lepszego ale nie stać mnie na eksperymenty
      Po drugie to pytam z czystej ciekawości 🙂

  6. Hej,

    Planuję w tym roku zrobić Łuk Karpat i miałbym w związku z tym kilka pytań dla kogoś, kto był/planuję Łuk. Jeżeli ktoś miałby chwilkę czasu, niech zostawi jakiś namiar na siebie. Obiecuję nie marnować cennego czasu zadawaniem pytań o sprzęt 🙂

  7. Dziękuję Ci bardzo, Łukaszu! Dodam tylko, że najlepsze w tej chwili mapy Ukraińskich Karpat to „Карпатські стежки” („Karpackie szlaki”) . https://www.gorgany.com/sporiadzhennia/literatura/karty http://www.stezhky.org/?m0prm=50 Bardziej szczegółowe, wygodniejsze jako „Kartografia”. Istnieją wersje laminowane (nie za ciężkie). To są wysokiej jakości mapy, ponadto w porównaniu do Dimapa i innych – mapy ukraińskie są niedrogie. Nie reklamuję 🙂 Ale jestem Ukraincem, więc chcę wyjaśnić co i jak, może komuś się przyda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *