Kije Black Diamond Distance Carbon Z – test

Ultralekkie kijki trekingowe z włókna węglowego – ile faktycznie są warte? Jak wytrzymają obciążenie długotrwałego trekingu? Po powrocie z Izraelskiego Szlaku Narodowego wziąłem pod lupę te, których używałem: Distance Carbon Z firmy Black Diamond.

Podczas moich długodystansowych wypraw kijki trekingowe stanowią istotny element wyposażenia. Na długich zejściach odciążają kolana, w łatwym terenie wspomagają marsz, a na biwakach są stelażem mojego schronienia. Przez lata używałem różnych modeli kijków, w ostatnich sezonach będąc wiernym jednemu modelowi: Black Diamond Trail. Są lekkie, wytrzymałe i posiadają regulację, która nie zawodzi nigdy, nawet zimą.

W ciągu minionego roku, szykując się do przejścia kilku szlaków, chciałem jednak znacząco odciążyć plecak. Gdy to się udało, zadałem sobie pytanie: czy dałbym radę zmniejszyć wagę kijków? Co prawda w czasie marszu spoczywają one w dłoniach, ale gdy macham nimi po kilkanaście tysięcy razy dziennie, ich waga staje się odczuwalna. Z zazdrością patrzyłem na modele, podpatrzone na „Rzeźniku” i innych ultramaratonach, ale większość widzianych modeli odrzucałem. Niektóre wyglądały na zbyt nietrwałe, inne ważyły tyle, co tradycyjne. Wreszcie trafiłem na Black Diamond Distance Carbon Z.

Budowa

Distance Carbon Z to minimalistyczne kije o bardzo lekkiej budowie i o wadze (zależnie od rozmiaru) 280-300 gramów. Ich głównym budulcem jest włókno węglowe, co znacząco zmniejsza wagę w porównaniu z aluminium. Zamiast metalu trzyma się w ręku coś przypominającego twarde tworzywo. I tak rzeczywiście jest. To, co popularnie nazywa się „karbonem”, to w rzeczywistości odpowiednio ułożone włókna, podobne do grafitu i znacznie cieńsze od ludzkiego włosa, zatopione w tworzywie sztucznym, które spaja je w całość. Taka konstrukcja jest zwarta, sztywna i odporna na rozciąganie oraz bardzo wytrzymała w stosunku do wagi, co czyni z niej dobry materiał konstrukcyjny.

Ich dokładna waga zależy od długości i wynosi odpowiednio:

  • 100 cm – 280 g
  • 110 cm – 285 g
  • 120 cm – 290 g
  • 130 cm – 295 g

Niewielka jest także średnica. Moje starsze, duraluminiowe Black Diamond Trail składają się z 3 rurek, wsuwanych w siebie nawzajem, mających 16, 14 i 12 mm. W Distance Carbon Z segmenty mają 13 mm średnicy, a ostatni z nich zwęża się na dole do 10 mm. Przy takim rozwiązaniu niemożliwe jest, rzecz jasna, wsunięcie jednego w drugi, ale składanie kijków odbywa się tu zupełnie inaczej. Mniejsza średnica = lekkość. I to nawet pomimo faktu, że grubość ścianek węglowych jest większa od aluminiowych.

kijki black diamond carbon distance z test
Kijki Black Diamond Carbon Distance Z – fot. Aleksandra Wierzbowska

Rączka kijka ma klasyczny kształt, choć w porównaniu do cięższych modeli została skrócona. Chwyt jest nadal bardzo wygodny, w czym pomagają wykonane nacięcia. W Distance Carbon Z zastosowano też lżejsze paski, pozbawione gąbkowej wyściółki, za to bardziej przewiewne.

Znaczący zysk na wadze uzyskano jednak, tworząc unikalny system blokowania, dzięki któremu konstrukcja pozbawiona jest zatrzasków.

System składania i blokowania

To podstawowa różnica w tej konstrukcji. 3 elementy o tej samej średnicy nie mogą chować się w siebie nawzajem, rozwiązaniem były więc kijki składane. Jak jednak sprawić, by kijek rozkładał się na 3 części, a przy tym nie rozlatywał i był łatwy w złożeniu z powrotem?

Rozwiązaniem jest system oparty na łączeniu schowanym wewnątrz. Cienka, ale bardzo mocna linka, wykonana z Kevlaru, poprowadzona jest przez 3 elementy kijka. Jej górny punkt zamocowano wewnątrz rączki, która przesuwa się po powierzchni górnego segmentu. W pozycji rozłożonej linka jest luźna. By ją naciągnąć, należy opuścić kijek i, trzymając za górny element, lekko pociągnąć rękojeść ku górze. Przesuwając się, rękojeść naciąga linkę, która spaja wszystkie elementy. Tuż poniżej piankowej rączki znajduje się przycisk blokady. Gdy usłyszymy lekkie „klik” oznacza to, że blokada wskoczyła na swoje miejsce, linka jest naciągnięta, a całość jest złożona i gotowa do użytku. Aby złożyć kijek, wystarczy wcisnąć blokadę i przesunąć rękojeść ku dołowi. Wtedy części kijka się rozłączą. Szczegółowo zobaczysz to w okolicy 40 sek. tego filmu:

Możesz rozpoznać system identyczny do tego w sondach lawinowych.

Aby zapewnić płynne łączenie 3 segmentów, na ich końcach dodano stożkowate elementy z elastycznego tworzywa. Chronią one także kevlarową linkę przed przetarciem. Samo połączenie wzmocnione jest tuleją z aluminium. System prosty, ale przemyślany i naprawdę dobrze działa. Składanie kijków jest błyskawiczne: opuszczam je ku ziemi, chwytam za rękojeść i ostatni segment, krótki ruch – i gotowe. Całość trwa 2 – 3 sekundy. Po złożeniu kijki są bardzo krótkie, a przez to łatwe w noszeniu. Gdy moje klasyczne,  „wsuwane”, składają się do długości 63 cm, Distance Carbon Z mają tylko 43 cm. Mieszczą się nie tylko na niewielkim plecaku, ale także w jego wnętrzu, co ma znaczenie np. podczas wspinania, kiedy bagaż musi być możliwie zwarty.

bd distance carbon z

Długość linki, a więc i jej naprężenie wewnątrz kijka, mogę regulować. Służy do tego gwintowany element, ukryty w środkowym segmencie. Dokręcanie i luzowanie tej części reguluje siłę, z jaką ściskana jest całość.

bd distance carbon z

Rękojeść

W miejscu chwytu zastosowano piankę EVA, tą samą, co w klasycznych kijkach Black Diamonda. Moim zdaniem to najlepsze tworzywo do tego celu – miękkie, nie ślizgające się i dające pewność trzymania. Różnic jest kilka: miejsce na dłoń jest karbowane wycięciami, poprawiającymi chwyt i wentylację dłoni (ma znaczenie na pustyni!). Pianka sięga kilka cm wyżej, nie jest więc możliwe chwycenie ich tak nisko, jak np. w modelu Trail. Nadal jednak sprawdzą się na stromych podejściach.

Inaczej wygląda też rozwiązanie pętli nadgarstkowej. W klasycznych kijkach mocowana jest ona wewnątrz rękojeści i regulowana przez zaciąganie. W Distance Carbon Z punktem zaczepienia jest krótki odcinek linki, poprowadzony przez rękojeść. Z początku może budzić wątpliwości swoim wyglądem: czy to wytrzyma? Chwała konstruktorom, można go wymienić, ale jak widać na zdjęciu poniżej, w mojej parze mocowanie jest nienaruszone. I to mimo, że przeszedłem z nimi dokładnie 4 000 kilometrów. Sama pętla reguluje się płynnie na „rzep”. Jest pozbawiona wyściółki i nie tak przyjemna w dotyku jak gąbka, ale nadrabia to przewiewnością. Ma za to tendencję do delikatnego „usztywniania się” od wpływem brudu, jaki gromadzi przez tygodnie marszu.

Kijki Black Diamond Carbon Distance Z - fot. Aleksandra Wierzbowska
Kijki Black Diamond Carbon Distance Z – fot. Aleksandra Wierzbowska

Stała długość

Regulacja wysokości? Brak. Tu też widać pełny minimalizm: wysokość kijków skrócisz jedynie chwytając wyżej bądź niżej za rękojeść. Poza tym mają one jedną, niezmienną długość.

Czy to ma sens? Teoretycznie kijki powinny posiadać margines regulacji. Pisałem w artykule o ich dobieraniu. Inna długość potrzebna jest w terenie płaskim, inna na zejściu i podejściu. W przypadku Distance Carbon Z tej elastyczności nie mamy. Czy to problem? Dla mnie – nie. Zabierając na szlak taki sprzęt oddaję część funkcjonalności w zamian za wagę.

Brak regulacji nie jest jednak tak dotkliwy, jak się wydaje. Przede wszystkim konieczne jest dobranie długości kijków do wzrostu (jak to zrobić przeczytasz tu). Black Diamond oferuje 4 długości tego modelu: 100, 110, 120 i 130 cm. Przy moim wysokim wzroście te najdłuższe okazały się właściwe. Mając kijki o stałej długości reguluję je zmieniając chwyt. W terenie umiarkowanym używam ich, wkładając dłonie w pętle i opierając na nich zewnętrzne krawędzie dłoni. Na stromym podejściu, gdy konieczne jest skrócenie kijka, przesuwam dłoń na dół, obciążając pętlę za pomocą kciuka. Na zejściu, gdy kijek musi być dłuższy, przekładam dłoń przez pętle, obciążając kijek „klasycznie”. Taka „regulacja bez regulacji”, za pomocą odpowiedniego chwytu dłonią, pozwala mi manewrować w bardzo zróżnicowanym terenie. No i pozwala odpocząć dłoniom.

Istnieje odpowiednik tego modelu, wyposażony w regulację – nazywa się on Distance Carbon FLZ. Ta wersja w górnej części posiada 20-cm regulację długości. Jej ceną jest waga (365 g/para) – nieco wyższa, choć wciąż świetna.

Końcówki

Regułą w dobrych kijkach jest stosowanie końcówek widiowych (z węgliku wolframu). Tak jest i tutaj. I całe szczęście, gdyż tanie, stalowe groty w kijkach były moim przekleństwem, skracając ich żywotność do kilkuset kilometrów (patrz: moje doświadczenia po Łuku Karpat).

W Distance Carbon Z zastosowano końcówki wymienne, nakręcane. To świetne rozwiązanie, tym bardziej, że są one zabezpieczone przed samoczynnym odkręcaniem się. Drobny element widiowy zatopiony jest w stalowej obejmie, a mocne dokręcenie całości (najlepiej niewielkimi kombinerkami, choć silne ręce także dadzą radę) uniemożliwia wypadnięcie końcówki: jest ona blokowana przez specjalne zakrzywienia w tworzywie. Ani razu nie dostrzegłem tendencji do luzowania się grotu, a więc patent ten działa. Widiowa końcówka sprawdza się wyśmienicie. Na zdjęciu poniżej widać, że stalowy element obejmujący grot wygładził się od kontaktu ze skałą i piaskiem, tymczasem widia wygląda niemal jak nowa. Po 2 300 km? Całkiem niezły wynik.

bd distance carbon z

„Bonusem” jest drugi zestaw końcówek, jaki otrzymujemy z kijkami. Identycznie mocowane, ale gumowe, są rozwiązaniem na asfalt i gładkie powierzchnie.

Kijki posiadają niewielkie talerzyki z wcięciami, ułatwiającymi składanie i transport. Na pierwszy rzut oka są one niewymienialne, a próba brutalnego ściągnięcia ich nigdy mi się nie udała. Sądziłem raczej, że wyłamię ten element. A jednak producent oferuje końcówki z talerzykami, co oznacza, w teorii, możliwość ich wymiany. Na razie nie mam potrzeby. Co więcej, części te wyglądają na bardzo mocne. Podczas przejścia Izraela niespodziewanie klinowały się w szczelinach skalnych i choć oznaczało to przyłożenie do nich dużej siły, nigdy ich nie wyłamałem.

Wytrzymałość

Czy włókno węglowe jest wytrzymałe i czy nadaje się na długie szlaki? Ostatni rok moich doświadczeń podpowiada, że tak.

Aluminium jest metalem bardziej miękkim i pod dużym naprężeniem/naciskiem wygina się. Nieznacznie wygięty kijek można zwykle naprostować, choć te poważnie zgięte są już nie do uratowania. Kompletne złamanie stopu aluminium wymaga przyłożenia dużej siły lub bardzo mocnego upadku. Włókno węglowe, choć lżejsze, jest sztywniejsze. Do pewnej granicy obciążenia odzyskuje pierwotny kształt, po jej przekroczeniu pęka. Pierwsze doświadczenia na polskich szlakach były pozytywne, potwierdziło je przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego, ale testem dla kijków okazał się Izraelski Szlak Narodowy. Tu operowałem nimi w trudnym, skalnym terenie, gdzie narażone były na boczne uderzenia o skały, gwałtowne opieranie się na nich, skręty ciała oraz przypadkowe klinowanie się grotów w szczelinach skalnych. Wszystkie te trudności zniosły bez szwanku. Ostatnim większym ich szlakiem był palestyński Szlak Abrahama.

Po 3 sezonach używania oraz 2 300 km pieszo, powłoka pokryła się jedynie drobnymi zarysowaniami. Widiowe groty zużyły się właściwie niezauważalnie. Plastikowe talerzyki zachowały niezmieniony kształt. Linki oraz elastyczne elementy je chroniące nie wykazują żadnych oznak zużycia. Ile przeszły te kijki, pokazuje jedynie wytarte logo producenta. Intensywne wyprawy i wymagający teren nie zostawiły na nich żadnego większego śladu.

bd distance carbon z

Distance Carbon Z – czy warto? i kiedy?

Dla kogo są Distance Carbon Z?

1. Biegacze górscy

To u nich podpatrzyłem ten patent pierwszy raz. Kiedy startujesz w ultramaratonie lub po prostu biegniesz „dychę”, ale na wysokości 2 000 metrów n.p.m., waga zaczyna mieć kolosalne znaczenie. Jeśli biegasz z kijkami, a przy tym minimalizujesz każdy element wyposażenia, zechcesz w końcu zbić także ich wagę. Tym bardziej, że na wielu odcinkach będziesz trzymać je w dłoniach, złożone lub nie. I tu dochodzi drugi argument: te kijki możesz rozłożyć w 2-3 sekundy, jeśli wymaga tego trasa. To wielkie ułatwienie dla biegacza. Zwłaszcza w terenie, który zmienia się bardzo szybko.

Kijki Black Diamond Carbon Distance Z - fot. Aleksandra Wierzbowska
Kijki Black Diamond Carbon Distance Z – fot. Aleksandra Wierzbowska

2. Wspinacze

Wspinanie w górach oznacza często długie podejścia pod ściany, na których kijki bardzo pomagają. Po wejściu w drogę wspinaczkową mogą jednak zawadzać, jeśli przytroczysz je na zewnątrz i zajmować miejsce w plecaku, gdy je tam schowasz. Optymalnymi będą więc niewielkie, bardzo lekkie kije, które zmieszczą się w każdym bagażu.

3. Wędrówki długodystansowe i na lekko

Gdy wędruję przez tysiące kilometrów i obniżenie wagi bagażu staje się priorytetem, są świetnym rozwiązaniem. Po całodziennej pracy kijkami moje dłonie są mniej zmęczone. Złożone i spakowane zajmują też minimum miejsca w niewielkim plecaku. Choć pozornie delikatne, na Izraelskim Szlaku Narodowym wytrzymały spore obciążenia i marsz w trudnym terenie. Bez problemu używałem ich także do naciągnięcia tarpu, pod którym spałem.

Kijki Black Diamond Carbon Distance Z - fot. Aleksandra Wierzbowska
Kijki Black Diamond Carbon Distance Z jako wsparcie mojego tarpu – fot. Aleksandra Wierzbowska

Mimo lekkości i minimalizmu są to znakomite i wytrzymałe kijki dla tych, którzy takiego minimalizmu poszukują. Moje Distance Carbon Z sprawdziły się w trudnym terenie i na długim dystansie. Ich stan wskazuje, że mogą przejść jeszcze tysiące kilometrów.

Zobacz również

7 odpowiedzi

  1. Łukaszu, a może byś w ramach edycji dodał wagę kijka…? Bo przeczytałem cały tekst, ale – jako zadeklarowany ultralighter – nigdzie nie doczytałem ile one ważą. Mogę to sprawdzić bez problemu, ale wolałbym komplet danych znaleźć w jednym – Twoim – tekście. Ciekaw jestem jak się mają do wagi moich Fizanów Compact, gdzie jeden kij waży 158 gramów. Poza tym recenzja z użytkowania w warunkach bojowych – jak zawsze na medal!
    Dawaj-dawaj – nie ustawaj!
    Pozdrawiam,
    Yatzek

  2. Mam od lat wersję Alu. To są rewelacyjne kijki, nie zniszczalne. Końcówka widiowa cały czas u mnie wygląda na nową. Miałem kiedyś składane kijki Campa
    (moim zdaniem podróbka RaidLightów). Widia zrobiła się „obła” po tygodniowym wyjeździe.

  3. UZYWAM Kije trekkingowe Black Diamond Alpine FLZ również lekkie i miały być wytrzymałe. Mają ta sama technologie składania i blokowania.
    Ale niestety jeden kij zawiod właśnie i nie mogę zablokować na sztywno .
    Pytanie do Ciebie czy jest jakiś serwis pogwarancyjny w Polsce Black Diamond?
    Przy cenie ponad 500 pln i tylko 2 lata użytkowania to dość droga sprawa. Pozdr
    Tomek

  4. Na gorskie trekkingi czy dojście do ferrat lepszym wyborem są carbon z czy flz?
    Słyszałam że flz szybciej zawodzą, to prawda?przy doborze z ma się je brać troszkę dluzsze patrzac na górski teren i brak regulacji u nich?
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *