Pod koniec kwietnia rozpoczynamy, wraz z Mateuszem Waligórą, TRAWERS GRENLANDII. Nasz cel to ponad 600 km marszu i przejście największej wyspy świata z zachodu na wschód. Czeka nas miesiąc samodzielnej wędrówki na nartach, z liczącymi po 60 kg saniami. Będziemy iść przez pokrywający Grenlandię lądolód, wśród śnieżnej pustki, zdani wyłącznie na własne siły.
Trawers Grenlandii
O tej wyprawie dyskutowaliśmy od dawna. Pierwszy raz podczas zimowego przejścia gór Polski. Wtedy uznałem to za ciekawy pomysł, ale nie przywiązywałem się do niego. Nasza kolejna rozmowa we wrześniu sprawiła, że zaczęliśmy działać. Kilka miesięcy przygotowań i planowania, i wygląda na to, że MAMY TO.
Mateuszowi trawers Grenlandii posłuży jako test przed podjęciem wyzwania dotarcia samotnie na biegun południowy. Dla mnie będzie kolejnym etapem w Arktyce po zimowym trawersie Islandii. Dla nas obu będzie to pierwsza od lat wyprawa „nie samotna”.

Wnętrze Grenlandii to rejon występowania potężnych wiatrów i temperatur spadających do -30ºC. Wchodzimy w, być może, najtrudniejsze miejsce naszego życia. W środek lodowej pustki, która nie wybacza pomyłek i gdzie margines błędu jest bardzo niewielki. Będzie to dla nas duży sprawdzian sił fizycznych i umysłów. Weryfikacja naszego zimowego doświadczenia i sprzętu, który zabieramy. Dla mnie samego – sprawdzenie czy potrafię wyruszyć na wyprawę z drugą osobą (pierwszy raz od 12 lat!). Przede wszystkim mam jednak nadzieję, że będzie to piękna i niezapomniana przygoda. Zawitamy do niezwykłego i niedostępnego miejsca, które przez ostatnie lata zmienia się coraz mocniej wraz z całą planetą. Miejsca pustego jak żadne, które odwiedziłem – ale także fascynującego.
1888: Pierwszy Trawers Grenlandii
Pierwszy trawers Grenlandii przypadł w udziale 6-osobowej wyprawie, kierowanej przez Norwega, Fridtjofa Nansena, w 1888 r. Jako pierwsi przeszli oni w poprzek lądolód Grenlandii, w 6 tygodni pokonując około 600 km.
Wyprawa Nansena używała 5 par sań z drewna jesionu, złożonych bez użycia gwoździ, dla zachowania elastyczności. Były one ciągnięte siłą uczestników, gdyż nie udało się pozyskać psów zaprzęgowych. Ładunek każdych liczył ok. 100 kg. Obrazy z tamtej wyprawy dobitnie świadczą o jej trudności.

Kolejne lata przyniosły trawersy Grenlandii poprowadzone innymi trasami. W 1912 r. Knud Rasmussen przeciął jej północną część wędrując 1200 km. W 1913 r. Johann Peter Koch i Alfred Wegener przecięli ją w centralnej części. Z pomocą latawców przecięto ją z północy na południe, okrążono, a w 2018 przejechano samochodem terenowym. Trasą z zachodu na wschód (lub odwrotnie) przeszła dziesiątka Polaków. Pierwszymi byli Marek Kamiński i Wojciech Moskal w 1993 roku. Już za 3 tygodnie Mateusz Waligóra i ja pójdziemy w ślady naszych poprzedników.
Spodziewane warunki? Trudne.
Ta wyprawa powinna przypominać nieco zimowy trawers Islandii. Poruszać się będziemy w środowisku arktycznym,wędrując na nartach i ciągnąc całość bagażu na saniach. Na Islandii miałem jednak pod nogami kamienistą tundrę pokrytą zimowym śniegiem. Tu będziemy iść po wiecznym lodzie, tworzącym czapę olbrzymiego lądolodu. Długi na ponad 2.500 km i szeroki nawet na 1.000 km. Tym razem w miejsce solidnej ziemi będziemy mieć pod nogami nawet ponad 2 kilometry lodu, mającego setki tysięcy lat. To zupełnie nowe środowisko, zmuszające do pokory i ostrożności.

Co znajdziemy w środku? W rozumieniu większości ludzi – nic. Przed nami kilkaset kilometrów absolutnie monotonnej, śnieżnej płaszczyzny, oświetlonej niekończącym się brzaskiem. Pod koniec naszej wędrówki słońce znikać będzie na niecałe 3 godziny. Prawdziwej ciemności nocy nie doświadczymy ani razu. Co będziemy robić przez ten czas? Dla mnie samego jest zagadką czym wypełnimy myśli i nasze rozmowy podczas wielu godzin marszu i odpoczynków. Prawdopodobnie przegadamy z Mateusz Waligóra całe nasze życia, a gdy skończymy, będziemy iść zatopieni w dziwnym stanie „nie-myślenia”, podobnym do medytacji, którego doświadczałem czasem podczas długich wędrówek.
Przede wszystkim mam nadzieję, że będzie to piękna przygoda. I jedyna w swoim rodzaju. W tym czasie skupi się doświadczenie wszystkich naszych zimowych przygód: Mateusza w Skandynawii, na pustyniach Australii i Gobi, moje z trawersu Islandii i zimowych szlaków Karpat oraz gór Kaukazu i Pamiru. Tym razem nasz ślad będziemy zakładać w całości sami, odizolowani od ludzi tak bardzo, jak nigdy wcześniej.
Już za miesiąc będziemy pośrodku śnieżnego pustkowia. Plan to postawić około miliona kroków i zejść bezpiecznie nad ocean po drugiej stronie.
Wyprawę wspierają: 8a.pl, Cumulus, OM System Polska, Forma na Szczyt, Deuter Polska, This-1, Suprasat
2 odpowiedzi
Zawsze mnie interesowało jakich nart, wiązań i butów używają ludzie na takich trasach, jaooś zawsze pomijają w relacjach te istotne dla mnie informacje. Tu jedynie widzę NNN BC i narty Alpina – będzie więcej szczegółów? 🙂