Przez lata nocleg w górach i na szlaku oznaczał dla mnie jednoznacznie namiot lub schronisko. Aż do momentu, w którym wyjechałem na pierwszą samotną włóczęgę po Bieszczadach i Beskidzie Niskim z hamakiem. Uszyty ze starego prześcieradła nie zadziałał, ale dzięki niemu odkryłem, że do przetrwania nocy w terenie nie potrzebuję zamkniętych czterech ścian. Zrozumiałem wtedy, że namiot na biwaku nie jest obowiązkowy.
Myśl ta odżyła po ponad 10 latach, gdy zdecydowałem się nie zabierać namiotu na moją wyprawę przez irańskie góry Zagros. Zamiast tego w drodze przez pustynie i głębokie doliny towarzyszył mi tarp, uszyty wtedy przez moją koleżankę. Potrzebowałem wówczas lekkiego schronienia przed słońcem i okazjonalnym deszczem i słońcem, Od tamtej pory na większość moich wypraw zabieram, zamiast namiotu, właśnie tarp. W tym artykule opisuję zalety i ograniczenia tarpu oraz moje patenty na najlepsze jego wykorzystanie. Opisuję też jak poradzić sobie z jego ograniczeniami oraz w jakich sytuacjach namiot sprawdza się, mimo wszystko, lepiej.
Czym jest tarp?
Tarp to plandeka – odpowiednio ukształtowany fragment materiału, z którego możesz wykonać zadaszenie. Ma kształt prostokątny lub bardziej złożony – zdarzają się trapezowe, 5- i 6-kątne, czasem o konstrukcji wygiętej w 3 wymiarach. Taka plandeka wykonana jest z nieprzemakalnej i lekkiej tkaniny, poliestru bądź nylonu, i rozciągana za pomocą odciągów. Tyle teorii. W praktyce konstrukcje tarpów posiadają zaskakująco dużo zaawansowanych detali. Pierwotnie tarpy stworzono jako proste zadaszenia z myślą o turystach śpiących w hamakach: po rozwieszeniu hamaka między drzewami, można osłonić go od góry, w tych samych punktach zaczepiając daszek z materiału i napinając go odciągami na boki. Taką konstrukcję można jednak z łatwością zaadaptować do spania „na glebie”. Trzeba tylko zamocować materiał niżej, aby osłaniał Cię, gdy śpisz na ziemi. Do drzew, jeśli śpisz w lesie, głazów i skał w terenie kamienistym albo do kijków trekingowych, gdy z nimi wędrujesz. Ten ostatni system jest dla mnie najbardziej uniwersalny i stosuję go podczas wyjazdów górskich.
Wielu osobom brak zamknięcia w czterech ścianach odbiera spokojny sen. Sam uważam, że brak zamknięcia, możliwość snu na ziemi i z widokiem na gwiazdy, jest wielką zaletą tarpów. Poranny widok na mgły w dolinie czy wschód słońca, możliwość obserwowania cudownych spektakli, jakie daje przyroda, to jedne z najwspanialszych chwil każdej wyprawy. Skoro mówisz, że szukasz kontaktu z naturą, po co odgradzać się od niej?

Zalety tarpu
Dlaczego cenię ten wynalazek? Bo lubię rzeczy proste. A także za kilka innych cech, które wyróżniają tarpy:
- Waga. Dla mnie czynnik kluczowy. Tarp nie posiada podłogi, stelaża, dodatkowej sypialni. Mniej materiału oznacza radykalnie mniejszą wagę. Mój najlżejszy namiot, rozstawiony w pełnej wersji, waży 1 kg. Najlżejszy tarp – 265 gramów. Pomijając tanie i mało praktyczne modele z ciężkich materiałów, tarp będzie zawsze znacząco lżejszy niż namiot o tej samej wielkości.
- Przestrzeń. Tarpy mają najlepszy współczynnik przestrzeni życiowej do wagi. Pod moim dużym tarpem, ważącym 500 gramów, mogą spać wygodnie 3 osoby z dużymi bagażami. Namiot o tej samej objętości ważyłby 3,5-4 kg, a więc 7-8 razy więcej.
- Elastyczność w rozstawianiu. Namioty rozstawiasz tylko w jeden sposób. Możesz ewentualnie kombinować z rozkładaniem ich bez sypialni czy tropiku, aby uzyskać wersję „ultralight”. Tarp rozstawisz na kilka sposobów, dopasować jego wysokość i szerokość. Regulując przestrzeń poniżej krawędzi zamienisz go w przestrzeń zamkniętą lub otwartą na otoczenie. Z tego samego tarpu wykonasz szerokie zadaszenia nad małym ogniskiem lub kątem kuchennym bądź stworzysz zamknięte schronienie przed żywiołami.
- Wentylacja. Tarp to zero problemów z kondensacją, nawet w wilgotnych warunkach. Dotykając nocą materiału nie strząsasz na siebie i sąsiadów deszczu kropel, co jest przekleństwem w namiocie. Z drugiej strony nawet w największym upale tarp sprawia, że nie czujesz się jak w piekarniku. Dzięki temu jest świetnym schronieniem w gorącym klimacie, np. na pustyni.
- Cena. Topowe modele tarpów bywają droższe od prostych namiotów. Jednak z zasady dobry tarp kosztuje 1/3 tego, co dobry namiot.
- Otwartość. Ta cecha nie każdemu będzie odpowiadać. Podczas wędrówki chcemy się nieraz odizolować od otoczenia i stworzyć swoją przestrzeń. Namiot na biwaku to też schronienie przed oczami sąsiadów. Mimo to tarp powinien być pierwszym wyborem kogoś szukającego kontaktu z przyrodą. Nie tworzy on niemal żadnej bariery między Tobą i światem. Nie zamykając za sobą drzwi, widzisz zmieniające się światło dnia, możesz obserwować las, łąkę czy góry właściwie bez przerwy. Mając przed sobą ciekawe miejsce, możesz fotografować je nie opuszczając schronienia, czy będzie to malownicza dolina czy podchodzące dzikie zwierzęta.
- Łatwość wyjścia. Pewien amerykański podróżnik podsumował to prosto: zacznie łatwiej jest wyjść spod tarpu – już otwartego – niż z namiotu, gdy o 2.00 w nocy potrzebujesz nagle zrobić siku. Nocując pod tarpem nie depczesz też po śpiących wraz z Tobą osobach.

Rozstawianie tarpu
Jeśli przewidujesz noclegi wyłącznie w lasach, możesz polegać na drzewach jako mocowaniu tarpu. Po prostu przymocuj na brzegach i rogach dostatecznie długie odciągi i rozepnij płachtę między drzewami. Podczas wędrówek używam tarpu z odciągami o długości 2-2,5 m, a dodatkowo mam przy sobie kilka metrów cienkiej linki do ich przedłużenia. Mocowanie nie musi być pancerne. Najcieńszy rep wspinaczkowy o średnicy 1 mm wytrzyma naprężenie kilkudziesięciu kilogramów. Jeśli część Twoich noclegów wypadnie w terenie odkrytym: na łąkach, pustyni, skałach, powyżej granicy lasu itp., do rozstawienia tarpu potrzebujesz kijków trekingowych lub znalezionych po drodze solidnych patyków.
W moim przypadku są to zawsze kijki teleskopowe, które i tak noszę na szlakach długodystansowych, a które stają się darmowym stelażem mojego schronienia. Do rozłożenia tarpu potrzebuję 2 kijków, 2 odciągów z linki i 6 szpilek (w przypadku dużego modelu – 8 szpilek). Schemat wygląda zawsze podobnie: po rozłożeniu materiału wbijam w ziemię jeden kijek i zakładam na niego jeden odciąg. Linka otacza rączkę kijka wyblinką – węzłem zaciskowym, który nie przesuwa się pod obciążeniem. Koniec odciągu mocuję do ziemi szpilką około 1-1,5 m od wejścia. To samo powtarzam po drugiej stronie. W ten sposób powstaje, niestabilna jeszcze, główna oś mojego schronienia.

Teraz przychodzi kolej na brzegi. Boczne krawędzie tarpu opuszczam do ziemi i mocuję szpilkami. Mały tarp wystarczy przybić tylko na rogach, duże modele mogą wymagać po 1 punkcie dodatkowym pośrodku każdego boku. Tak ustawiony tarp może być nieco przekrzywiony lub nierówno napięty, dlatego na koniec koryguję go nachyleniem kijków i naciągam poprawnie boki płachty. Całość zajmuje wprawionej osobie 5-7 minut. W zgranym zespole – nawet 3 minuty.


Warianty rozstawiania
Mając namiot, możesz rozbić go w jeden sposób. Niektóre modele rozłożysz w wersji „ultralight” (bez sypialni i podłogi) lub w wersji na dobrą pogodę (bez tropiku). To w sumie tyle. Tarp, dzięki prostocie, rozłożysz w kilku konfiguracjach.
- Dach dwuspadowy. Podstawowy sposób, w którym główną oś tarpu rozciągasz między drzewami lub kijkami trekingowymi, zaś boki mocujesz do ziemi. Daje dobrą ochronę i dużo miejsca w środku. Przy silniejszym wietrze możesz opuścić jedno wejście ku ziemi lub obniżyć całą konstrukcję. Nisko rozbity tarp pozwoli też na sen większej liczbie osób.
- Dach dwuspadowy „wysoki”. Jak wyżej, ale krawędzie boczne uniesione są nad ziemią. Obszerne schronienie, możliwość stania wewnątrz. Niepraktyczne gdy zacina deszcz.
- Dach pochyły/jednospadowy. Praktyczny przy dobrej pogodzie, podczas odpoczynku przy ognisku odbija ciepło. Odmianą jest dach z fragmentem pionowej ściany, zwiększający przestrzeń w tylnej części schronienia – taki wariant jest idealny np. dla rowerzystów.
- Dach płaski. Wymaga kilku drzew, a w terenie bezleśnym – kijków trekingowych i 4-8 odciągów. Idealny jako tymczasowe schronienie przed słońcem np. na pustyni.
- Skrzydło. Tarp rozpięty wzdłuż przekątnej, z dwoma rogami schodzącymi do ziemi. Szybki sposób rozkładania, ale nie daje tak dobrej osłony jak klasyczny dach.
- Skrzydło „leżące”. Trzy rogi przytwierdzone do ziemi, jeden w powietrzu, np. na drzewie. Ten wariant stosowałem kilka razy na pustyni, dla osłony przed wiatrem, wiejącym z jednego kierunku. Podobnie jak zwykłe skrzydło, daje mniej miejsca pod spodem.
- Piramida: schronienie na złą pogodę. Wadą jest brak wentylacji, zaletą – zamknięcie z każdej strony. Jak zbudować taką konstrukcję, dobrze opisuje film Marcina z kanału Bushcraftowy.
Sporo wskazówek na temat rozwieszania tarpu zawiera artykuł na stronie Lesovika, polskiego producenta tarpów.
Kształt
Najczęściej tarpy szyje się w kształcie prostokąta, jednak nie jest to regułą. Istnieją modele 6-kątne, np. Lesovik Heksa, który dzięki swojemu kształtowi lepiej osłania wnętrze, a łukowate krawędzie pozwalają na lepsze napięcie. 6-kątny kształt ma także Cumulus Fir, mający 3,6 x 3 metry, z łukowatymi krawędziami. Uszyty z bardzo lekkiego Pertexu Quantum Pro jest liderem pod względem wagi. Podczas zimowego przejścia gór Polski nocowałem pod tym właśnie modelem.
Być może najlżejszym na rynku jest mniejszy Cumulus Hemloc, uszyty w kształt diagonalny. To sześciokąt, którego boki mają różną długość, przez co dolne krawędzie po rozpięciu tarpu tworzą „skrzydło”. Hemloc to patent minimalistyczny, dobry dla hamakowca, o wadze tylko 190 g.
Najlepszym w mojej opinii kształtem jest kwadrat o wymiarach 3×3 metry. Da on schronienie 1-3 osobom, a kształt umożliwia stworzenie wielu kształtów, w tym kompletnie zamkniętej piramidy. Przykładem takiego modelu jest Lesovik Groza. Tańszy, ale cięższy będzie Helikon-Tex Supertarp o identycznych wymiarach.

Osobną kategorią tarpów są modele w kształcie piramidy, tzw. tarptenty. Pozbawione podłogi i rozstawiane na 1 kijku trekingowym, są w istocie tarpami wyposażonymi w drzwi i 4 ściany. To czyni z nich bardziej uniwersalne i wytrzymalsze schronienia, również na zimę. Tarp w formie prostokąta to schronienie raczej na tereny leśne, gdzie wiatr nie rozpędza się bardzo. Konstrukcja w kształcie piramidy lepiej stawia opór wiatrowi, zwłaszcza zmiennemu. Jest więc wart rozważenia w terenach odkrytych i powyżej granicy lasu. Piramida, jako konstrukcja zamknięta, lepiej utrzymuje ciepło. Wady tego rozwiązania? Wsparcie na 1 kijku nie jest tak stabilne, jak stelaż namiotu, choć wciąż dobre. Modele tego typu (Mountail Laurel Designs czy Z-Packs) da się sprowadzić z USA czy Europy Zachodniej. Od pewnego czasu znacznie bardziej przystępną opcją jest ukraińska firma Liteway. Z powodzeniem używam ich modelu Pyramid Duo.
Ograniczenia
Tarpy mają swoje ograniczenia, jednak proste sposoby wystarczą, by uczynić z nich wygodne schronienia nawet przy nieidealnej pogodzie.
Owady
Gdy opisuję moje wędrówki często pojawia się pytanie: „OK, a co z tymi okropnymi robakami i komarami, która złażą się do Ciebie po nocy?”. Zastanawiam się wówczas długą chwilę. Staram się przypomnieć sobie te hordy gąsienic, ślimaków i pająków obłażących mnie z każdej strony. Żadnej nie pamiętam. Być może dlatego, że ilość tych żyjątek jest zbyt mała, by po długim dniu marszu zwracać na nie uwagę.
Owady są bardziej rozpowszechnione w pobliżu wody. Sąsiedztwo potoku czy jeziora to także sen w zimniejszym powietrzu, o czym, wspomniałem już wyżej. Biwakując pod tarpem szukaj miejsc przewiewnych, lekko wzniesionych i niezbyt blisko źródeł wody.
Jeśli śpisz w rejonie pełnym komarów, w komplecie z tarpem zabierz lekką moskitierę, zamykającą całe ciało wraz ze śpiworem. Podwieś siatkę przeciw owadom na pętlach od wewnętrznej strony. Alternatywą jest zabranie tylko małej moskitiery na głowę. Rozciągasz ją wówczas nad głową, nawet na czapce z daszkiem lub kapeluszu, a dolny brzeg wkładasz do śpiwora.

Podłoże
Tarpy nie posiadają podłogi, dlatego na biwakach będziesz spać z matą/materacem położonym na ziemi. Także Twój plecak, zestaw do gotowania ubrania i to co wyciągniesz na noc, spoczywać będzie na ziemi lub trawie. Jeśli teren jest mokry, możesz odizolować się dodatkowym fragmentem materiału, dopasowanym kształtem do maty. Wybierz miejsce z którego woda swobodnie odpływa. Nie rozbijaj się w zagłębieniach i wąwozach.
Jeśli przewidujesz, że Twój szlak prowadzić będzie przez obszary pustynni i piaszczyste, sen na glebie może oznaczać piasek wciskający się w ubranie, włosy i bagaż. Śpiąc na piasku także podłóż pod siebie fragment materiału. Dobry jest nylon lub Tyvek. Na nim śpij, gotuj i rozkładaj rzeczy.
Jeśli biwakujesz na skale lub podłożu, gdzie wbicie szpilki jest niemożliwe, mocuj tarp do kamieni. W bardzo skalistym terenie może okazać się, że lepszym schronieniem będzie lekki namiot o samonośnej konstrukcji, nie wymagający mocowania do ziemi.
Wiatr
Jeśli biwakujesz w miejscu narażonym na silny wiatr, ustaw tarp tak jak namiot: wejściem przeciwnie do jego kierunku. Gwałtowne podmuchy nacierające na duże ściany boczne mogą wyrwać szpilki z ziemi i zburzyć całą konstrukcję. Jeśli sam wiatr Ci nie przeszkadza, zostaw oba wejścia otwarte – dostaniesz po prostu dobrą wentylację. Gdy wieje zbyt mocno, opuść jedno wejście do ziemi tak, by Twoje schronienie było zamknięte z trzech stron i otwarte tylko od osłoniętej strony. Alternatywą jest ustawienie tarpu z trzema rogami opuszczonymi do ziemi, a jednym uniesionym. W tej konfiguracji tarp ma postać klina skierowanego w stronę wiatru z szerokim wejściem, nakrytym dość dużym okapem. Gotując pod tarpem nie musisz martwić się wentylacją. W zamian zadbaj o osłonę płomienia Twojej kuchenki przed podmuchami wiatru.
Jeśli wiatr jest bardzo silny, a w dodatku zacina deszcz lub śnieg, możesz użyć dużego tarpu. Ustawiasz go wówczas między drzewami, mocując boczne ściany do ziemi, każdą w dwóch punktach. Fragmenty ścian zawijasz do wewnątrz, zamykając tym samym obydwa wejścia i otrzymując szczelne schronienie. Taki sposób wymaga tarpu o długości boku minimum 3 metrów. 4-metrowy będzie jeszcze lepszy. Cała konstrukcja powinna być wysoka i wąska, aby łatwo było utworzyć „drzwi”. Drugim sposobem jest zamknięcie kwadratowego tarpu w formie piramidy.
Gdy silny wiatr grozi porwaniem Twojej płachty, zamocuj ją jednym odciągiem do plecaka, aby nie stracić jedynego schronienia. Pamiętaj, że rozbijanie tarpu na wietrze jest znacznie trudniejsze i bardziej skomplikowane niż np. namiotu o prostej konstrukcji samonośnej. Może minąć sporo czasu, zanim nauczysz się robić to dobrze, więc przećwicz tę czynność wcześniej.

Kiedy namiot jest lepszy od tarpu?
Tarp to kwintesencja lekkości i małego bagażu, ale nie jest to patent na każda pogodę i każde środowisko. Są sytuacje, w których mimo wszystko wybiorę namiot.
Miejsca stale zimne i/lub wilgotne
Takim rejonem jest np. Islandia, gdzie dodatkowym czynnikiem jest silny wiatr. Bardzo trudno byłoby wypoczywać w miejscu, gdzie deszcz zacina ze wszystkich kierunków, zmuszając do ciągłego regulowania i przestawiania tarpu. Przykładem są też Wyspy Owcze. Wybitnie mokrym miejscem, gdzie tarp sprawdziłby się tylko na weekendowych trasach, są Góry Kambryjskie w Walii, pokryte pastwiskami i permanentnie nasączone wodą jak gąbka.
Miejsca o bardzo silnych wiatrach i zmiennej pogodzie
Islandia, tereny wysokogórskie, np. bazy pod wysokimi szczytami Alp, Kaukazu czy Himalajów. Nie wyobrażam sobie biwakowania pod tarpem np. w bazie pod Kazbekiem, gdzie wiatr niemal cały czas szarpie namiotem, od czasu do czasu przynosząc deszcz lub śnieg. Regeneracja i sen w takich warunkach byłyby wykluczone, dlatego minimum w takim miejscu stanowi namiot odporny na silny wiatr.
Tarp sprawdzi się też jako schronienie podczas wspinaczki wysokogórskiej „na lekko”. Wojciech Kurtyka i Robert Schauer przeszli „Świetlistą Ścianę” Gaszerbruma IV mając właśnie tarp. To jednak rozwiązanie dla zaawansowanych użytkowników.
Miejsca z bardzo dużą populacją komarów i meszek
Choć dobra moskitiera będzie trzymać je z daleka, na dłuższym szlaku np. przez Szwecję lub Alaskę dobrze jest mieć namiot z sypialnią z siatki, by móc odetchnąć od wszechobecnych owadów. Alternatywą jest wówczas zabranie dodatkowej moskitiery lub sypialni w komplecie z Twoim tarpem.
Pola namiotowe i miejsca zamieszkałe
Głupio wyglądałem, rozbijając mój tarp na kempingu w Chamonix podczas przejścia łańcucha Alp. Będziesz się dziwnie czuć, żyjąc non-stop na oczach innych i widząc przed schronieniem każdego przechodnia. Tarp to kwatera nie dająca wiele prywatności i nadaje się raczej na odosobnione biwaki. Namiot jest też lepszą barierą, lepiej chroniącą Twój sprzęt przed oczami innych – i kradzieżą.
Trudne wyprawy zimowe
Tu moje zdanie nie jest jednoznaczne. W połączeniu z ciepłym śpiworem tarp będzie bardzo dobrym schronieniem także zimą. Dotyczy to jednak tych wypraw, których trasa nie wykracza znacznie ponad górną granicę lasu. Jeśli każdego wieczoru możesz zejść między drzewa i rozłożyć płachtę pod ich osłoną, ten sposób biwakowania sprawdzi się świetnie. Dużo gorzej, jeśli wędrujesz w terenie odkrytym, którego nie możesz opuścić nocą. Tarp rozbity w śniegu na otwartym terenie już przy niewielkim wietrze oznaczać może nieprzespaną noc. Lepsza może okazać się wówczas jama śnieżna, o ile masz czas i warunki na jej wykopanie.
Gdy jednak mowa o szlakach przebiegających niżej, tarp może służyć także zimą. Podczas zimowego przejścia słowackiej Cesty SNP (szlak Słowackiego Powstania Narodowego) niosłem namiot, jednak po fakcie stwierdzam, że tarp byłby wówczas lepszym patentem. Niemal wszystkie noce spędzałem wtedy w lasach, a jedynym miejscem, gdzie nie było to możliwe, były Niżne Tatry. Tam każdą noc spędzałem pod dachem, w schroniskach bądź chatach, tzw. „utulniach”. Na tamtej trasie tarp dałby taką samą osłonę przed śniegiem, ważąc 1/4 tego, co namiot i zapewniając więcej przestrzeni życiowej.
Podczas zimowego przejścia gór Polski, na dystansie 1100 km, wiele razy nocowałem pod tarpem. Biwakując w warunkach zimowych, ale w lesie, byłem dostatecznie osłonięty od śniegu i wiatru.

Nie wyobrażam sobie jednak snu wyłącznie pod tarpem na długich i wymagających trasach ponad granicą lasu lub w Arktyce. Zimowy trawers Islandii z tarpem byłby niewykonalny.
Podsumowanie
W górach stawiam na różnorodność: moja domena to nie tylko klasyczna turystyka, ale także długie przejścia, wspinaczka wysokogórska i wędrówki zimowe. Każda z nich ma swoje unikalne wymagania. Szybko zrozumiałem, że nie sposób znaleźć idealne schronienie do nich wszystkich. Jeśli Twoim ograniczeniem jest budżet, musisz dokonać mądrego wyboru. Być może najlepszy okaże się dla Ciebie lekki, ale wytrzymały namiot wyprawowy, nadający się na długie szlaki i zimowe wyprawy. Taki model oznacza niemal na pewno wysoką cenę. Być może potrzebujesz jedynie prostego namiotu na wakacyjne szlaki. A może okazać się, że – jak ja – potrzebujesz więcej niż jednego rodzaju schronienia. Wówczas lekki tarp może być się świetnym rozwiązaniem na klasyczne wędrówki i biwaki na dziko, a na wysoki szczyt Alp czy Tien-Szanu zabierzesz solidny model ekspedycyjny.
Wybierając schronienie musisz przemyśleć, czy w warunkach jakie spotkasz będzie ono spełniało swoje zadanie. Waga to nie wszystko. Istotne jest też, czy Twój tarp lub namiot sprostają warunkom w miejscach, które planujesz odwiedzić. Muszą też zapewnić Ci dostateczny komfort psychiczny i możliwość wypoczynku po trudnym dniu. Zastanów się dobrze, jakiego komfortu oczekujesz Ty i Twoi towarzysze. Z drugiej strony przemyśl jak duży ciężar chcesz lub możesz dźwigać. Twój wybór powinien uwzględniać wszystkie te czynniki i być dobrym kompromisem między nimi.
7 odpowiedzi
Na wyprawach rowerowych zacząłem używać plandeki, na której węższy skraj najeżdżam rowerem, przerzucam przez pojazd i siebie, na drugim końcu, obok roweru się kładę. Pomysł w trakcie testowania.
To, jeśli mogę, podpowiem jeszcze jeden sposób: odwracamy rower kołami do góry i narzucamy tarp, tak by koła wyznaczały środek i były czymś w rodzaju stelażu, utrzymującego trójkątny namiot. Plandeka, opadając po obu stronach, tworzy miejsca na 2 osoby lub 1 z bagażem.
A kleszcze?
Również jestem ciekawy kwestii kleszczy, rozmyślam nad tarpem, bo kręgosłup nie pozwala mi dźwigać tarpa, hamaka, podpinki, etc – chciałbym ograniczyć się do tarpa i karimaty a w zimniejsze noce do dmuchanego materaca dodatkowo, całość waży znacznie mniej i wg mnie tego typu nocleg to znacznie bliższe natury doświadczenie. To co mnie powstrzymuje, to kleszcze. Jest jakaś moskitiera, która jest na tyle drobna, żeby się człowiek nie obudził z setką nimf na sobie? Deet pryskany na runo leśne, czy inną glebę nie wchodzi w grę, środowisko i tak jest dosyć zatrute, na siebie też nie bardzo mam ochotę, ale bardzo chciałbym spróbować takiego noclegu.
Dwie uwagi – tarp jak najbardziej jest podatny na kondensację pary wodnej na jej ściankach. Meszki – sama siatka leżąca na twarzy nie zablokuje ugryzień, musi być wolna przestrzeń między nią a twarzą. Pająki i ślimaki – dobrze jest mieć wówczas coś co nas zabezpiecza przez nimi – bo duża ilość chodzących pająków po twarzy przebudza a ślimaki zostawiają niefajne ślady na śpiworze. Tak samo z kleszczami – nie wyobrażam sobie spać z pyskiem w trawie, gdy wiem że podłoże zawiera te pajęczaki. BTW od wielu już lat używam tarpa zamkniętego z jednej strony pochodzącego ze starej chinki BT100. Jest to najtańsze rozwiązanie (w zasadzie za pół darmo), lekkie 420g, całkowicie wodoodporne, doskonale odporne na wiatr. Tylko raz chciała mi odlecieć, gdy bardzo silny wiatr w dolinie zawiewał z każdej strony, a ja testowałem beznadziejne, chude szpilki tytanowe. Jest przy komfortowa – przestronna i wysoka. Jest przy niej trochę roboty, bo trzeba wymienić wszystkie gumki oraz zrobić podwójne sznurki naciągowe, ażeby top był bardzo mocno napięty i ażeby nie telepało nim podczas wiatru.
Tarpy mają wady.
Spektakularne są zdjęcia z przełęczy czy odkrytych szczytów. Jednak tam zwykle mocno wieje.
Hale to również nie najlepsze miejsce dla tarpa czy namiotu.
Warto sprawdzić pogodę wybierając miejsce na nocleg.
Jak jest sucha noc to OK.
Ale jak skrapla się rosa to skrapla się intensywnie na wszystkim.
Na trawie, naszym sprzęcie. Zewnętrznej i wewnętrznej powłoce tarpa. Na śpiworze również choć nie tak intensywnie. Wszystko ocieka wodą.
Stąd wiele osób w takich warunkach używa bivy lub innera (namiotu wewnętrznego, często z gęstej siatki).
Albo unika tego śpiąc w lesie. W lesie nie na jego skraju ale w głębi. 100-200 metrów.
Albo jak się da to śpi w jakimś zadaszonym miejscu. Co jest prawie zawsze najlepszą opcją.
Stąd im większe doświadczenie tym większa skłonność do poszukiwania schronienia, prostego, niezawodnego i przede wszystkim lekkiego. Bo nie zawsze jest używane.
Na moje 3 ostatnie wyprawy w 2 schronienie nie było użyte. W trzeciej tylko w połowie noclegów rozbijałem tarpa. Nawet wtedy miałem opcję spędzić te noce pod jakimś zadaszeniem lub pobliskiej bazie namiotowej. Tarp byłby niepotrzebny bo była piękna pogoda a noce suche. Rano nawet rosy nie było tam gdzie spałem Bo na łąkach owszem było jej wtedy sporo.
Z czasem automatycznie uczysz się wybierać miejsce idealne na nocleg. Suche, przewiewne, jednocześnie dające osłonę przed żywiołami. I np. z budzącym się słońcem rano.
Na następną wyprawę ok. 700-750 km zabieram tylko folię, karimatę i śpiwór. Ale tym razem szlaki i ich najbliższą okolicę znam wystarczajaco dobrze i wiem gdzie są miejscówki których na mapach nie ma. Mogę więc sobie na to pozwolić.
Ślimaki? Nie śpisz na trawie to nie masz ślimaków.
Kleszcze? W górach ich praktycznie nie spotykam. Ot sporadycznie raz na kilka dni jeden.
I tu jak ślimaki. Śpisz w lesie o suchej ściółce to ich tam nie spotkasz.
Wyjątek to góry w których zbocza mają bardzo duże nachylenie. Tam zwierzyna porusza się szlakami i drogami bo tak jej łatwiej. Jeśli są to jednocześnie prawie nie uczęszczane tereny, zarośnięte miejscami trawą to w takich miejscach zdjąć ze spodni 150+ kleszczy dziennie może się zdarzyć. Mi się zdarzyło. Ale to były punkty w których łapałem po 15-25 na raz. Przechodziłem przez taką trawę, sprawdzałem nogawki spodni. Raz na 10-15 przejść były. Jak były to zdejmowałem i jazda dalej.
Aha, chemii na owady od ponad 10 lat nie używam.
Pająki? Nie widzę większego problemu. Jak dla kogoś kłopot to moskitiera na głowę – czapka z daszkiem to dobry stelaż dla niej.
Niektórzy podwieszają nad głową kapelusz z siatką i mają mini moskitierę. To nic nie waży bo kapelusz i siatka są używane w ciągu dnia.
Ciekawym rozwiązaniem jest moskitiera w formie piramidy ale bez dna. I tak coś się kładzie pod materac. Troszkę to kłopotliwe ale ultralekkie (StS Nano Pyramid Net to tylko 82 gramy).
Jeśli owady mogą być tylko chwilowym utrudnieniem np. przejście kilka dni wilgotną doliną do następnego pasma gór to chyba optymalna opcja.
Tak jakoś wyszło, że kupując pierwszy lekki namiot w góry zdecydowałem się na tzw. piramidkę.
Bardziej intuicyjnie niż mając jakąkolwiek wiedzę o takich konstrukcjach.
Dziś są popularniejsze w Polsce.
Pierwszym wyborem był hamak. Spanie super ale szybko uznałem że spanie na ziemi jest praktyczniejsze.
Wtedy z kasą nie było najlepiej to wybrałem produkt chiński z ciężkiego ale wytrzymałego 210T. Prawdę mówiąc o tych markowych z USA nie miałem wiedzy.
Za niecałe 200 zł, 1,5 kg z siatkowym innerem to był strzał w 10-tkę.
850 gram tropik który można użyć samodzielnie jak wspominany w artykule tarptent, 650 gram namiot wewnętrzny. Trochę ciężko ale bardzo solidnie.
Szybko poznałem wady i zalety konstrukcji.
Która jak dziś wiem jest zmodyfikowaną kopią MLD Duomid.
Słabą wentylację chińczyk poprawił dodając drzwi z drugiej strony. Patent prosty i skuteczny. Pozwalający wietrzyć namiot.
W praktyce zawsze warto mieć otwarte choćby częściowo jedne i drugie drzwi. Ale w deszczu to nie jest możliwe i to spora wada.
Namiot idealny na warunki wietrzne. Wtedy wentylacja jest OK. Sprawdził się w takich wiatrach co krzaki kładły płasko. Ufam mu.
Rozstawianie nie jest proste i szybkie. Ale wprawa czyni mistrza.
Chińczyk w zestawie dodawał 1 lub 2 osobowy namiot wewnętrzny z siatki.
Wybrałem model 1 osobowy. Kopia jak Duomid wewnątrz jest długa (ok. 270 cm) a inner ma aż 230 cm. W praktyce do środka wchodzi mi w nogach lub za głową plecak.
Jednak to piramida, ostrosłup. Miejsca nie ma aż tak dużo w innerze.
Po kilku latach używania gdy doceniłem zalety konstrukcji, ale i trochę zmęczony jej wadami stwierdziłem, że coś muszę zmienić.
Lanshan 1? To byłby krok w tył. Waga mniejsza ale wnętrze również. To mniejsza piramidka.
Lanshan 2? Jest mega przestronny ale nadal stosunkowo ciężki. To moim zdaniem konstrukcja na tereny gdzie gdzie owady są poważnym problemem.
Zresztą mam już podobnego typu namiot minimalnie cięższy.
Szukając długo znalazłem. MLD Trailstar.
Tarp, ale nietypowy. Pięciokątny. W zasadzie stworzony do jednego rozstawienia. W piramidkę z otworem wejściowym. Z doświadczenia wiem że niekoniecznie jest to wadą.
Na długim szlaku łatwiej wybrać teren pod konkretne znane ustawienie niż za każdym razem kombinować co by tu się najlepiej sprawdziło.
Jak to piramidka niesamowicie wytrzymały na wiatr. Na Islandii ponoć się sprawdził kilku osobom.
Produkty MLD nie są tanie i przede wszystkim nie są łatwo dostępne. Tak od ręki ich nie kupisz. Produkcja tylko na zamówienie. Kilka tygodni czekania to minimum. Do Europy zwykle 6+ tygodni.
Na Islandię się nie wybieram więc idąc za radą Internetu kupiłem chiński odpowiednik.
Tak na próbę czy to się sprawdzi.
Nie z silpoly jak MLD ale z silnylonu. No i znacznie tańszy. 230 zł vs. 338,25 $ (230 $ + przesyłka 45$ + VAT). O praktycznie takiej samej wadze (450 gram z linkami po samodzielnym uszczelnieniu szwów). Choć nie tak wytrzymały.
Czy to jest wygodne?
Bardzo. Miejsca jest od groma.
MLD ma rację, 3 osoby się mieszą. Polemizowałbym czy wygodnie i z bagażami.
Na wyprawę to moim zdaniem 2 optymalnie.
Dla 1 dużo przestrzeni.
W przeciwieństwie od minimalistycznych tarpów rozmiaru 9′ x 5′, które w skrajnych warunkach potrzebują bivy, tu bivy nie jest potrzebne. To sprawia, że wagowo jest lżejszy niż w.w. tarpy ważące zwykle ok.250 gram + bivy.
Oczywiście opcja z bivy też ma czasem swoje zalety.
Osłona od owadów?
Do wyboru: siatka na głowę, moskitiera typu piramida bez podłogi, 1-2 osobowy inner z jakiejś piramidy. Najpopularniejszy jest inner z Lanshan 1 – 340 gram, 250 zł.
Nie tak obszerny jak ten od MLD ale 40 gram lżejszy i nie odchudza tak portfela. MLD życzy sobie blisko 200$.
Wady?
Jak to w piramidzie. Stawianie to trochę kombinowania, korygowanie położenia śledzi. Dociąganie linek. Rozstawienie najpierw innera zdecydowanie przyśpiesza rozstawianie. Mamy już słup na który można zarzuć tarp.
Kopia jest z 20D. Na huraganowy wiatr tego bym nie narażał. Choć powinien wytrzymać więcej niż konstrukcje kwadratowe z 15D/20D. A z tego są obecnie ultralekkie tarpy.
Wejście jest niskie. Ze słupkiem na środku. Wada ale i po powieszeniu na nim ręcznika, kurtki tworzy prawie drzwiczki i daje prawie pełną prywatność.
To dość duży tarp. Rozstawianie w ciasnym miejscu np. gęsty młodnik może być problemem. Z drugiej strony takie miejsca oferują doskonałą ochronę przed wiatrem. Rozstawienie nie musi być wtedy idealne.
Wadą też może być wysoka cena produktów MLD. Silpoly kosztuje dużo, a DCF jest 2x droższy.
Trzeba go samemu uszczelnić. To może być wadą dla niektórych. Wersje silpoly od MLD również w standardzie trzeba uszczelnić. MLD chce za to dodatkowo 60$. Z VAT to 73,80 $ co podbija cenę całości do 412 $. Szaleństwo.
Aha, piramidki takie większe typu Duomid czy tarp typu Trailstar to konstrukcje modułowe. Moje innery 1 i 2 osobowe pasują i do tarpa i do namiotu.
W obu mogę centralny słupek zastąpić łącznikiem kijków trekkingowych i pozbyć się ze środka, tam gdzie jest najwięcej miejsca, słupka.
Tworzą one system spania który mogę dostosować do aktualnych potrzeb.
Obecnie mam oba w kolorach brązu który w lesie świetnie maskuje. Na łąkach gorzej. Ale w ofercie jest kilka kolorów. Gdybym potrzebował jaskrawego namiotu/tarpa to nie jest to jakiś wielki wydatek.
Gotowanie wewnątrz?
Nie powinno być z gotowaniem problemu. Wejście jest co prawda niskie, ale otwarte, dość dobrze osłonięte przed wiatrem i opadami.
Rano wcześnie startuję, nic nie gotuję. Nie chcę tracić czasu. Śniadanie i kawa na pierwszym postoju po około 3-4 godzinach, który i tak bym przecież zrobił. Wtedy też suszę tarp i śpiwór. No i też jem śniadanie.
Wieczorem również. Kolacje jem około 2-3 godzin przed planowanym postojem (zwykle w jakiejś mijanej wiatce). To ze względu na niedźwiedzie.
W górach zwykle nocuję na dziko w lesie i z doświadczenia wiem, że zapach jedzenia nęci niedźwiedzie (Niski, Bieszczady już są praktycznie wszędzie). Zbliżają się ale wyczuwając człowieka nie podchodzą za blisko. Nie jeden raz jednak obudziły mnie. Zauważyłem, że podchodzą stosunkowo cicho. Oddalając się robią spory hałas. Wtedy mnie budzą. Najprawdopodobniej oddalają się zaniepokojone jak orientują się że spotkały człowieka. Śpię dość cicho. Chrapanie pewnie by je odstraszało.
Podejrzewam że jakieś cicho gadające / grające radyjko by je ostrzegało z większej odległości. Myślałem o alarmie z czujnikiem ruchu ale to prawdopodobnie za głośne. Mógłby poczuć się zagrożone i zaatakować. Albo uciekając w popłochu przebiec przez namiot.
Obecnie potrafię wybrać miejsce na nocleg takie by ich raczej uniknąć. Np. z wiatrem tak wiejącym że wieje w zamieszkałą dolinę więc zapach ich nie nęci. Albo z takim ukształtowaniem terenu, że niedźwiedzie starają się tamtędy nie chodzić bo np. nie mają dobrej drogi ucieczki, w pobliżu jest znacznie wygodniejsza trasa, albo wybiorą inną bo idąc tą musiałyby przejść obok zabudowań (ludzie, psy).
Kiedyś rozbiłem się w nocy na łące na skraju lasu. Las to było kamieniste strome zbocze. Trudne, męczące zejście w nocy z ciężkim plecakiem i do tego teren Parku Narodowego (burza mnie opóźniła a w Parku spać nie chciałem). Zdawałem sobie sprawę z jego obecności – świeżutkie kupki na szlaku. Jednak byłem już zmęczony i nie chciało mi się iść dalej. Taki stan kiedy Ci już trochę obojętne, że niedźwiedź jest w pobliżu. Nie wiem czy miś chciał mnie przegonić czy nęciły go zapachy. Zanim zasnąłem kilka razy przeszedł w pobliżu 15-50 metrów robiąc spory hałas. Mówiłem wtedy do niego głośno. Coś w stylu: „Ja tu sobie tylko śpię“. Wiem powinienem się bać takiego zachowania, braku strachu przed człowiekiem ale nie czułem wtedy zagrożenia. Miałem skądś pewność że nic mi nie grozi. A potem poszedł w las i całą noc coś tam robił 200-400 metrów dalej. Dużo łamał przy tym gałęzi. Słyszałem to przez sen. Ten hałas uspokoił mnie dodatkowo bo wiedziałem gdzie jest i co robi. Dopóki hałasował spałem mocno. Czyli do rana. Widocznie uznał że nie jestem dla niego zagrożeniem i dlatego tak blisko żerował. Rano obejrzałem ślady. Rozkładając się odszedłem od szlaku w bok z 300 metrów. Miś chodził wyłącznie po stronie dalszej od szlaku. Gdybym przed nim uciekał to oczywiście w przeciwna stronę, w stronę szlaku.. Może jednak chciał bym sobie poszedł na ludzką ścieżkę, szlak? Tam gdzie moje miejsce?
Zdecydowanie misie odwiedzają wszelkie wiatki grillowe/ogniskowe przy leśnych parkingach w sezonie. Po sezonie już nie. Takie miejsca w sezonie nie są najlepsze do samotnych noclegów jeśli są półotwarte. No chyba że mają tzw. stryszek. Było że ja na górze kimam. Budzę się a on buszuje na dole. Jak się odezwałem to wcale w popłochu nie uciekał.
Zdarzyło mi się też gotować w takim miejscu w dzień podczas ulewy.
Spałem w lesie. Widząc w prognozie że będzie długa i intensywna ulewa ruszyłem przed 5 rano by dojść do tego punktu przed ulewą zapowiadaną na 7 rano. Prognoza była dokładna. Zdążyłem. Kilka minut później ściana wody runęła z nieba. Zająłem się gotowaniem obiadu na śniadanie. Mając obfitość wody (rozwieszony tarp do jej łapania) robiłem też pranie.
Po 2 godzinach zarośla zaczęły się ruszać. Raz tu, raz tam. Miś. Wiem że w tamtym miejscu ludzie nocują choć nie wolno. Na mojej liście potencjalnych miejscówek to miejsce też było.
Miś miał widocznie doświadczenie że rano coś tam da się „trafić“. Z 30 minut się nie poddawał. Widocznie zwykle jego podchody kończyły się zwijaniem obozowiska i pośpiesznym oddaleniem się. Z porzuceniem jedzenia. Tak sądzę bo jedyny kierunek z którego nie próbował podejść to droga którą się tam przychodziło. W pewnym momencie mnie to zaczęło śmieszyć. Wiecie. Rusza się drzewo. Rusza. Nie reaguję to rusza się coraz mocniej. Odezwę się to cisza. Po 3-5 minutach znów się rusza. Nie pomaga to 30 metrów z boku to samo. I tak kilka razy. Trochę jak małe dziecko.
Jak przestało padać to ruszyłem w swoją drogę. Każdy okruszek trafił do śmieci które zabrałem z sobą.