Kijki teleskopowe – jakie wybrać i jak używać?

Zaczynając moje górskie wędrówki sądziłem, że wędrówka z samym plecakiem jest najbardziej naturalnym sposobem chodzenia. Z ciekawością patrzyłem na pojawiające się wówczas kijki teleskopowe i ludzi, którzy wspomagali się nimi na szlakach. Wydawały mi się raczej gadżetem, tym bardziej, że wiele osób na szlakach nie miało pojęcia jak ich używać, by rzeczywiście pomagały. Punktem zwrotnym było dla mnie przejście Łuku Karpat w 2004 roku.

93 dni i 2200 kilometrów, z obciążeniem ponad 20 kg, dały mi w kość. Do dziś dziwi mnie, że tamtą wyprawę przeżyłem bez kontuzji. Rok później, na kursie taternickim, zapytałem mojego instruktora, dlaczego, mając nieduże obciążenie, na podejściach pod ściany używa kijków.

– Żeby za kilka lat móc wciąż chodzić i nie płakać – odparł.

Dwa lata później sam zjawiłem się w górach z moją pierwszą parą i od tamtej pory kijki towarzyszą mi często. Przez ten czas przeszedłem ponad 10 000 kilometrów, odsyłając na wieczny spoczynek cztery pary. Regularne spotykam się jednak z pytaniami: czy kijki trekingowe są potrzebne? I jakie wybrać? Postanowiłem jednak zebrać w całość moje doświadczenia.

Kiedy kijki teleskopowe są przydatne?

Od kiedy ich używam odkryłem, że kijki mają wiele zastosowań:

  • na stromych podejściach, kiedy przenoszę część swojego ciężaru, podciągając się na nich lekko,
  • podczas zejść, kiedy postawione przede mną łagodzą impet, z jakim ciało ląduje na stopniu poniżej, zwłaszcza z ciężkim bagażem są ulgą dla kolan i bioder,
  • w płaskim terenie używam ich bardzo rzadko, z jednym wyjątkiem: pomagają mi, gdy jestem bardzo zmęczony, nadając rytm i popychając do przodu, kiedy nogi nie dają rady,
  • pomagają utrzymać równowagę w głębokim śniegu, na śliskim błocie czy kruchym piargu,
  • pomagają wymacać kamienie lub konary ukryte pod powierzchnią śniegu,
  • dają wsparcie podczas przekraczania strumieni,
  • w marszu z ciężkim plecakiem, mogę oprzeć się o nie, robiąc krótką przerwę i odciążając plecy,
  • bronią przed nadzianiem się na drut kolczasty, gałąź, kolczaste zarośla.

Najważniejszymi są dwa pierwsze zadania. Podczas zejść, na każdym kroku kijki przejmują nawet do 20 kilogramów obciążenia. W skali całego dnia przekładają się więc na duży ciężar, jakiego oszczędzasz swoim stawom. Oczywiście nie jest to darmowa oszczędność. Gdy opierasz się na kijkach, impet ciała przejmowany jest przez ramiona i barki. Kiedy ich nie używasz, kijki powiększają też ciężar plecaka. Z moich doświadczeń wynika jednak, że jest to opłacalne: obciążenie, jakie przyjmują Twoje nogi, zmniejsza się znacząco, zaś ramiona, nawet po długim dniu wędrówki, nie odczuwają dużo większego zmęczenia.

Inne zastosowania

  • Na biwaku kijki są moim stelażem, na którym rozstawiam płachtę. Paten ten stosowałem w Iranie oraz na przejściu Pirenejów. Gdy śpisz pod namiotem, kijek podtrzyma otwarte wejście, zapewniając wentylację.
  • Zimą, na biwaku, gdy śnieg i zmarznięta ziemia nie pozwalają na wbicie szpilek, kije mogą posłużyć jako mocowanie namiotu.
  • Są bronią przed psami pasterskimi.
  • Po drobnej modyfikacji zastępują tzw. selfie-stick, czyli kijek do strzelania autoportretów.
  • W sytuacji awaryjnej posłużą jako usztywnienie uszkodzonej kończyny.

Czy mają wady?  Tak, dwie: podczas marszu czynią ręce zajętymi i są dodatkowym ciężarem, gdy spoczywają w plecaku. Obydwie są jednak niewielką ceną za wygodę, jaką dają podczas wielodniowych wędrówek.

kijki teleskopowe zima

Zimowy biwak i kijki teleskopowe jako kotwice mocujące namiot

Jeden czy dwa?

W 2013 roku, podczas drugiego przejścia Karpat, złamałem jeden z kijków i przez ponad 1000 kilometrów wspomagałem się pojedynczym. Niektórzy używają w górach tyko jednego kijka, dzieląc się np. z partnerem/ką wspólnym kompletem. Taki sposób jest dobry na łatwych szlakach i przy małym bagażu, na długą wędrówkę zdecydowanie warto wziąć dwa kijki trekingowe na osobę. Używanie jednego amortyzuje tylko część impetu i może zakłócać poczucie równowagi. Na nizinach zdarzało mi się używać tylko jednego, jako wsparcia. W trudnym terenie, zwłaszcza podczas zejść, posiadanie dwóch kijków oznacza, że masz zawsze trzy punkty podparcia, a tym samym większą stabilność.

Mając dwa kijki jestem w stanie wędrować szybciej, podchodzić i schodzić szybciej, a pod koniec dnia znacznie mniej czuję kolana.

 

Jak wybrać kijki teleskopowe?

Materiał

Drewno: Pierwsi alpiniści posługiwali się, zamiast czekanami, drewnianymi laskami okutymi żelazem. Paradoksalnie, ten wynalazek wcale się nie zestarzał. Nawet w trudnym terenie drewniany kijek może być pomocą. Sam szedłem tak podczas wędrówki do Santiago oraz na trekingu dokoła Annapurny, w Nepalu. Drewniane mają jednak zasadniczą wadę: są trudne w transporcie. Są też ciężkie, chyba, że znajdziesz kawałek solidnego bambusa.

      kijki teleskopowe

Annapurna Circuit i 100% organiczny kijek trekingowy plus rezerwa na plecaku

Aluminium: Materiałem najczęściej używanym, z którego korzystam od początku, jest  stop aluminium.

Materiał, z jakiego wykonane są kijki, może się różnić, nawet, jeśli nie widać tego gołym okiem. Wytrzymałość stopu aluminiowego zależy od jego domieszek oraz sposobu w jaki był hartowany. Dobrej jakości kije wykonane są ze stopu 7075-T6 – poza aluminium zawiera on domieszkę cynku, magnezu i miedzi, jest też hartowany w sposób, który nadaje mu bardzo wysoką wytrzymałość. Na rynku są też kije z inaczej obrabianych stopów, np. 7075-0, 7005, 7001, 6013. Te będą mniej wytrzymałe w razie niekontrolowanego wygięcia lub upadku. Pod silnym naciskiem aluminium wygina się, ale nie pęka.

Miałem okazję dostrzec różnicę naocznie. Podczas wspinaczki w Alpach używałem solidnych kijków Black Diamonda i przy upadku wygiąłem dolny segment jednego z nich. Wyprostowany na kolanie odzyskał kształt i mogłem złożyć całość jakby nigdy nic. Gdy na przejściu Karpat w 2013 roku upadłem na kijek z miękkiego aluminium, wygiął się on znacznie bardziej, a próba jego wyprostowania skończyła się odłamaniem końcówki.

Kijki aluminiowe wykonane są z segmentów o średnicy 12-18 mm. Większość dostępnych na rynku waży 450-600 g/para.

Włókno węglowe: Lżejsza i droższa opcja. Takie kije ważą 300-500 g/para. Dobrze tłumią wstrząsy, z racji niskiej wagi możesz nimi łatwiej i szybciej poruszać. To sprawia, że są domeną chodzących w szybkim tempie lub biegaczy. Pod wpływem uderzenia włókno węglowe łatwiej jednak pęka. To ważne, gdy zabierasz je w odległe i bezludne tereny, gdzie potencjalna wymiana takiego kijka jest niemożliwa.

Długość

Większość modeli posiada zakres regulacji długości od 60 do 140 cm.

Jak ustawić długość kijka? Podczas marszu w umiarkowanym terenie dobieram ją tak, by trzymająca go ręka była zgięta w łokciu pod kątem lekko rozwartym, zbliżonym do prostego. Taki ułożenie sprawia, że ręce męczą się najmniej. Mając 190 cm wzrostu ustawiam moje kijki na długość 120-130 cm. Będąc na szlaku zazwyczaj skracam je na podejściach i wydłużam na zejściach.

Minimalna długość kijków ma mniejsze znaczenie. Krótkie są oczywiście łatwiejsze w przechowywaniu i transporcie. Większość modeli składa się do około 60 cm. Co zrobić, gdy nasz plecak jest mniejszy, a nie chcemy trzymać ich na zewnątrz? To proste: wystarczy rozłożyć kijki na części i upchnąć je w plecaku osobno. Kijki, których używam, mają po złożeniu prawie 65 cm. Ich najdłuższy segment ma jednak 55 cm. Łatwiej zatem przewozić je w kawałkach, schowane do bagażu.

Waga

Im lżejsze tym lepsze – to jasne. Nie warto jednak popadać w przesadę. Przeszedłem Łuk Karpat i grań Pirenejów z kijkami ważącymi ok. 600 g. W porównaniu z nimi moje obecne, ważące 500 g, wydają się lekkie. Najlżejsze modele, jakie znajdziesz na rynku, ważą ok. 450 g w przypadku aluminiowych i 300 g w przypadku węglowych. Różnica między nimi jest wyczuwalna, ale jeśli nie chcesz na początek inwestować dużej sumy – spokojnie, możesz sobie odpuścić lekkie modele dla wymagających.

Znajdziesz też kijki teleskopowe, które wahałbym się nazwać trekingowymi. Są to minimalistyczne modele, takie jak np. Trail Blaze czy Trail Blaze Carbon firmy Mountain King. Pierwszy waży 300, a drugi jedyne 212 gramów/para! To wynik oszałamiający, ale pamiętać trzeba, że nie jest to sprzęt dla każdego. Cienki profil aluminiowy lub karbonowy, brak regulacji długości – to sprzęt na szybkie przejścia lub biegi, ale raczej nie w trudny teren i duże obciążenie.

Podczas długich przejść, z większym obciążeniem, wolę polegać na nieco cięższych, ale pewniejszych kijkach aluminiowych. Ich waga, wynosząca 500 gramów, jest dla mnie akceptowalna. W dodatku mogę użyć ich jako stelaża do namiotu lub tarpa (plandeki), zmniejszając wagę mojego schronienia. Idąc na lekko, na niezbyt trudnym szlaku, np. w polskich Beskidach, zabiorę jednak kijki z włókien węglowych, ważące 300 g. Moje dłonie czują 200-gramową różnicę już po kilkunastu kilometrach.

hrp_pireneje_tarp

Tarp rozbity na 2 kijkach – przejście Pirenejów

Jeśli szukasz kijków bardzo lekkich, zwróć uwagę na modele Fizan Compact i Fizan Lite. Obydwa ważą jedyne 340 gramów/para, przy niskiej cenie. Nigdy ich nie używałem, ale znajomi użytkownicy są zadowoleni. Co do mnie zrezygnowałem z nich – są wykonane z mniej trwałego stopu, bardziej podatnego na uszkodzenia. Kilku użytkowników Fizanów wskazywało na ich łamliwość. Przy mojej wymagającej specyfice wędrowania zniszczyłyby się szybko. Ale jeśli nie używasz kijków intensywnie i w trudnym terenie – te modele mogą być w sam raz dla Ciebie.

Ilość segmentów

Zdecydowana większość kijków składa się z 3 segmentów. Taka budowa to kompromis między stabilnością i wytrzymałością, a wygodą przenoszenia. Modele tego typu są uniwersalne, nadają się na łatwe wędrówki, wymagające trekingi, do alpinizmu i dla wspinaczy, na podejściu pod ścianę.

Kijki 4-segmentowe (np. Kohla Adventure 4.One) są krótkie po złożeniu, ale mniej wygodne w rozkładaniu i mniej wytrzymałe. Dobre dla turystów z małymi plecakami.

Kijki 2-częściowe to z kolei 2 segmenty i tylko jeden element blokujący. Są najmniej awaryjne, najsztywniejsze i najwytrzymalsze. Dość często wybierają je narciarze (jak np. model Kohla Freeride SL), turyści zimowi chodzący na rakietach i ci, którzy zamierzają je traktować „ostro”. Po złożeniu mają jednak 80 cm i więcej.

Mechanizm blokujący

W mojej opinii to najważniejszy element każdego kijka. Aluminiowy profil trudno zniszczyć, chyba, że na niego upadniesz lub wygniesz między kamieniami. Za 95% awarii kijka odpowiada jednak owa drobna część, pozwalająca regulować jego długość. Znaleźć możesz cztery rodzaje:

Skręcane: Najpopularniejsze. W tym wariancie segment kijka posiada plastikowy element z rozszerzającym się gwintem, wokół którego obraca się ruchoma blokada. Skręcanie dwóch segmentów sprawia, że blokada rozszerza się,  blokując dolny segment wewnątrz większego.

Dźwignia: Mechanizm blokujący umieszczony jest u dołu segmentu. Zamknięcie niedużej dźwigi powoduje zaciśnięcie kijka i zablokowanie segmentu, który znajduje się wewnątrz.

Przycisk: Mało popularny, stosowany kiedyś przez Black Diamond’a. W systemie tym górny segment blokowany był tradycyjnie, dolny zaś przyciskiem, który dzięki sprężynie wyskakiwał, blokując go w stałym położeniu. Jego wciśnięcie zwalniało segment.

Linka: Ten system stosowany jest w najlżejszych modelach, przeznaczonych dla biegaczy i wyznawców  chodzenia na lekko. W górnej części kijka znajduje się uchwyt lub dźwignia, niekiedy połączone z rękojeścią. Przesuwając je, naciągasz równocześnie linkę, biegnącą wewnątrz kijka, która ściśle zwiera segmenty ze sobą. Przykładem mogą być Distance Carbon Z firmy Black Diamond albo Micro Stick Carbon firmy Leki – jedne z najlżejszych na rynku.

Który rodzaj blokady jest najlepszy?

Kilka lat intensywnego chodzenia, również zimą, sprawiło, że stałem się zdecydowanym zwolennikiem tego drugiego. Blokada w formie zewnętrznej dźwigni jest najpewniejsza, najszybsza i najmniej awaryjna.

Testowałem kilka modeli kijków z różnych półek, w których blokowanie odbywało się przez skręcanie. Niemal za każdym razem sprawiały one kłopoty. Podczas zimowego przejścia Słowacji mechanizm ten zamarzał i moje Mastersy Active wielokrotnie blokowały się na amen na mrozie. Przez kilkanaście minut ogrzewałem je dłońmi, marznąc i klnąc pod nosem, zanim lód zgromadzony w plastikowych elementach wytopił się i zwolnił blokadę.

Skręcane mechanizmy to często plastikowy gwint, który zakleszcza się lub zrywa. Takiej blokady gwintu doświadczyłem w Pirenejach. Zbyt mocne dokręcenie jednego z kijków sprawiło, że element rozporowy zakleszczył się i pękł, na amen blokując wewnątrz rurki. Nie mogłem go wydobyć bez zniszczenia kijka, pozostawało więc iść z uszkodzonym. Z kolei zerwanie gwintu sprawia, że kijek przestaje blokować się kompletnie. Jeśli nie mamy możliwości wymiany elementu rozporowego, kijek jest do wymiany.

Skręcane bywają trudne do odkręcenia w deszczu, gdy zmarznięte dłonie ślizgają się po metalu.

Na koniec – jeśli Twoja wędrówka prowadzi przez trudne góry, gdzie często przeplatają się zejścia i podejścia, regulacja skręcanych kijków zabierać będzie więcej czasu. Podczas przejścia Pirenejów, gdzie teren jest wymagający, brakowało mi takich, które mógłbym wyregulować jednym ruchem.

Zewnętrzny system blokujący jest więc lepszym wyborem. Dźwignia z tworzywa lub metalu jest najbardziej niezawodna. Kiedy poczujesz, że mechanizm się poluzował, co może nastąpić po kilku sezonach, łatwo go wyregulujesz, dokręcając śrubkę mocującą. Jest szybszy i łatwiejszy do obsługi nawet w grubych rękawicach lub w deszczu.

Dość niezawodny jest również ostatni system, oparty na blokowanej lince. Ma on jednak dwa minusy: linka może być słabym punktem i pęknięta/zerwana w terenie jest nie do naprawienia. Kijki te mają niewielką regulację długości, zazwyczaj w zakresie 20 cm (np. Leki Micro Vario Carbon) lub w ogóle (Leki Micro Stick, Black Diamond Distance Carbon Z).

Amortyzacja (Anti-Shock)

Całkiem sporo modeli na rynku, z niskiej i wysokiej półki, wyposażonych jest w amortyzację. Ma ona zazwyczaj postać sprężyny, umieszczonej w rękojeści, która przejmuje część impetu, jaki wywiera Twoja dłoń na kijek. Podczas podchodzenia amortyzacja jest zbędna, na stromych zejściach oszczędza nadgarstki i ramiona.

Tyle teorii. W praktyce nie spotkałem ani jednego użytkownika, który amortyzację kijków uważałby za niezbędną. Wielu moich znajomych jest jej przeciwnikami i ja także się do nich zaliczam. Sprężynujący pod dłonią kijek, zwłaszcza w trudnym terenie, daje mi poczucie niestabilności i rozprasza. Kiedy wędruję poza ścieżką, przeskakując między głazami lub osuwając się na luźnym piargu, muszę być skoncentrowany i bardzo precyzyjnie stawiać koniec kijka na kamieniach. W takich momentach poczucie mojej równowagi nie może zostać niczym zaburzone. Uginający się pode mną kijek jest więc nie tylko zbędny, ale wręcz niebezpieczny. Jeśli wynalazek ten może być przydatny, to raczej na twardej, płaskiej nawierzchni. Idąc drogą można jednak założyć na grot gumową końcówkę, otrzymując podobny efekt.

Kijki z amortyzacją są też droższe i wyraźnie cięższe. Łatwo to porównać, zestawiając ze sobą ten sam model firmy Black Diamond w trzech odmianach:

  • Trail (brak amortyzacji, plastikowe blokady FlickLock)– 490 g
  • Trail Pro (brak amortyzacji, metalowe blokady FlickLock Pro) – 520 g
  • Trail Pro Shock (większe, metalowe blokady FlickLock Pro + amortyzacja w rękojeści) – 590 g

Różnica między najdroższym i najtańszym – 100 gramów i 40 dolarów.

Zanim kupisz kijek z amortyzatorem, upewnij się, że jest tym, czego faktycznie potrzebujesz. Nie warto dopłacać do fajnego gadżetu tylko dlatego, że jest w ofercie. Tym bardziej, jeśli dodaje ci ciężaru do noszenia. Sprawdź też czy w razie potrzeby amortyzację można zablokować.

Rączka

Tu także do wyboru jest kilka wariantów.

Plastik: Najtwardszy, trwały, ale najmniej przyjemny w dotyku. Zwłaszcza w upalne dni spocone dłonie ślizgają się po nim nieprzyjemnie. Zimą sprawdza się lepiej, ale też nie jest idealny – jest gorszym izolatorem, więc szybciej wychładza dłonie.

Korek: Pochłania wilgoć z dłoni, jest miękki w dotyku. Dodatkowo z czasem dopasowuje się do kształtu Twoich dłoni. Wiele osób twierdzi, że jest najlepszym tworzywem na upał, gdyż daje poczucie chłodzenia skóry.

Pianka: Pochłania wilgoć z dłoni i jest przyjemna w dotyku, dobrze sprawdza się w upalne dni. Niektórzy uważają, że w deszczu pianka staje się śliska i niewygodna, nigdy jednak nie zauważyłem tego u siebie. Dobrze izoluje zimą, choć w deszczowe dni nasiąka wodą. Jest też najlżejsza. Mój ulubiony materiał na kijki.

Wybierając kijki zwracam uwagę na drobny detal: przedłużaną rączkę. W moim modelu pianka pokrywa nie tylko uchwyt, ale także 20 cm kijka poniżej. Pozwala to na pewny chwyt, gdy chcę szybko skrócić chwyt na kijku, np. podczas trawersowania stromego stoku.

kijki teleskopowe jakie wybrac raczka

Ergonomiczne rączki

Niektóre modele kijków wyposażone są w ergonomiczne raczki, wynalazek popularny także w modelach do nordic-walking. Są one nachylone pod kątem 15-30 stopni do przodu i dopasowane do dłoni. Nie jest to niezbędne, ale przydatne, poprawiając chwyt.

Przykładem takiego rozwiązania są, mało popularne w Polsce, kijki Pacerpole. Każdy z nich posiada wymodelowaną na gorąco „formę”, w którą wpada dłoń użytkownika. Kijek prawy i lewy są lustrzanymi odbiciami i nie da się ich nosić odwrotnie. Ręka, która w klasycznym kijku obciąża raczej pętlę niż uchwyt, tutaj spoczywa w jej zagłębieniu. Kijki Pacerpole są dostępne w wersji z aluminium (7075) lub włókna węglowego.

Czy są wygodniejsze? Kwestia przyzwyczajenia. Miałem okazje spróbować wędrówki z nimi – są rzeczywiście bardzo komfortowe. Doświadczeni użytkownicy bardzo je chwalą mówiąc, że bardziej wydajnie przejmują obciążenie, dając ulgę kolanom, zwłaszcza na długich podejściach.

Kijki teleskopowe - gdy teren staje się trudny, uwolnij ręce

Długie podejście w kruchym terenie – tu kijki teleskopowe stabilizują ciało.

Kijki trekingowe dla kobiet

Od kilku lat niektórzy producenci oferują kijki dla pań. Są one krótsze (np. 125 cm zamiast 140) i lżejsze (+/- 10%). Niekiedy mają też mniejsze uchwyty. Cena jest ta sama, warto więc kierować się przede wszystkim wygodą. Wydaje mi się jednak, że wersje „męskie”, jako dłuższe, są bardziej uniwersalne.

Na co jeszcze zwrócić uwagę?

Paski:  Kiedy idziesz, Twoja dłoń nie powinna z całej siły zaciskać się na kijku. Znacznie wygodniej jest przełożyć nadgarstek przez pętlę i to na niej opierać ciężar ramienia i reszty ciała. Warto, aby były wyściełane. Niekiedy będziesz tez chodzić w rękawicach, zatem paski powinny mieć też regulację.

Grot: Czyli końcówka. Kije z najniższej półki mają groty wykonane ze stali, te lepsze – widiowe.

W moich starych kijkach (Black Diamond Trail) końcówki widiowe po 2 latach prawie nie miały śladów używania. Podczas drugiego przejścia Karpat miałem znacznie tańsze Aksum Mountain AL Antishock, ze stalowymi grotami. Po 1 000 kilometrów ich końcówki były wygładzone tak, że ślizgały się na każdym kamieniu, a nawet twardszej ziemi. W dodatku ich wymiana była niemożliwa, co czyniło ten model jednorazówką – po starciu grotów nadawały się co najwyżej na kijki do „selfie”.

Jeśli wędrujesz dużo albo masz w planach szlak długodystansowy, zainwestuj w model z widiowymi i – ważne – wymiennymi końcówkami. Kijki dobrych firm mają odkręcane groty, które w razie potrzeby zastąpisz nowymi.

Talerzyki: Kijki trekingowe zazwyczaj sprzedawane są z małymi, nakręcanymi talerzykami. Są one dobre latem, zapobiegając ich wpadaniu w głębsze szczeliny. Warto jednak mieć w zapasie także duże talerzyki. Są one niezbędne zimą, przydadzą się też w bardzo grząskim terenie, na bagnach lub na piaszczystej pustyni.

Część producentów oferuje kije z dwoma kompletami talerzyków, na zimę i lato. Jeśli kupujesz je osobno, weź swoje kijki do sklepu i sprawdź, czy nowe talerzyki będą pasować. Średnica gwintu nie jest uniwersalna.

Nakładki: Na szlaku do Santiago de Compostela szedłem sam, ale już z daleka potrafiłem przewidzieć zbliżanie się innych pielgrzymów. Ich nadejście zwiastował ich nieodłączny stukot kijków o asfalt. Kompletnie nie pojmuję, jak można iść setki kilometrów, słysząc własne kijki, zagłuszające wszystko wokół. Jeśli wędrujesz drogą, zrezygnuj w ogóle z kijków. Na łatwym szlaku i z niewielkim plecakiem rzadko są potrzebne. A jeśli naprawdę nie możesz się bez nich obyć, stosuj gumowe nakładki. Twój sprzęt zużyje się mniej, oszczędzisz też uszy Twoich towarzyszy.

Głowica na aparat: niektóre modele kijków trekingowych posiadają na rękojeści niewielki gwint do mocowania aparatu. Kijek staje się więc monopodem, a jeśli zamocujesz na nim lekki sprzęt, także „patykiem do selfie”.

Jakie kijki teleskopowe wybrać?

Dużo zależy od Twojej przeważającej aktywności.

Jeśli biegasz po górach lub jesteś fanatykiem/fanatyczką speedhiking’u i chodzenia na lekko, prawdopodobnie masz już doświadczenie i wiesz, czego szukasz. Sam do szybkościowych przejść wybrałem lekkie kije węglowe, bez możliwości regulacji, ale z przedłużoną rączką: Distance Carbon Z Black Diamonda. Przeszły wraz ze mną kilkaset kilometrów Głównego Szlaku Beskidzkiego i Małego Szlaku Beskidzkiego oraz 1500 km przez Izrael i Terytoria Palestyńskie, nie wykazując żadnego zużycia. Alternatywą dla nich może być model Leki Micro Stick Carbon, lub Black Diamond Distance Carbon FLZ.

Na długi szlak lub wymagający treking, a więc aktywności, które preferuję, wybieram kijki aluminiowe, z blokadą zewnętrzną, miękką, przedłużoną rączką oraz możliwością zmiany talerzyków na zimowe. Moim ulubionym modelem, używanym przez kilka sezonów, są kijki Black Diamond Trail. Lubię tą firmę, produkuje rzeczy nie tylko wysokiej jakości, ale po prostu ładne. Będąc w sklepie turystycznym weź do ręki sprzęt dowolnej firmy i BD – kijek, uprząż, hak wspinaczkowy. Różnica będzie widoczna. Choć, oczywiście, jakość pozostaje na pierwszym miejscu.

BD Trail jest modelem bardzo uniwersalnym i ma wszystkie cechy, których potrzebuję. Poprzednią parę przeciągnąłem przez kilka tatrzańskich i beskidzkich sezonów oraz kilka alpejskich szczytów, aby na koniec zgubić je głupio po zejściu z Mont Blanc. Kolejną parę kupiłem po powrocie z Pirenejów.

Jeśli chodzisz łatwymi szlakami i sporadycznie, a Twoją główną aktywnością są wycieczki weekendowe, wybierz ten sam model Black Diamonda – albo jakikolwiek tańszy. W końcu, jeśli korzystać z nich będziesz kilka razy w roku, nie ma sensu inwestować w nie więcej, niż Cię stać. Na rynku jest masa firm oferujących niezły sprzęt w niezłej cenie. Polski Fjord Nansen ma w ofercie aż trzy modele kijków z zewnętrzną blokadą. Najlżejsze z nich, Altra, ważą 520 g/para. Zamykane są dźwignią i posiadają ergonomiczną, pochyloną rączkę z neoprenu oraz widiowe końcówki. Są też o 1/3 tańsze od zachodnich odpowiedników. Ich minusem jest długość 135 cm, graniczna dla osoby wysokiej, jak ja. Dla 95% turystów taki model będzie wystarczający.

Na wędrówki z lekkim plecakiem, na twarde nawierzchnie, ścieżki i drogi nie brałbym żadnych kijków. Idąc na lekko i w łatwym terenie nie będę ich potrzebować. Każda zdrowa osoba, niosąca plecak o masie 10% swojego ciała (6-8 kg), powinna się swobodnie obyć bez kijków. Jeśli jednak Twoje doświadczenie jest inne i wiesz, że potrzebujesz wsparcia ze względu na wiek lub stan zdrowia – słuchaj swojego organizmu. Na takie trasy zabierz kije lekkie. Na twardym podłożu może też przydać się amortyzacja, choć nie jest niezbędna.

kijki teleskopowe jakie wybrac treking

Treking w Himalajach – choć technicznie nieskomplikowany, prowadzi przez kilkaset kilometrów, zazwyczaj pokonywanych z dużym bagażem

Konserwacja i przechowywanie

Po powrocie z terenu rozkładam kije na części, suszę i przechowuję rozłożone. Zapobiega to korozji i sprawia, że segmenty przesuwają się względem siebie płynnie i bez tarcia. Otwarte mechanizmy blokujące nie tracą też swojej elastyczności.

Jeśli używasz kijków blokowanych przez skręcanie, możesz zauważyć samoczynne składanie się segmentów. Można temu zapobiec czyszcząc je co pewien czas. Rozbierz kijek, oczyść aluminiowy profil z brudu i wilgoci, to samo zrób z mechanizmem blokującym. Używaj do tego miękkiej gąbki lub szmatki, nie stosuj natomiast smarów czy produktów na bazie alkoholu – mogą spowodować uszkodzenie plastikowych części.

Jak używać kijków teleskopowych?

Aby kijki działały, należy używać ich odpowiednio. Co to znaczy?

  • Nie ściskaj kijka dłonią. Zamiast tego przełóż ją OD DOŁU przez pętlę, pozwól pętli przejść między kciukiem, a palcem wskazującym i oprzyj w niej nadgarstek. Palce połóż na rączce, ale nie zaciskaj ich. Cała sztuka w tym, by to pasek był wsparciem, które przejmuje ciężar Twojego ciała.
  • Stawiaj kijki łagodnie, nie z impetem, jakbyś chciał/a wbić je w grunt. Zamiast tego kołyszącym ruchem skieruj końcówkę kijka przed siebie, oprzyj o podłoże, dociśnij swoim ciężarem, po czym przejdź obok niego, jednocześnie wysuwając drugi kijek przed siebie. W niezbyt trudnym terenie powinieneś czuć rytm, który nadajesz krokom i kijkom zarazem. Kijki powinny „pchać” Cię lekko do przodu.
  • Naturalny rytm ciała sprawia, że samo utrzymuje się w równowadze. Wykrok prawej nogi odbywa się z wysunięciem lewej reki i odwrotnie. Prawy kij stawiasz więc wraz z lewą nogą. Czytałem wypowiedź osoby, która nauczyła się odwrotnego sposobu wędrowania i nawet go chwaliła, jest on jednak nienaturalny i nie wydaje mi się uzasadniony.
  • Na stromym podejściu i w trudnym terenie sprawdzaj miejsce, w którym stawiasz końcówkę kijka. Na stromym stoku nie wyrzucaj kijków daleko przed siebie, nie dają one wtedy odpowiedniego wsparcia. W trudnych miejscach i gdy przygniata mnie ciężki bagaż, często idę powoli, wysuwając przed siebie dwa kijki naraz. Gdy to zrobię, podciągam się na nich, robię dwa nieduże kroki w górę i ponawiam sekwencję.
  • Przy zejściu często robię podobnie: stawiam obydwa kijki przed siebie, aktywnie wspierając się na nich rękami. Odciążam w ten sposób kolana i biodra. Do kijków dostawiam stopy i co 2-3 kroki ponawiam ten sam ruch. Gdy się zmęczę, na krótki czas modyfikuję marsz, wysuwając przed siebie lewy kijek razem z lewą nogą i odwrotnie. Taki sposób odciąża nogi, jednak moje ciało odbiera go jako dziwny, szybko więc wracam do wcześniejszej sekwencji. Zwłaszcza na zejściu staram się być czujny i nie dopuścić do zablokowania kijka w przypadkowej szczelinie skalnej. Może to skończyć się jego wygięciem lub wyłamaniem końcówki.
  • Aby kijek działał, musi mieć właściwą długość. Wiele osób wędruje ze zbyt długimi, co zmusza je do większego wysiłku przy podnoszeniu i przesuwaniu ich w marszu. Podstawowa zasada: w łatwym terenie ramiona trzymające kijki mają być zgięte pod kątem prostym. Na podejściach wygodnie jest skrócić, a na zejściach wydłużyć je o 5-10 cm.
  • Na dużej wysokości lub zimą kijki nie powinny być zbyt długie. Twoje dłonie muszą znajdować się poniżej stawów łokciowych, w przeciwnym wypadku dojdzie do pogorszenia przepływu krwi, co doprowadzi do wychłodzenia palców rąk.
  • Kiedy trawersujesz zbocze, możesz ustawić jeden z kijków jako dłuższy od drugiego, spoczywającego od strony zbocza. Alternatywą jest wyjęcie dłoni z pętli i trzymanie kijka niżej.  Podczas długich podejść w Alpach i Tatrach dłoń od strony stoku trzyma czekan, a ta od strony ekspozycji – przedłużony kijek. Zwrot i zmiana kierunku wymagają wówczas przerzucenia ich z ręki do ręki. To właśnie sytuacja, w której przedłużone rączki są bardzo przydatne.
  • Gdy teren staje się trudny, uwolnij ręce, chowając kijki. Chwyt Twojej dłoni zawsze będzie pewniejszy niż kijek.
  • Jeśli idziesz w góry i istnieje choćby minimalna szansa na spotkanie śniegu, weź w zapasie duże talerzyki.

kijki teleskopowe jakie wybrac treking

Dłoń od strony stoku trzyma czekan, a ta od strony ekspozycji – przedłużony kijek.

kijki teleskopowe jakie wybrac treking

Gdy teren staje się trudny, uwolnij ręce.

Kijki teleskopowe to drobny element wyposażenia i temat rzeka jednocześnie. W miarę nabierania doświadczenia każdy odnajduje swoje preferencje. Powyższe rady sprawdziłem na sobie i znajomych w ciągu minionych lat, mogą być więc punktem wyjścia dla Ciebie.

Zobacz również

41 odpowiedzi

  1. Jak zwykle świetny artykuł. Ja używam już 3 pary kijów. 1 marketowe z amortyzacją wywrotka podczas amortyzacji, 2 para to Fizany w których po kontakcie z moim psem wygiął się dolny element, zamrzal mechanizm blokujący. 3 to już wyżej omówione BD Traile do których mam tylko jedną uwagę, że mogłyby być w dolnym segmencie o 1 mm grubsze 😉
    Po 1 parze też nie jestem zwolennikiem amortyzacji w kijach i każdemu odradzam ich stosowanie w wędrówkach górskich.

      1. Cześć, mam Fizany karbonowe od czterech lat, używane intensywnie, ale bez ciężkiego plecaka. Dla mnie najważniejsza jest ich lekkość. Nie są skręcane, ale to mi wcale nie przeszkadza. Mają rękawiczkę, dzięki czemu lądują w dłoni precyzyjnie. Nigdy mnie nie zawiodły, nawet przy upadku. Zdarza się, że blokuje się grot pomiędzy kamieniami, ale jak do tej pory nie pękły ani się nie wygięły, co najwyżej ugięły. Dla kobiety, wystarczająco wytrzymałe

        1. Jeszcze coś, bardzo mocno się na nich wspieram, bo muszę oszczędzać kolana, a groty widiowe, na razie bez wymiany 🙂

  2. Zgadzam się całkowicie z opinią o zbędnej lub wręcz niebezpiecznej amortyzacji. W kijkach mastersa zablokowanie antishocka tylko skraca „ugięcie” – nie rozwiązuje więc problemu, warto zwrócić na to uwagę wybierając kijki.

    Mam natomiast odmienne zdanie o użyciu kijków w płaskim terenie. Ponieważ (nad czym boleję) zdecydowanie częściej wędruję w płaskich i pagórkowatych okolicach domu niż w górach to zebrałem trochę doświadczeń w ostatnich latach. Na prostych polnych drogach (asfaltu unikam jak mogę) pozwalają utrzymać prędkość i rytm wędrówki pozwalając pokonać długi dystans w rozsądnym czasie. Na leśnych ścieżkach i poza nimi genialnie wspomagają omijanie głębokich niekiedy kałuż czy zastoisk, przedzieranie się przez chaszcze i zwały gałęzi lub pni. W każdej sytuacji odciążają biodra i kolana, pozwalają zachować prostą postawę (ręka w górę kto ma jeszcze zdrowy kręgosłup?), chronią przed upadkiem, poskramiają wiejskie burki.

    Cały czas niestety kijki wzbudzają podejrzliwe spojrzenia napotkanych osób. Albo to moje paranoje. Albo i jedno i drugie 😉

    1. To prawda, Chodząc po płaskim mam niemal zawsze lekki bagaż i kijki nie są mi potrzebne. Na razie. Doświadczyłem jednak chwil, kiedy będąc zmęczony, wspomagałem się nimi na prostych polnych drogach, dodając prędkości.

      Co do blokowania antishoca – w moich ostatnich Aksumach pomogło radykalne zalanie sprężyny klejem do tworzyw. Zastygł na kamień, likwidując ugięcie całkowicie.

  3. Znakomity artykuł, w zasadzie zgadzam się z każdą postawioną tezą. Nie wyobrażam sobie już chodzenia po górach bez kijków, w dużym stopnie redukują obciążenie kolan i mięśni uda; często także ratowały mnie przed upadkiem. Używam kijów Fjord Nansen, model Iron – bardzo dobra alternatywa dla drogich produktów Black Diamond. Mają piankową rączkę, zewnętrzny system blokowania, są też krótkie po złożeniu. Gdy ję „zajadę”, pewnie kupię drugie takie same.

  4. A co z kijami o przekroju w innym kształcie niż okrągły? Bd wszak robi takie które są eliptyczne.
    A po za tym tekst na medal.

      1. Mam stare BD eliptyczne, są dość ciężkie ale to model nie do zdarcia i myślę, że posłużą do końca świata i jeden dzień dłużej. Doskonałe. Dolny segment blokowany przyciskiem, obniża liczbę operacji przy ustawianiu długości. Genialne kije, myślę, że wycofane ze względu na cenę. Skomplikowane w produkcji, były drogie nawet jak na BD. Swoją drogą, do podejść pod ścianę przy wspinaczce używam BD Carbon Z, głównie z powodu wagi i faktu, że bez problemu mieszczą się potem w plecaku. Nie wyobrażam sobie wspinania z kijami przytroczonymi na zewnątrz plecaka.

        1. Pamiętam ten model, „przymierzałem” się do niego w 2010 roku 🙂 Były dość ciężkie, ale w porównaniu z niektórymi modelami z włókna węglowego nie były o wiele droższe. Chyba 450 zł kontra 300 zł, co jest sporą różnicą, ale jeszcze nie kosmiczną. Ich waga trochę mnie zniechęcała, ale używająca ich koleżanka, zresztą przewodniczka, chwaliła niesamowitą wytrzymałość. Eliptyczny przekrój świetnie zapobiega zginaniu i łamaniu kijka np. podczas zaklinowania między kamieniami.

          Co do wspinaczki – tak, to prawda. Innym patentem jest rozłożenie kijków i noszenie ich w ścianie w kawałkach wewnątrz plecaka. Zyskuje się 10-15 cm.

  5. Hej Łukasz
    Bardzo fajnie napisany poradnik. Szkoda, że nie było go jak wybierałem w lato swoje na GSB. Wybór padł na wymienione w tekście bardzo lekkie kijki Fizan. Poczytałem opinię na ngt. Nie jestem, ani bardzo wysoki, ani bardzo ciężki, więc o ich wytrzymałość jakoś bardzo się nie bałem. Wielką zaletą jest waga, która w tej cenie jest nie spotykana (150zł). Przeszedłem z nimi szlak i jestem bardziej niż zadowolony. Troszkę się składały podczas, ale może to wina słabego skręcani. Na pewno ich nie będę na razie wymieniał.

    PS. W formularzu do wpisywania komentarzy brakuje * przy polach obowiązkowych 😉
    PSS. Coś nie chce wejść komentarz, błąd 403.

    1. Znając moją „ciężką” rękę do kijków mógłbym potrzebować mocniejszych niż Fizany, ale opinie mają zazwyczaj dobre. Bałbym się jednak testować je zimą.
      Poprawkę dodałem, dzięki!

  6. Przez kilkanaście lat używałem (intensywnie) aluminiowych KHOLI z rączkami pochylonymi pod kątem ,jednak dwa lata temu kupiłem BD ergo cork carbon po tym jak w zimie nie zadziały skręcane blokady w KHOLAH. Blokady na zewnątrz, rączka korkowa pod kątem a pod nią kolejny uchwyt tym razem z pianki (używam podczas stromych podejść). Jeden minus – przez to, że rączka jest pod kątem środkowy moduł kijka nie wsuwa się do końca przez co po złożeniu ma 75 centymetrów i wystając z plecaka czasami „zawadza” np. na via-feratach, mimo to o wiele lepiej chodzi mi się z takim właśnie uchwytem.

  7. Cześć Łukasz,
    mam pytanie odnośnie talerzy w BD trail. W zeszłorocznych, kwietniowych śniegach Alp wszelkie talerze „niby zimowe” do tanich kijków gubiły się po 3 kroku.

    Raz że miały niezbyt dużą średnicę a dwa były przeciskane przez gwincik i zlatywały zaraz. Czy te do BD są jakieś porządniejsze/sensowniejsze, czy to ja trafiłem na jakieś masakryczne warunki ? Jak z dostępnością gumowych nakładek?

    1. Talerzyki zimowe BD wydają mi się idealne. Nawet w sypkim śniegu dają sensowne oparcie. Tzn. zapadają się, ale o 10-20 cm, nie więcej. Są też nakręcane na gwint, a nie wciskane i nigdy mi nie spadły. Gwint, mimo że plastikowy, nie wyrabia się, na pewno nie w ciągu 1 sezonu. Zresztą gdy już zamocuje duże talerzyki na początku zimy, trzymam je tam do wiosny, by się wyrobić i zacząć spadać.

      Gumowe nakładki kupiłem razem z kijami, ale są dostępne osobno. Zaletą BD jest fakt, że choć na części zamienne trzeba nieraz długo czekać, są one dostępne.

      1. Hej,
        dzięki za odpowiedź. Właśnie w jakichs tańszych modelach doświadczylismy już
        – zostawieniu talerzyków w śniegu po trzech krokach
        – braku nakładek do kupienia
        – uszkodzenia zakręcanego zamknięcia
        – wygięcia kija w śniegu po szyję

        A to tylko dwa-trzy wyjazdy w alpy i karkonosze a nie trek kilka tysięcy kilometrów …. Dzięki!

  8. Niezwykle pomocny tekst – już prawie-prawie zdecydowałam się na Black Diamond Trail Pro New (prezent dla męża). Przeczytałam jednak komentarz dave’a i zainteresowały mnie Fjord Nansen IRON II. Parametry niemal te same, a cena sporo niższa. Czy oszczędność będzie pozorna? Kto pomoże?

    1. To rozwiązanie popularne wśród starszych turystów. Wydaje mi się, że przy zejściu chwyt „pionowy” będzie pewniejszy. „poziomy” może mieć tendencję do przekręcania się, przez co kijek będzie skręcał się na boki.

      1. Pytanie wynika stąd, że w tym miesiącu chodząc po Pieninach właśnie przy zejściach bardzo często trzymałem kijki tylko za główkę rączki, żeby uzyskać podobny efekt jak przy lasce. Czyli jeszcze bardziej niestabilny chwyt. Posiadam kupione na szybko tanie kijki, czyli skręcane z amortyzacją (przeklęta sprężyna :). Po paru godzinach marszu brakowało nerwów do ciągłej regulacji długości a dla mnie średnia to 125 cm. Z drugiej strony nie wiem na jaką długość musiałbym wyciągnąć kijki, żeby móc je chwycić „pionowo”. Zdaję sobie też sprawę, że moje warunki fizyczne i brak poprawnej techniki schodzenia, były dodatkowymi czynnikami.

        1. Niemal zawsze trzymam kijki pionowo, także podczas stromych zejść, chociaż wtedy wydłużam je o 5-10 cm. Moje kije maja jednak szybką i wygodną regulację na klamry. Podczas marszu „po płaskim” ustawiam je na około 123 cm, na stromym zejściu – nawet na 135 cm.

  9. Świetny artykuł. Ja osobiście używam kijków już od 3 lat. Chociaż preferuję nie teleskopowe, ale takie składane. Po złożeniu mają 37cm długości i bez problemu wchodzą do plecaka. Nigdy jednak nie widziałam takich w polskich sklepach. Ja mieszkam w Chinach i tutaj takie kije są dość popularne. Co do wytrzymałości to nie mogę się wypowiadać bo na aż takie hardocorowe wyprawy nie chodzę. Kijów używam głównie ze względu na problemy z kolanem. Sprawdzają się rewelacyjnie. Odkąd zaczęłam chodzić po górach z kijami kolana przestały mnie boleć. No i parę razy uratowały mnie przed zjazdem ze stromego zbocza.

  10. Hej, naprwade fajny artykul, wybieram sie w czerwcu z polski do santiago i po tym artykule zdecydowalam sie ze jednal potaszcze kijki ze soba. Glowny,m argumentem jest odciazenie stawow jak i podpora w momencie ogromnego zmeczenia a to na 100% bedzie mnie przesladowalo 🙂
    Jeszcze nie jestem do konca pewna ktore ale wybiore ktores z wymienionych w artykule i komentarzach.
    Pozdrawiam goraco!

  11. Cześć Łukasz,

    Artykuł ten z właściwą uwagą przeczytałem dopiero po mojej pierwszej wielodniowej wędrówce, podczas której również po raz pierwszy korzystałem z kijków (wracając do górskich wędrówek po kilku latach rozbratu z aktywnością sportową w ogóle).

    Ważąc 117 kg i niosąc na plecach zwykle więcej niż 15 kg szybko doszedłem do identycznych wniosków jak w artykule i komentarzach.
    Zastanawia mnie jednak kwestia techniki stawiania kijków – nijak nie umiałem podczas tygodniowej wędrówki stawiać ich naprzemiennie z każdym krokiem. Czułem się komfortowo w dwóch opcjach:
    – wystawiając dwa kije naraz, niejako „podciągając się” na nich, zarówno po płaskim, jak i na podejściach. Na zejściach różnie, zależnie od warunków zejścia, zwykle jednak kombinując tak, żeby maksymalnie odciąż
    – naprzemiennie, ale z co drugim krokiem (czyli dwa oparcia kijków na cztery kroki… dziwne prawda?;))

    Robiłem wiele podejść (gdy nikt nie patrzył ;DD) do stawiania kijków naprzemiennie, w rytmie kroków, ale takie tempo zdawało mi się zbyt szybkie i nienaturalne. Zastanawiam się, z czego może to wynikać. Jakieś sugestie, co mogę robić źle?

    Aha, przeczytawszy Twój artykuł pobieżnie i bez pełnego zrozumienia (nie mając wcześniej doświadczenia z żadnymi kijami), wybrałem BD Syncline dostępne w umiarkowanej cenie w Decathlonie i mogę podpisać się pod wszystkimi uwagami w artykule – choć po fakcie. Nie wiem jak skończyłaby się moja wyprawa, gdyby przyoszczędził parę złotych na gorszych kijach ;-))

    Poza tym, to mój pierwszy post tutaj, bo dopiero niedawno wystąpiły w moim życiu warunki umożliwiające wyprawy wielodniowe. Z wielkim zainteresowaniem i niewielkim, chociaż intensywnym doświadczeniem po pierwszej tygodniowej wędrówce w Sudetach, czytam teraz z prawdziwym zrozumieniem kolejne, bardzo wartościowe poradniki. Pozdrawiam! 😉

  12. Wlasnie kupilem kijki po raz pierwszy i mam pytanie czy te paski przy raczce sa potrzebne czy lepiej je wywalic wydaje mi sie ze beda raczej przeszkadzac niz pomagac

  13. Witaj Łukaszu; wspomniałeś w tym wpisie o rączkach wyposażonych w gwint do mocowania aparatu…. czy mozesz wskazać jakiś konkretny model, który warto kupić? Znalazłem jedynie aluminowy manfrotto off road… ale ma skręcane sekcje, które ponoć sprawiają kłopoty.

  14. Bardzo przydatny artykuł. Jestem turystą amatorem i kocham góry. Od kilku lat wspomagałem stawy starymi kijkami z supermarketu. Po przeczytaniu już wiem jakie sobie kupić żeby poprawić komfort wędrówek. Wielki dzieki Panie Łukaszu za dzielenie się swoim doświadczeniem z innymi.

  15. Szacunek panie Łukaszu.. Konkretny artykuł. Tyle w temacie jak ktoś szuka wiadomości na temat kijów trekkingowych.

    Pozdrawiam 🙂 najlepszego

  16. Mnie osobiście przekonały kijki karbonowe ze względu na niewielką wagę oraz wytrzymałość. Cena jest dosyć wysoka, ale według mnie jest to dobry wybór na dłuższe dystanse.

    Swoją drogą na dłuższe wyprawy polecałbym także rączki wykonane z antypoślizgowego materiały – wygoda jest o wiele większa, w szczególności gdy temperatury są wysokie i pocą się nam ręce.

  17. Ciekawy artykuł, dzięki. A czy testowałeś już kijki Viking Terve? Ja się właśnie do takich przymierzam. Ważą 225 g, aluminium 7075, fast lock + folding system, 36 cm po złożeniu i najtaniej znalazłem je w necie za 162 zł. Wydaje mi się, że mają najlepszy stosunek ceny do jakości z tych dostępnych na rynku i do tego to polski producent. Pozdrawiam 🙂

  18. Cześć! Trafiłem na Twój blog kilka dni temu i bardzo dobrze się czyta to co piszesz. Dziękuję za wszystkie porady i inspirację. Jeśli chodzi o kijki oraz o inny sprzęt, chciałem tylko dodać od siebie dla innych czytających że sprzęt, który opisuje Łukasz oraz wielu innych blogerów to jest solidna półka i w większości są to dobrze wydane pieniądze (mimo że duże) ale nie są niezbędne do przeżycia radości i przyjemności z wędrówki. Oczywiście, im dalej w las tym więcej grzybów i przy kolejnych zakupach będziemy wydawać większe kwoty na lepszy sprzęt ale dla osób początkujących: nie zrażajcie się tymi cenami. Ja swoje pierwsze kijki kupiłem ponad 8 lat temu w pewnym markecie za UWAGA! 9 zł za parę 🙂 Poważnie. I gdyby nie to że połamałem talerzyki na śnieg, których niedawno potrzebowałem, nie kupiłbym nowych kijków bo tamte nadal spełniają swoją rolę. Oczywiście nie ważą 300 – 400 gramów bo bliżej im do 700 ale robią to co mają robić kijki. Więc zanim poniesie Was szał zakupów, podejdźcie do tematu z rozsądkiem. Są sprzęty takie jak np. odzież, w które warto inwestować a są też takie nad którymi można się zastanowić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *