Czym jest dom w podróży? Przez ostatnie 3 lata moim domem były wszystkie te miejsca, w których zdarzało mi się zatrzymać. Na noc, na kilka dni, na dwa miesiące. U przypadkowo poznanych ludzi, u gospodarzy z CouchSurfingu, w hotelu, w namiocie, w niewielkim „retreat centre” na tajskiej wyspie, w schronisku dla pielgrzymów. Wszystkie te miejsca zmieniały się niczym w kalejdoskopie, każde trzeba było kiedyś opuścić. Człowiek w podróży to człowiek jakby bezdomny.
Jeden przedmiot pozostaje jednak namiastką domu, gdziekolwiek byś się nie znalazł. To plecak. Dziwne jest może porównanie bagażu, jaki dźwigasz, do domu. Ale gdy jesteś w drodze, nie mając stałego miejsca, to właśnie plecak pełni funkcję domu. W nim przenosisz wszystko, co niezbędne do życia i czego zdobyłbyś na miejscu. Plecak w drodze jest jakby domem.
Przez ostatnie 3 lata używałem 4 plecaków. Każdy inny, każdy miał dobre i złe strony.
Pierwszego z nich używałem przez 18 miesiącach w Azji. Był to Jaguar 95 firmy Karrimor, duży plecak transportowy z pancernego materiału Cordura, ze sztywnym pasem biodrowym. Mogłem komfortowo przenosić w nim ponad 20-kilogramowe ładunki, a materiał z którego był wykonany wytrzymał niemal wszystko. Niestety, straciłem go w Kazachstanie.
Ten który go zastąpił był niedużym tornistrem wojskowym z demobilu i odszedł do lamusa po powrocie do kraju. Jego główną zaletą była cena, poza tym był zbyt mały na moje potrzeby, a pas biodrowy był zbyt miękki, by wygodnie wędrować z nim na wielodniowych trasach.
Trzeci przewędrował ze mną do Santiago. Był to Tawoche 35, niewielki model HiMountain, który otrzymałem od producenta do przetestowania. Wykonany z lekkiego nylonu Duralite, minimalistyczny, zaprojektowany do turystyki i wspinaczki „light and fast”.
Czwartym był mój stary plecak wspinaczkowy, Tibet XT słowackiego Treksportu, którego używam już kilka lat. Pojemność 55 litrów sprawia, że równie dobrze nadaje się on na wspinanie w tatrzańskich ścianach, jak i wyjazdy w góry, nie wymagające kolosalnych ilości sprzętu. Przeszedł ze mną 2000 kilometrów Łukiem Karpat i był wystarczający nawet w miejscach, gdzie przez tydzień musiałem polegać wyłącznie na sobie.
Kilka plecaków, skrajnie różne doświadczenia. Gdy zestawiłem je razem od razu zadałem sobie pytanie: jak wyglądałby mój idealny plecak w podróż i na długą wędrówkę? Co byłoby w nim przydatne, a co nie i czy można wszystkie dobre cechy zmieścić w jednym, idealnym modelu?
1. Pojemność
W drodze dokoła Azji używałem plecaka 90-litrowego. Podczas wędrówki do Santiago – prawie trzykrotnie mniejszego. Ideał leży gdzieś pośrodku, problem w tym, że idealna pojemność nie istnieje. Inaczej spakujesz plecak na 3 miesięczna wyprawę w górach wysokich, inaczej na kilkugodzinną wycieczkę w polskie góry. Odrzucając jednak opcje ekstremalne, najbardziej wszechstronną pojemnością jest dla mnie teraz 50-55 litrów. Kilka lat temu taka pojemność wydawałaby mi się śmiesznie mała, odpowiednia co najwyżej na dwudniową wycieczkę. Przez ten czas dokonałem jednak przeglądu tego, co naprawdę potrzebne i obecnie w taki plecak potrafię zmieścić rzeczy nawet na wielomiesięczną podróż czy treking w górach [patrz: lista rzeczy zabranych na Łuk Karpat]. Jednocześnie 50 litrów to pojemność na tyle mała, że zabiorę taki plecak także na krótki wyjazd za miasto.
A co z naprawdę długimi wyprawami? Taka pojemność będzie zbyt mała, by przenieść wyposażenie i jedzenie na kilkanaście dni z dala od cywilizacji. Do tego dojść może sprzęt wspinaczkowy, do asekuracji na lodowcu lub używany na jakimś odległym szczycie. W takim momencie muszę pójść na kompromis w moim zamiłowaniu do minimalizmu i powiedzieć: nie da się. Poważna wyprawa wymaga dużego plecaka, nawet 100-litrowego.
W praktyce oznacza to, że moim celem na tę chwilę jest znalezienie dwóch plecaków. Jednego na wyjazdy krótsze lub wymagające mniejszej ilości sprzętu, drugiego na wyprawy wysokogórskie i z dala od cywilizacji. Pierwszym z nich mógłby być 55-litrowy model Treksportu, który zabrałem na Łuku Karpat. Drugim – mój stary Karrimor, który niestety przepadł w Azji Centralnej.
2. Materiały
Ciężki i pancerny materiał, który wytrzyma wszystko czy lżejszy, ale mniej wytrzymały? Cieńsza tkanina na plecak to lżejszy plecak – to oczywiste. To też większe ryzyko przedziurawienia naszego bagażu, wyrwania dziury, gdy „szurniemy” nim po ziemi lub skale. Z drugiej strony cięższy materiał, choć bardziej wytrzymały, oznacza większy ciężar na plecach.
Które rozwiązanie okazało się lepsze w tegorocznych wędrówkach? Okazało się, że lżejsze nie zawsze oznacza lepsze. Tak było w przypadku modelu HiMountain, którego dno przetarło się w kontakcie ze stelażem. Pierwsze oznaki widać na tym zdjęciu, zrobionym 2 miesiące po wyruszeniu do Santiago:
Po powrocie do Polski stelaż „na całego” wyszedł na zewnątrz. Miłym gestem ze strony dystrybutora była propozycja naprawienia go za darmo, tym bardziej, że plecak otrzymałem za darmo do przetestowania. A więc podziękowania dla HiMountain za inicjatywę.
Na drugim biegunie, wśród wszystkich czterech modeli, znalazłby się plecak słowackiego Treksportu. Uszyto go z grubego materiału nylonowego Cordura, który pomimo lat, nie wykazuje prawie żadnych oznak zużycia. I chociaż jest cięższy, doświadczenie pokazało, to to mogę mu całkowicie zaufać.
Oprócz materiałów ważna jest jakość szwów i tu niepodzielnie królował mój stary, dobry Karrimor. Przez 8 lat wędrówek, podróży i wspinaczek pękła w nim najwyżej jedna, niewiele znacząca nić. Wszystkie pozostałe plecak zszywałem jeden lub dwa razy. Problem w tym, że gdy jakość materiału ocenisz bez problemu w chwili zakupu, wady szwów wykryć jest trudniej.
3. System nośny
To nie tylko te dwa paski, które zarzucasz na ramiona. To także pas biodrowy, piersiowy oraz cała tylna ściana Twojego plecaka. A także sposób, w jaki ukształtowana jest każda z tych części.
Wbrew pozorom plecaka nie nosi się na plecach. Zdecydowana większość masy powinna opierać się na biodrach i to właśnie pas biodrowy jest tym, co odpowiada za wygodę noszenia bagażu. Musi być szeroki i sztywny, nie ma mowy, by był tylko kawałkiem pianki ubranym w materiał. Kilka razy zdarzyło mi się przeklinać niesiony plecak tylko z tego powodu.
I znowu porównanie. Plecak transportowy Karrimora, w którym pas wzmocniony był sztywnym tworzywem i już na wstępie uformowany tak, by obejmował biodra. Obok niego znacznie lżejszy Treksport, podobnie wzmocniony, choć już nie tak wygodny. Na koniec Tawoche 35, plecak, który przeszedł ze mną drogę do Santiago. Jego pas był kawałkiem miękkiej pianki, która wyginała się pod obciążeniem większym niż 8-10 kg. Plecak zjeżdżał z bioder, a jego ciężar lądował na barkach. Niezbyt fajne, gdy niesie się go przez większą część doby.
4. Dostęp do wnętrza
Znasz Prawo Murphy’ego dotyczące plecaków? Podpowiada ono, że tego co najbardziej potrzebne, musisz szukać na samym dnie. Znasz pewnie ten ból, gdy chcąc wydobyć jakiś mały drobiazg, musiałeś/aś wywalić na zewnątrz połowę z trudem spakowanego bagażu. Im smuklejszy kształt plecaka, tym trudniejszy dostęp do wnętrza.
W dużych plecakach zazwyczaj masz do dyspozycji zamek w dolnej części. W mniejszych oczywistym pomysłem jest zamknięcie na zamek, z boku lub od frontu, ale jeśli to rozwiązanie ma działać, musi być ono pancerne. Ostatnią rzeczą jakiej chcesz, jest wyposażenie wysypujące się w terenie przez rozerwany zamek w plecaku. Drugą sprawą jest umiejscowienie zamknięcia. Obydwa plecaki, jakich używałem w tym roku, posiadały dostęp do wnętrza nie tylko przez klapę, ale również zamek w głównej komorze. Tawoche HiMontain – przez niewielki zamek z boku, Tibet XT Treksportu – przez większy, na froncie plecaka.
Różnica była potężna. Zamek w pierwszym z nich był nie tylko drobny i delikatny, ale przede wszystkim wszyty tak, że prawie nie dawał dostępu do wnętrza. Z trudem mogłem wyciągnąć z bagażu nawet drobne przedmioty. Dla odmiany drugi z nich, używany w drodze przez Karpaty, bardzo często ułatwiał mi życie. Był nie tylko solidny, ale również długi i znajdował się w przedniej części plecaka. Wyciągnięcie śpiwora lub menażki nie było wówczas problemem.
5. Kieszenie boczne – potrzebne czy nie?
W dużym plecaku transportowym wydają mi się niezbędne. Jeden warunek: muszą mogą one umożliwiać mocowanie namiotu lub maty z boku. W małych plecakach wolę obywać się bez nich, mając za to kieszeń w klapie.
6. Klapa – nie tylko zamknięcie
Klapa zamyka i osłania od góry zawartość plecaka, choć nie jest absolutnie konieczna. Jeśli należysz do tych, którzy liczą każdy gram, może spodobać Ci się patent zamykania plecaka na podobieństwo worka żeglarskiego. Górna część (tzw. komin) jest wówczas rolowana i zamykana klamrą. Żadnych suwaków, dyndających pasków itp. W plecaku HiMountain użytkownik ma do wyboru zamknięcie tradycyjne lub rolowane.
W klasycznym plecaku klapa służy też jako schowek na drobiazgi. Bardzo często korzystam z kieszonek, które są w niej umieszczone. I przekonałem się, że zaprojektowanie dobrej klapy też jest sztuką.
Po pierwsze pojemność: kieszeń w klapie nie może być zbyt płytka. Gdy opuszczam biwak, wrzucam tam zazwyczaj mapę, dwie czekolady, dokumenty, latarkę, kompas, nóż, rzeczy, które chce mieć pod ręką. Dostęp do niej musi być łatwy, a po otwarciu wszystkie przedmioty nie mogą się wysypywać. Jeśli w środku nocy wyciągam z klapy mapę, a połowa zawartości ląduje przy tym na ziemi, to kieszeń jest źle zaprojektowana.
Po drugie wytrzymałość: także suwak w klapie musi być pancerny.
Patrząc na te dwa kryteria bliski ideałowi okazuje się znowu Treksport. Wojskowy plecak z Kirgistanu klapy nie posiadał, choć na jego zamki narzekać nie mogłem. W dwóch pozostałych zamknięcie klapy rozerwało się w trakcie podróży. Karrimora ratowała jeszcze pojemność kieszonki, w plecaku HiMountain kieszeń w klapie była zdecydowanie za płytka.
7. W deszczu
Nie ma plecaków wodoszczelnych. Ale, chociaż nie warto oczekiwać po plecaku kompletnej szczelności, krótki deszcz nie powinien robić na nim wrażenia. I tu znów wygrywają plecaki z grubszych materiałów – w każdym z nich mogłem wędrować, nie bojąc się, że woda dostanie się do wnętrza. Dopiero kilka godzin deszczu lub intensywna ulewa zmuszały mnie do zakładania pokrowców przeciwdeszczowych. Jedynym wyjątkiem w tej grupie okazał się znowu Tawoche – lekki materiał bardzo szybko przemakał i wystarczyło kilka minut niewielkiego deszczu, by kieszeń w klapie pływała.
Patent który lubię najbardziej, to nieduży schowek w dnie, mieszczący pokrowiec przeciwdeszczowy. Ma on dwie zalety: nie zajmuje cennego miejsca w kieszeni i wymusza zastosowanie podwójnego dna, co zwiększa żywotność plecaka. Tak zaprojektowany był najstarszy z całej czwórki plecak Karrimora. W Tibecie 55 Treksportu pokrowiec znajdował się w klapie, co utrudniało spakowanie czegoś do znajdującej się tam kieszeni. Pozostałe dwa modele nie miały pokrowców w ogóle.
8. Mocowanie sprzętu
Możliwość zaczepienia czekanów lub raków na plecaku nie musi Ci się przydać, ale opcja przytroczenia karimaty jest dla mnie niezbędna. Boczne paski kompresyjne to element obowiązkowy i wszystkie cztery plecaki go miały. Jeden drobiazg bardzo ułatwił mi życie w czasie ostatnich wędrówek: elastyczne gumki z przodu plecaka, pod które można włożyć suszące się rzeczy lub coś, co musi być akurat pod ręką. Takie rozwiązanie miał ostatni model, plecak Treksportu.
9. Kolor
Rzecz tak trzeciorzędna, że aż głupia, ale…
Jasne kolory ułatwią znalezienie Cie przez ekipy ratownicze. Oczywiście jeśli, jakimś trafem, będziesz potrzebować ich pomocy. Ale jeżeli w górach i w podróży nie jedziesz po bandzie, lepszy będzie bagaż ciemny i stonowany. Nie pobrudzi się tak mocno ( a przynajmniej nie zobaczysz tego po nim) i mniej przyciągnie uwagę potencjalnego złodzieja.
Plecak doskonały?
Jak więc wygląda, na dzień dzisiejszy, mój idealny plecak? Zebrawszy w jedno wszystkie te cechy, które sprawdziły się przez minione lata, wyglądałby on następująco:
- pojemność około 50 litrów,
- wykonany z Cordury lub podobnego, pancernego materiału; choć lubię lekki sprzęt, wytrzymałość cały czas jest dla mnie istotniejsza od wagi,
- z lekkim stelażem, w formie szyn aluminiowych lub płyty w tylnej części plecaka,
- ze sztywnym pasem biodrowym, przejmującym większość ciężaru,
- na froncie lub z boku wyposażony w zamek, dający dostęp do wnętrza bez konieczności otwierania klapy,
- wyposażony w przynajmniej jedną, pojemną kieszeń w klapie lub od frontu,
- umożliwiający przymocowanie na zewnątrz sprzętu: czekanów, raków, kijków teleskopowych, nart lub rakiet i oczywiście karimaty, za pomocą bocznych pasków, pętli oraz elastycznych gumek,
- z pokrowcem przeciwdeszczowym, chowanym w podwójnym dnie.
Taki plecak będzie znakomitym kompanem podczas wypraw na lekko, podróży nie wymagających dużego bagażu, letnich i zimowych wspinaczek. Oprócz niego, na długie wyprawy wymagające mnóstwa sprzętu i zapasów, w mojej szafie czekałby plecak transportowy, wyposażony we wszystkie powyższe patenty, ale o pojemności około 100 litrów.
Wygląda więc na to, że w zestawieniu wygrywa zdecydowanie Tibet 55 Treksportu. Oprócz idealnej pojemności łączy w sobie większość potrzebnych cech. A drugi, większy model? Tu także znalazłem swoje dwa typy: Argon 110 lub Xenith 105 firmy Osprey. Ale z kupnem któregoś z nich muszę jeszcze poczekać. Gdyby jednak ktoś miał znajomości u ich producenta niech da znać! 🙂
25 odpowiedzi
Łukaszu, po pierwsze, spełnienia planów na przyszły rok i dużo, dużo zdrowia!
Po drugie, patriota ze mnie żaden, od Polski i popularnie rozumianej Polskości trzymam się z daleka.. Nawet od dawna w Polsce nie mieszkam… I nie bardzo nawet tęknię.. Ale, jak przejrzalem ten wpis, to ciśnie mi się (znów) klasyk. Nie, nie mam na myśli Adasia Miałczyńskiego, ale Jana Kochanowskiego i jego „cudze chwalicie a swego nie znacie”…
Cieszę się, że ubiera Cię mały, na wskroś polski Kwark. Pasujecie do siebie! Czemu nie poszukasz plecaka również na swoim podwórku? Mała, polska firma z ogromnym, wieloletnim doświadczeniem, szyjąca (tym razem plecaki) z najlepszych materiałów (może nie ultralekkich, ale niezawodnych), słuchająca klienta, a wręcz szyjąca (plecaki) na jego życzenie? Zgodnie z jego wskazówkami, w najdrobnieszych szczegółach? Pozwalająca zaprojektować plecak dokładnie dobrany do potrzeb użytkownika, z dokładnoscią do klamerki, zamka, czy uchwytu?
Taki system projektowania indywidualnie plecaków pod użytkownika ma polski Wisport. Spróbuj. Imo pasujecie do siebie!
Radek, to bardzo dobra rada, bo niewiele jest firm, które robią u nas plecaki. A jeszcze mniej takich, które robią to dobrze. Bliska jest mi idea kupowania rzeczy od lokalnych producentów, bo robiąc tak wspieramy nie korporacje, ale członków naszych społeczności. Tak się składa, że od dawna staram się kupować polskie ubrania, śpiwory których używam lub używałem wyprodukowane były w Warszawie, plecak na Słowacji (ale to i tak bliżej niż Chiny), czapka, rękawiczki i stuptuty tez pochodzą z Polski. Są jednak rzeczy, których, moim zdaniem, w Polsce znaleźć trudno lub nie sposób. Jedyne buty górskie jakich jakość mi odpowiadała, znalazłem w Niemczech, a skarpety z Wielkiej Brytanii.
Wisport robi dobre rzeczy, ich produkty znam i nawet sprzedawałem je za studenckich czasów, pracując w sklepie turystycznym. Muszę jednak powiedzieć, że ale gdy rok temu mierzyłem ich plecaki wiedziałem, że brakuje mi tego co najważniejsze – pełnej wygody. Pas biodrowy nie był na tyle sztywny, by przejąć duży ciężar. A to bardzo ważna cecha, dla mnie niezbędna na długich wyprawach. Z plecakiem mam tak, że gdy go zakładam, muszę się zakochać w nim od pierwszego wejrzenia. W żadnej z polskich firm jeszcze się nie zakochałem, bo choć robią rzeczy poprawne, wciąż daleko im do ideału. tymczasem zakładając jakikolwiek model Osprey’a – Radek, nazwij mnie gadżeciarzem, ale mając je na plecak przez minutę wiedziałem, że to jest to.
Wszystkiego co najlepsze również – Tobie i całej Twojej rodzinie! No i do zobaczenia kiedyś osobiście, mam nadzieję.
O kurczę, nie wiedziałam , że wisport ma taką możliwość projektowania. To gdzieś na specjalnej stronie można to zrobić czy w którym miejscu ? Spodobał mi się wisportowy raven i nie wiem czy brać czy projektować sama. 😛
jest masa gotowych już plecaków wisport do kupienia – nie ma potrzeby projektować ich samemu. Ja parę lat temu kupiłem ich plecak na militaria.pl i do tej pory świetnie służy
Mam Opsreya, bo wszyscy się tak eXcytowali, to też kupiłem, nic specjalnego.. Dużo niepotrzebnych gadżetów…
Widziałeś tą opcję projektowania plecaka w Wisporcie? Nie można tam wybrać pasa? Myślę, że spróbuj do nich napisać, może się dogadacie!
Szkoda że jak sprawdziłem teraz nie istnieje już Natalex (przynajmniej w Internecie, a jak czegoś nie ma w Internecie to nie istnieje, takie czasy). Mieli w swojej ofercie plecak Himal (ok. 55 l) jednokomorowy z cordury, zaprojektowany przez Wielickiego. Mój przyjaciel ma taki i jest bliski ideału. Ja sam mam inny model, 35 litrów (coś koło tego) i jest nie do zdarcia. I teraz mam dylemat, bo wybieram się w Dolomity latem na via ferraty (Marmolada) na ok. 8 dni i nie wiem z z jedzeniem dam radę się spakować (chcę być jak najbardziej samowystarczalny, żeby ograniczyć koszty). Nie wiem czy dam radę się spakować w taki mały, mam co prawda starego dobrego Alpinusa 65l, ale taki plecak to pokusa zapakowania do pełna (zawsze się tak kończy :-)) i nie wiem jak będzie z takim plecakiem na via ferratach. Hmm, macie jakieś pomysły? Może uprząź, lonże i kask + trochę ciuchów wziąść w drugi plecak 28l tylko na czas transportu, bo w górach będę to miał na sobie i ten 35l na resztę? Hmm, sam nie wiem 🙁
Nie brałeś pod uwagę Deutera? Nam najbardziej wlasnie tej firmy plecaki lezaly. Istotne jest dopasowanie do sylwetki danego osobnika. Z gadżetów nigdy się nie korzysta, one są tylko do noszenia 😉
Brałem, są u mnie w czołówce, choć cena też jest konkretna.
Ja ze swojej strony polecam Vaude cena dużo niższa a jakość wykonania i możliwości podobne do tych co u Deutera. Pozdrawiam i życzę spełnienia wszystkich planów w nadchodzącym 2014 roku Wojtek.
Plecaka nie wybralem świadomie – trafil sie nagly wyjazd za praca, musialem byc gotowy na jutro wiec poszedlem do pierwszego lepszego sklepu turyst. i dalem sobie wcisnac 35l (+15l w kominie) od Hi-Mountain. Jak sie okazalo mialem farta, bo plecak dobrze mi sluzy juz od 5 lat i wcale nie widać po nim, zeby mial szybko przejsc na emeryture 🙂 Na jego podstawie odniose sie do tekstu.
1.Uniwersalnego nie ma, choc okolo 50-litrowemu do niej najbliżej.
2.Plecakowi musze ufać – to mój najwierniejszy i czesto jedyny przyjaciel w trasie. Dlatego jesli mam nosic ten kilogram pancernego materiału więcej to będę nosił i innego wyjscia nie przewiduje. Wspomniany plecak to w calosci cordura, swietnie zszyta i poki co nie do zdarcia. Mozna sie zakochać 😉
3.Tutaj tkwi pieta achillesowa mojego Hi-Mountain, pas biodrowy to kpina i sluzy co najwyzej do przewieszenia sobie przezeń chustki, przez co caly ciężar spoczywa na barkach. Do 12kg problemu nie ma, ale powyzej z kazdym km irytuje to coraz bardziej. Dlatego – jesli pas jest mizerny to patrzcie, zeby chociaż szelki byly miekkie i szerokie.
4.Nie powiem, ze dolny suwak jest niezbędny ale wielokrotnie sie przydalal i ciesze się że tam jest. Tym bardziej, ze jest rownie dobrze wykonany co reszta plecaka, a i na wszelki wypadek mozna dopiac tą część klamrami.
5.Kieszenie boczne są potrzebne i kropka. Jakby nie byly tobym dorobil do worka marynarskiego szelki i tak chodzil. Gdzies szczoteczke i paste trzymac trzeba.
6.Amen.
7.Potwierdzam – nie ma nieprzemaklanych plecakow. Do pewnego deszczowego dnia na polnocy Norwegii mialem takie mniemanie o swoim. Mylilem się.
8.Dodatkowe, niby na pierwszy rzut oka niepotrzebne paski i klamerki naprawde mogą sie przydać. Gumki z drugiej strony od razu wyciagnalem i nie żałuję. Tylko się plątały.
9.Kolor szarobury tak jak tylko sie da. Plecak bedzie sie brudzil i nic na to nie poradzimy. Ale, zeby juz na pierwszy rzut oka nie wygladac jak hipis prosto z Woodstocku warto miec bagaz w naturalnym kolorze, gdzie ciężko zauważyć brud. Z drugiej strony czasem chcemy być zauwazeni – dlatego warto by nieprzemakalna plachta p-deszczowa byla kolorowa i odblaskowa. Mamy wtedy 2w1.
Łukasz, jak pojemny plecak byś zabrał, gdybyś znowu jechał do Azji na kilka lat?
Jadę w podobną podróż i wybieram pomiędzy 60+15l i 70+15l (Deuter Aircontact Pro)
Jadąc teraz zdecydowanie celowałbym w mniejszy i brał możliwie mało. Jeśli planujesz wędrówki po górach zawsze możesz dokupić jakieś cieplejsze rzeczy w drodze, a potem oddać komuś, sprzedać lub wymienić. Wydaje mi się, że 60 l wystarczy nawet na ponad 2-letnią podróż.
Deuter może i drogi ale to jednak JEST jakość. Mam miejski, 35 litrów i po 3 latach użytkowania wygląda prawie jak nowy. Fakt że i kolor dobrze dobrany 🙂
Witam! Panie Łukaszu, trafiłem na pana stronę nie przypadkiem – interesuję się górami. Aczkolwiek nie śmiałbym porównywać swojego doświadczenia z Pana doświadczeniem. Pozostając w temacie plecaków – szukam dobrego plecaka na każdą porę roku do łażenia po górach jak i dolinach – jestem z Mazowsza więc nie ukrywam, że przydałby się takowy również do całodziennych spacerów po Puszczy Kampinoskiej. Chcę zatem by był wytrzymały ale i wygodny. Choć nie planuję póki co spania pod namiotem a jedynie korzystanie ze schronisk górskich obliguję, że plecak będzie musiał pomieścić moje rzeczy tak bym mógł spokojnie spakować się na 2-3 dni (ciuchy, czasem śpiwór, bukłak z wodą / termos w chłodne dni, trochę jedzenia i sprzęt foto). Bardzo ważne jest da mnie bym zmieścił w nim piankowo-kartonową wykładkę (pochodzącą z plecaka fotograficznego) wraz z lustrzanką i filtrami. Na oko powinna się zmieścić bez problemu w dolnej komorze dalej wymienionych plecaków. Plecak 30 litrowy będzie więc chyba zbyt mały. Celuję w Deutera i pojemność ok 40 litrów. Zastanawiam się nad trzema modelami tej firmy: Guide 45+, Aircontact 45+ oraz Futura Pro 44 EL. Zastanawiam się, a im dłużej to robię tym mam coraz większy mętlik w głowie. Na forach piszą, że Guide za sztywny i ma słabą wentylację do tego stopnia, że jeden z użytkowników sprzedał go z tego właśnie względu. Aircontact 45+ jest podobno za ciężki (2420 g). Futura z kolei jest zbyt wygięta i przez to mniej pakowna, aczkolwiek dzięki siatce – „mniej potliwa”. Gdybym miał pieniądze zainwestowałbym w dwa plecaki, ale nasza Polska rzeczywistość skłania mnie do wyboru jednego. Aircontact byłby faworytem gdyby nie ciężar. Z drugiej strony jego pas biodrowy wyglądem budzi zaufanie, a i wentylacja pleców pewnie lepsza niż w modelu Guide. Czy odczuję te 2,4 kg, czy może warto szukać czegoś lżejszego? Czy mógłby mi Pan któryś z nich polecić?
Do takich zastosowań (schroniskowych) używam guida 35+ i się spokojnie mieszczę na tydzień, ale nie zabieram sprzętu foto, więc 45+ wydaje się idealne. Jakbym stanął przed wyborem guide vs aircontact to bym celował w aircontact bo ma zdecydowanie wygodniejszy system nośny (mam 55+), więc mimo, że cięższy, mniej się ten ciężar odczuwa. Dodatkowo guide nie jest zaprojektowany do trekkingu, to plecak wspinaczkowy, a przy wędrówce bardziej się przyda kieszonka w pasie biodrowym i kieszenie miechowe po bokach niż dwie szpejarki :). Z drugiej strony aircontact swoje waży, więc może Tobie podpasuje lżejsza futura, ale tej nie znam więc nic sensownego nie napiszę. Zwróć uwagę jeszcze na Osprey Kestrel.
Deuter i Osprey – ciekawe jak zgodnie te dwie marki powtarzają się w komentarzach, nie tylko na mojej stronie. Gdybym mógł kupiłbym Ospreya, nie znalazłem plecaków, które leżałyby na mnie tak dobrze jak te, choć miewają i kiepskie komentarze.
Proponuje przyjrzec sie ofercie firmy Vaude,sprzedaja je w sklepach HiMountain.super stosunek jakosci do ceny
Widzę, że wątek co prawda zamilkł juz jakiś czas temu, chcialbym zapytac jednak o porade w sprawie plecaka od kilku dni do dwóch tygodni. Takiego na GR20. Dla osoby, która dużo się nie wspina, ale potrzbeuje w zimie wrzucić raki, czekan, kask, uprząż. Głownie jednak będzie z tym plecakiem chodzić.
Zastanawiam się, czy pójśc w coś w stylu Deuter Guide 45+10 (bardziej wspinaczkowego), czy może raczej Deuter ACT/Aircontact (bardziej trekkingowego). Podoba mi się Osprey Variant, ale nie ma dostępu od frontu (tylko przez komin), a widze jednak, że to duże udogodnienie.
No i przede wszystkim – czy na GR20 taki 45+10 wystarczy?
Z góry wielkie dzięki za wszelkie rady.
Witam, dzięki za fajny artykuł, trochę się nim wspierałem, przy pisaniu mojego artykułu poradniowego ;). Z tym, że mój jest nieco bardziej skierowany tylko na plecaki góry. Może dla kogoś będzie przydatny? 😉
http://drytooling.com.pl/serwis/art/szpej/7291-jaki-plecak-w-gory-turystyka-trekking-wspinaczka-alpinizm-lato-zima
Pozdrawiam
Damian
Rozbudujesz ten artykuł o inne plecaki których używałeś?
Ciekawi mnie jak spisują się konstrukcje typu GoLite/Montane czyli lekkie, z cienkimi plecami, bez usztywnień.
Tylko raz używałem takiego plecaka i w moim przypadku się nie sprawdził. Był to model GoLite, z którym przeszedłem zimowe Karpaty Słowackie: https://lukaszsupergan.com/przejscie-cesta-hrdinov-snp-poradnik/#Plecak. Pas biodrowy nie przejmował odpowiednio ciężaru i bagaż spoczywał głównie na ramionach. Być może do 12 kg byłby to dobry patent, powyżej takiej wagi zdecydowanie wole plecaki usztywnione i z dobrym pasem.
Zgadza się Panie Łukaszu. Plecaki „frameless” lub takie wykorzystujace mate jako usztywnienie nie pretenduja do bycia odpowiednimi do większych ciężaròw. Sa to plecaki raczej do wedrowek typu „ultralight”. Duża popularnościa ciesza sie w stanach. Golite juz nie istnieje ale sa oczywiscie inne firmy np. ULA, lub Gossamer Gear. Mòj wybòr natomiast też padł na Ospreya. Model Exos 48. „Tylko” 48 litròw ale to zmusza do dyscypliny przy pakowaniu i jest też jakimś limitem wagowym. Pozdrawiam i gratuluje swietnego i inspirujacego bloga. JS
Dziękuję!
Plecak ULA widziałem w akcji na grani Pirenejów. Właścicielem był Amerykanin, idący na lekko, znacznie bardziej niż ja. Zaciekawiła mnie ta firma, jednak po obejrzeniu w sieci modeli zrezygnowałem: „frameless”, do którego mam zapakować kilkanaście kilogramów, nie jest dla mnie. Natomiast modele takie jak Exos 48 uważam za bardzo dobre i uniwersalne, na krótkie wypady i nawet bardzo długie wędrówki jest to najlepsza pojemność. Wciąż używam modelu Tibet XT 55 opisanego w tym artykule. To już drugi egzemplarz, ale identyczny, mam nadzieje przejść z nim jeszcze kilka tysięcy kilometrów.
Rok temu znalazłem tez moją maszynę bojową, jaką jest Osprey Xenith 105. Plecak na bardzo długie trekingi, mam nadzieję sprawdzić go w tym roku.
Ja mam dwa takie: http://wojok.pl/PLECAK-TEXAR-BRAVO-Olive-50L,p,32215 http://wojok.pl/PLECAK-TEXAR-URBAN-PL-WOODLAND,p,32351 I na prawdę dają radę nie wyobrażam sobie innych.
Minęło już sporo czasu, ale – jeśli to możliwe – prosiłabym o opinię ne temat tego plecaka. Niebawem wybieram się do Santiago(ok. 10-12 dni wędrówki) i pierwszy raz będę nosiła większy bagaż na plecach. http://taternik-sklep.pl/plecak-the-north-face-banchee-50-17.html