Książka „Pieszo do irańskich nomadów” to ostatni rozdział wyprawy przez góry Zagros. Opowieść o tym, jak wędrówka przez pustynię może stać się drogą do wnętrza i rozliczeniem z samym sobą.
Kiedy jesienią 2014 roku ruszałem by przejść góry Iranu, byłem pełen niewiadomych. Nie wiedziałem, jak skończy się ta przygoda i czy wyjdę z niej w jednym kawału. Była rzuceniem się na oślep w nieznane, skokiem na głębokie i obce wody.
Ruszając w tę drogę napisałem moim wspierającym: „Plonem tej wyprawy staną się: fotoreportaż o ludziach zamieszkujących Góry Zagros, wystawa zdjęć oraz film prezentujący przebieg tej wędrówki i spotkania na mojej drodze. A jeśli będzie to możliwe – także książka, będąca relacją z tej wędrówki, prawdopodobnie pierwszego przejścia tego łańcucha górskiego”. To ostatnie zdanie było najbardziej niepewne. Czy to nie głupia zuchwałość myśleć o napisaniu książki z podróży, która nawet się nie zaczęła? A jednak przeczucie podpowiadało, że ta wędrówka nie jest zwykłą podróżą, ale otwarciem drzwi do nieznanego świata, wcześniej bardzo mało opisanego. Może przeczuwałem wtedy, że jakkolwiek nie skończy się przejście Iranu, wynik tej wyprawy i tak będzie niezwykły?
Mimo to, gdy po powrocie do Europy otrzymałem od wydawnictwa „MUZA” propozycję napisania tej relacji, wahałem się. Przejście gór Zagros przyniosło coś innego niż oczekiwałem. Zamiast licznych spotkań z irańskimi nomadami, na drodze poznałem głównie mieszkańców miast i wsi, Irańczyków, pokazujących mi nowe oblicze tego kraju. 2300 kilometrów pieszo przez pustynne góry pozwoliło zrozumieć co ważne jest w wędrowaniu i co naprawdę jest celem drogi, w jaką wyruszam. Relacja z wędrówki stała się rozliczeniem z samym sobą. Wędrówka przez pustynne góry okazała się też wędrówką w głąb siebie.
Trudno mi było zasiąść do pisania. Przez kilka miesięcy odwlekałem decyzję o książce. Były chwile, gdy myślałem o zwróceniu umowy i zaliczki, jaką otrzymałem. Potem z wolna zacząłem przelewać słowa na papier. Walkę z zawodną pamięcią wspomagały notatki, robione w podróży. Bez nich 90% wspomnień i rozmów ulotniłoby się bezpowrotnie. Każdego dnia na nowo przeżywałem tę wędrówkę. Walczyłem oporem słów, które nie dość precyzyjnie opisują wrażenia. Na nowo przeżywałem emocję strasznej wspinaczki pod Kermanszah, która niemal pozbawiła mnie życia. Serce podchodziło do gardła, gdy opisywałem aresztowanie i przesłuchanie przez kontrwywiad. Były dni, w których słowa kleiły się same. I takie, w które nie potrafiłem złożyć jednego zdania.
Ostatni rozdział oraz zakończenie powstały w ciągu jednej doby. A dokładnie 20 godzin spędzonych nieprzerwanie przed komputerem. Od 12.00 w południe, do 8.00 rano dnia następnego. Ciurkiem, z przerwami tylko na posiłki. Stawiając ostatnią kropkę, czułem się jak wtedy, tamtego grudniowego wieczoru, po dotarciu nad Ocean Indyjski. Nie było szczęścia. Tylko ulga, że to już.
Ale, oczywiście, nie było żadnego „już”. Przedzieranie się przez korektę, wybór zdjęć i debaty nad tym, jak przetłumaczyć to czy inne słowo, zajęły kolejne tygodnie. Samo negocjowanie tytułu kosztowało redakcję i mnie kilka dni. Siedem miesięcy wytężonej pracy potrzeba było na zamknięcie tej historii w zaskakująco gruby (przekroczyłem umówioną z wydawnictwem liczbę znaków, ha ha!) tom.
„Pieszo do irańskich nomadów” to historia prawdopodobnie pierwszego przejścia irańskich gór Zagros. Od chwili, gdy kilka lat temu usłyszałem o nich, przez przygotowania, wyjazd, 2,5-miesięczną wędrówkę, aż po zakończenie. To opowieść o drodze i ludziach, których na niej spotkałem. To im zawdzięczam powodzenie tej wyprawy. To oni nauczyli mnie Iranu, jakiego wcześniej nie znałem. Ta książka jest w równej mierze historią moją i ich. Opowiadając o nich chciałbym choćby częściowo spłacić dług, jaki u nich zaciągnąłem.
Książka ukaże się niebawem. Właściwie za chwilę. Już 11 maja znajdziecie ją w księgarniach i na stronie wydawnictwa, kilka dni później – także na jednym z moich spotkań. Szczegóły, jak zwykle, pojawią się na tej stronie i Facebook’u.
[button link=”http://muza.com.pl/reportaz/2390-pieszo-do-iranskich-nomadow-9788377580066.html” size=”large” color=”green” window=”yes”]KUP KSIĄŻKĘ[/button]
Na zakończenie chciałbym podziękować osobom, bez których ta historia nie mogłaby powstać. Pomogły mi One w realizacji tej przygody, a potem w jej opisaniu:
- Choć przeszedłem Iran samotnie, ta wyprawa nie udałaby się bez pomocy dziesiątków napotkanych ludzi, często nieznanych mi z imienia, którzy okazali pomoc samotnemu wędrowcowi. Dziękuję Wam wszystkim – bez Was tej historii by nie było.
- Dziękuję Mamie i Siostrze, które nienawidzą mnie pewnie, gdy ogłaszam kolejne przygody, ale wspierają mnie w nich nieustannie.
- Oli Nikiel, za wspólną podróż dokoła Azji. Choć nie ukończyliśmy jej razem, nasza włóczęga była jednym z najlepszych okresów w moim życiu, który zmienił wszystko.
- Przygotowując się do przejścia Zagrosu otrzymałem nieocenioną pomoc od około 200 (!) ludzi, firm i instytucji. Wielkie podziękowania kieruję zwłaszcza w stronę mnóstwa wspierających mnie osób oraz ekipy portalu PolakPotrafi.pl.
- Moim sponsorom: Dolnośląskiej Szkole Wyższej, Trimor oraz Security Kiss, za wsparcie tej przygody i za pomoc sprzętową ze strony firm: Marmot, Kwark, Aku, Olympus Polska, Adventuresquad, Ha3O.
- Dziękuję Panom: konsulowi Maciejowi Podstawskiemu oraz sekretarzowi Radosławowi Sadowskiemu z Ambasady RP w Teheranie, wspierającej tą przygodę.
- Karolinie Krzywickiej z Muzeum Azji i Pacyfiku, której gościem jestem regularnie od kilku lat.
- Pani Urszuli Lewandowskiej z wydawnictwa MUZA – bez Jej zachęty „Pieszo do irańskich nomadów” mogłaby nie ujrzeć światła dziennego – oraz Pani Marioli Hajnus, za uwagi, które sprawiły, że treść książki stała się bardziej przejrzysta.
- Podziękowania dla: Pawła Drozda z „Trójki”, Pawła Zająca z Onetu, Michała Kabscha z „Logo”, Jagody i Grzegorza z „Peronu 4”, Grzegorza Dzięgielewskiego z „Podróży”, Michała Rodaka z RMF i Andrzeja Budnika, za wsparcie medialne przed wyjazdem.
- Dla Tomka Michniewicza za pomoc i wskazówki, dzięki którym moja praca nabrała pełniejszych kształtów.
- Dla Bartka Kazimieruka, za pomoc podczas wyjazdów i opiekę nad moim „gniazdem”.
- Wszystkim czytelnikom i słuchaczom moich opowieści, z którymi dzielę się swoimi historiami. To dzięki Wam mogę kontynuować moje przygody.
10 odpowiedzi
Gratuluję Łukasz
Dzięki Kasiu! To odkryłaś niespodziankę 🙂
wiedziałam gdzie szukać 🙂
Łukaszu, czy będzie wersja elektroniczna książki ?
Już jest: http://muza.com.pl/ebooki/2435-pieszo-do-iranskich-nomadow-ebook-9788377580097.html
O! miałem napisać, że czekam z niecierpliwością na mobi.
I jest. Już jest! Dzięki! nie muszę czekać roku, aż w końcu doczłapiemy się do polskiej księgarni.
Tu jest książka w formacie elektronicznym ->
http://muza.com.pl/ebooki/2435-pieszo-do-iranskich-nomadow-ebook-9788377580097.html
Świetna książka, zagłębiam się w nią od kilku dni i odrywam, żeby nie przeczytać za szybko, żeby dawkować sobie przyjemność jak najdłużej…Największą niespodziankę sprawiła mi jednak nie treść, lecz forma – gdy zobaczyłam ten ciemny, niekredowy papier byłam zachwycona, wreszcie reportaż do czytania a nie książka, na której kartach wieczorami odbija się światło 😉
No właśnie. Zastanawiałem się, jak czytelnicy przyjmą taką formę. Cieszę się, że się sprawdza.
Zależy co kto lubi, ja książki lubię czytać i dlatego lubię „przyjazny” oczom papier, do oglądania są albumy i wtedy rzeczywiście papier kredowy jest ok.
skończyłem Twoją książkę i gratuluję! mam nadzieję, że będziesz wydawał tego więcej. jest napisana naprawdę niezłym językiem. mnie o wiele wygodniej się czyta właśnie taką książkę napisaną na papierze makulaturowym, niż kredowym.
poza tym, że można się z Twojej książki dowiedzieć o ludziach Iranu, to szczególnie doceniam, bliskie mi, Twoje osobiste przemyślenia o sensie podróżowania.
szacun za cytat z Diuny i powodzenia w następnych podróżach.