Kobiece problemy w podróży – jak zachować czystość i komfort na długiej wyprawie?

Od wielu miesięcy myślałem o stworzeniu artykuł dotyczącego kobiecych spraw w podróży. Wiedziałem jednak, że autorką powinna być kobieta, która zna temat z praktyki i poruszy kwestie będące rzeczywistymi wyzwaniami dla podróżujących i wspinających się pań. Z kłopotu wybawiła mnie Natalia Góralczyk, młoda podróżniczka, doświadczona w zwiedzaniu świata autostopem. Zgodziła się opisać temat ważny, a dość osobisty, którego sam bym raczej nie podjął. Miłej lektury!

Każda kobieta planująca swoją podróż zastanawia się nad higieną osobistą. Lubimy być czyste i pachnące, ze lśniącymi włosami i idealnie gładką skórą. Niestety, wybierając się na długą wycieczkę autostopem czy na wyprawę w wysokie góry, musimy liczyć się z tym, że nie zawsze będziemy mogły skorzystać z toalety i prysznica. W zależności od warunków i udogodnień na trasie, nasza czystość i komfort może się znacznie różnić od oczekiwań. Dlatego przed wyjazdem warto zastanowić się nad tym co jest dla nas – kobiet – ważne, a co może sprawić spory dyskomfort i problem.

Za każdym razem, gdy wybieram się w dłuższą podróż, moi znajomi i rodzina jednogłośnie mówią, że oni to by tak nie mogli… nie myć się przez kilka dni lub załatwiać się w plenerze. Często pytają też o miesiączkę i czy się nie brzydzę? Moja odpowiedź zawsze wszystkich zadziwia, ponieważ okres i załatwianie się w lesie to najmniejszy kobiecy problem wyjazdowy. Mogłabym nawet przyznać, że to wcale nie jest problem, ale obawiam się, że za to stwierdzenie zaleje mnie fala sprzeciwu.

Z kobietami bywa różnie. Kulturowo wykształcony perfekcjonizm i wrodzona estetyka, dotyczące wyglądu, często nie pozwalają nam wyjść ze strefy wyidealizowanego obrazu kobiecości. Takie zachowanie jest naturalne i nie zamierzam go hejtować (sama w nim tkwię), jednak wyjeżdżając w długą podróż należy uświadomić sobie, co jest naturalne i czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Pakując plecak liczy się każdy centymetr i kilogram. Musimy zastanowić się co jest dla nas higienicznym priorytetem, a z czego możemy zrezygnować na czas podróży.

Przeprowadziłam kilka wywiadów ze znajomymi. Zebrane informacje połączyłam ze swoimi spostrzeżeniami i dzięki temu powstała lista „problemów”” i przeszkód, które wyprowadzają kobiety ze strefy komfortu i przez które wiele pań rezygnuje z dłuższych wypraw:

  • tłuste włosy,
  • owłosienie (nogi, krocze, pachy),
  • miesiączka,
  • problemy z higieną osobistą,
  • infekcje (bakteryjne i wirusowe),
  • załatwianie potrzeb fizjologicznych w plenerze i/lub przy niskich temperaturach,
  • przepocone stopy (obtarcia, przykry zapach).

Jest jak najbardziej zrozumiałym, że mamy z tym problem. Jednak, gdy będziemy dobrze przygotowane i wyposażone w szereg gadżetów – żadna z wymienionych przeciwności nie będzie nam straszna!

Kobieca higiena w podróży

Higiena pań jest bardzo ważna, w szczególności w czasie miesiączki. Podczas podróży może zdarzyć się, że przez kilka dni nie będziemy miały dostępu do prysznica czy toalety. Nie należy się tym przejmować, bo istnieje masa zastępników kąpieli na sucho. Brzmi dziwnie, ale o sposobach mycia bez wody opowiem później. Chciałabym skupić się na okresie, który dla wielu może być sporym kłopotem.

Podczas miesiączki ważna jest sterylność. Codzienne mycie miejsc intymnych to podstawa. Nie możesz zapomnieć też o dokładnym umyciu rąk przed każdym kontaktem z błoną śluzową. Te dwie istotne czynności zapobiegną rozwojowi bakterii. Jeśli będziesz dbać o czystość unikniesz nieprzyjemnych infekcji i podrażnień. Regularność mycia zależy od Twoich indywidualnych potrzeb i intensywności okresu, jednak pamiętaj, że w pierwszych dniach cyklu krwawienie jest silniejsze, dlatego podczas wyprawy podmywaj się, gdy tylko masz taką możliwość.

Jakie środki do mycia?

Najlepszym rozwiązaniem do mycia jest płyn do higieny intymnej, ponieważ dokładnie myje i odświeża, a do tego jest antybakteryjny. Czym się podmyć, gdy w plecaku nie mamy miejsca na całe opakowanie takiego specyfiku? Wiele osób poleca użycie wody i naturalnego mydła. Mydełko nie zajmuje dużo miejsca, a przyda się też do umycia całego ciała czy twarzy. Ważne, aby było biodegradowalne, bo zwykłe zawiera masę chemikaliów, które mogą skazić teren. Pamiętaj, że posiadanie naturalnego mydła nie upoważnia Cię do bezpośredniej kąpieli w jeziorach i stawach. Jego składniki zanieczyszczają wodę i usuwają jej napięcie powierzchniowe, co zabija drobne zwierzęta i owady. Dbaj o środowisko, napełnij wodą miskę, czy menażkę i umyj się mydłem z odpowiednim dystansem od zbiornika. Więcej właściwości i zastosowań mydła naturalnego znajdziecie w artykule o higienie w górach, który napisał Łukasz.

Naturalne mydełko jest świetne dla utrzymania czystości i świeżości całego ciała, jednak ginekolodzy nie polecają go do higieny intymnej. Dlaczego? Kobieca pochwa ma odczyn kwaśny. Jej pH utrzymuje się pomiędzy 3,8, a 4,5, podczas gdy mydło jest zasadowe, a jego pH wynosi 8,5. Stosowanie go do higieny przez dłuższy czas może podrażnić naszą skórę i zniszczyć barierę ochronną, co w efekcie może doprowadzić do zapaleń, infekcji i problemów z całym układem rozrodczym. Dlatego wydaje mi się, że najlepsza w podróży będzie zwykła woda. Tylko teraz pytanie: co jeżeli przez kilka dni nie będziemy miały do niej dostępu? Nie martw się! Warto zaopatrzyć się w antybakteryjne, wilgotne chusteczki do higieny intymnej, które mają bardzo podobne działanie do płynu i nie podrażniają skóry. Jeśli chcesz zachować ciągłą świeżość, nawet poza okresem, używaj wkładek higienicznych.

Chcąc uniknąć infekcji intymnych możesz zabezpieczyć się w probiotyk, który wzmocni Twoją błonę śluzową i zabezpieczy ją przed groźnymi bakteriami i grzybicami. Dodatkowo ochroni ścianę żołądka, dzięki czemu Twój układ pokarmowy będzie mniej podatny na zatrucia. Dwa w jednym. Proste!

Ekologicznie i higienicznie: wielorazowe podpaski i kubeczki menstruacyjne

Planując długą wyprawę każda kobieta powinna być świadoma swojego ciała, aby nic jej nie zaskoczyło. Podczas podróży często zmieniamy klimat, strefy czasowe, temperatury i nastroje. Wszystkie te czynniki mogą wpływać na nasz układ hormonalny i w pewien sposób go zaburzać. Nadmiar bodźców może doprowadzić do rozregulowania naszej gospodarki, co może skutkować nagłą zmianą cyklu miesiączkowego i niespodziewanym krwawieniem. Trzeba to przewidzieć i zawsze być zaopatrzoną. Na moje włóczęgi po świecie zabieram swoją „okresową apteczkę”, w której znajdują się:

  • podpaski,
  • tampony,
  • kubeczek menstruacyjny,
  • wkładki higieniczne,
  • mokre chusteczki,
  • mini żel antybakteryjny do rąk,
  • mini woreczki strunowe.

Lista wydaje się długa, szczególnie dla pań, którym zależy na każdym wolnym centymetrze w plecaku, ale uwierzcie… to absolutny must have. Wszystko też zależy od preferencji i długości wycieczki. Wiele kobiet korzysta jedynie z ekologicznych środków. Są nimi wielorazowe podpaski i kubeczki menstruacyjne. Te pierwsze są wykonane z ekobawełny i należy je prać po każdym użyciu. To świetna alternatywa dla wrażliwej skóry w okolicach intymnych, gdyż bawełna jest bardzo delikatna i nie jest nasączona perfumowanymi środkami, tak jak zwykłe podpaski. Dodatkowo możemy zadbać o środowisko. Wiele razy zdarzało mi się, że nie miałam gdzie wyrzucić zużytych tamponów, czy podpasek, dlatego zaczęłam nosić ze sobą woreczki strunowe na tego typu odpady. Aczkolwiek kilka bawełnianych podpasek rozwiązuje problem ograniczonego miejsca w plecaku.

Kolejnym bardzo ekonomicznym i ekologicznym środkiem są kubeczki menstruacyjne, które są moim ogromnym odkryciem. Wybierałam się do Korei Południowej i czekał mnie wielogodzinny lot samolotem. Zaszłam do drogerii po podstawowe produkty i w moje ręce wpadł taki kubeczek. Wiedziałam, że przed wylotem dostanę okres, dlatego postanowiłam go przetestować. Przeżyłam szok, bo na 18 godzin podróży (wliczając w to czas między przesiadkami) zapomniałam, że mam miesiączkę! Po całym dniu wystarczy wylać z kubeczka zebrany płyn menstruacyjny i przepłukać wodą (w razie braku dostępu do wody można przetrzeć go zwykłym papierem). Jest idealnym rozwiązaniem na długi wypad i nie tylko. Dowiedziałam się, że z jednej sztuki można korzystać nawet 10 lat! Niesamowita oszczędność!

Plus odrobina humoru:

Koszty

Jako że jestem studentką, staram się dużo oszczędzać na swoich podróżach i unikać niepotrzebnych kosztów, dlatego postanowiłam zestawić ze sobą wszystkie środki higieniczne i sprawdzić co się najbardziej opłaca i na czym można zaoszczędzić trochę pieniędzy. Wyszły mi niezłe liczby! Same zobaczcie:

  • tampony – ok. 10 zł/opakowanie,
  • podpaski jednorazowe – ok. 15 zł/opakowanie,
  • wkładki higieniczne – ok. 15 zł/opakowanie,
  • podpaski wielorazowe – ok. 115 zł/zestaw,
  • kubeczek menstruacyjny – ok. 60 zł/sztuka.

Wygląda niewinnie, ale zakładając, że zdrowa kobieta ma miesiączkę około 13 razy w roku i na jeden cykl zużywa minimum jedno opakowanie tamponów lub podpasek wychodzi nam, że używając:

  • tamponów, rocznie wydaje około 130 zł,
  • podpasek jednorazowych, rocznie wydaje około 195 zł.

Podpaski wielorazowe nie mają daty ważności, a kubeczek menstruacyjny wystarcza na 10 lat. Nie trzeba chyba mówić co się bardziej opłaca. Widać czarno na białym. Przy kubeczku po 10 latach mamy ponad tysiąc złotych w kieszeni. Dlatego wyjeżdżając na wielomiesięczną lub wieloletnią podróż warto zainwestować w tego typu gadżety, nie tylko ze względu na pieniądze, za które możemy wariować przez jakiś czas. Kubeczki i podpaski wielorazowe są bardzo ekologiczne i zdrowe dla organizmu, a w dodatku dbają o to, aby w trakcie wyjazdu nie spotkały nas przykre infekcje i podrażnienia.

Zabawa hormonami

Tak jak już wcześniej wspominałam kobieca menstruacja może zmieniać się spontanicznie, razem z klimatem, wysiłkiem fizycznym, wysokością i ekstremalną temperaturą powietrza. Dlatego jeśli planujemy wyprawę w trudne warunki, powinnyśmy mieć to na uwadze. Mnóstwo podróżujących pań decyduje się na umyślne zatrzymanie krwawienia za pomocą pigułek z progesteronem lub antykoncepcyjnego implantu podskórnego. Robią to ze świadomością późniejszych problemów z gospodarką hormonalną, jednak wiedzą, że w wysokich górach, przy niskich temperaturach nie będą miały możliwości skorzystania z urządzeń sanitarnych, o higienie nie wspominając. Taką regulację można zaplanować z pomocą ginekologa już 6 miesięcy przed wyjazdem. W sytuacjach tak ekstremalnych jest to jak najbardziej zrozumiałe i nawet polecane kobietom, jednak w podróże na poziomie morza nie warto rozregulowywać swojego cyklu, gdyż każda taka ingerencja może mieć negatywny wpływ na nasz organizm. A kilka dni z kubeczkiem menstruacyjnym, którego nawet nie czuć – da się przeżyć!

Antykoncepcja w podróży

Proces kobiecej menstruacji można regulować także za pomocą tabletek antykoncepcyjnych. Regularne stosowanie antykoncepcji sprawi, że nasz organizm będzie funkcjonował dosłownie jak w zegarku. Nie jest to całkowite pozbycie się problemu miesiączki, aczkolwiek można co do godziny skontrolować czas jej przyjścia. Wtedy możemy się do tego przygotować i nie zaskoczy nas przykra plama na spodniach, czy zakrwawienie śpiworu. W wysokich górach ochrona przed ciążą zmniejsza się. Jest to spowodowane wzrostem lepkości krwi, niską temperaturą i odwodnieniem. Antykoncepcja sprzyja zakrzepicy, a w górach ryzyko powstania zakrzepicy żył, zwłaszcza kończyn dolnych, przez tabletki i zagęszczoną krew jest jeszcze większe. Pamiętajmy też, że tabletki antykoncepcyjne działają znacznie słabiej na wysokości, w związku ze zmniejszonym wchłanianiem substancji przez nabłonek układu pokarmowego. Ma to znaczenie gdy chcemy uniknąć nieplanowanej ciąży.

Wciąż nawiązując do kobiecej higieny: podczas stosunków seksualnych na długotrwałych wyjazdach opłaca się stosować dodatkową antykoncepcję np. prezerwatywy. Mogą nas ochronić przed chorobami wenerycznymi (choć nie wszystkimi!), a także bakteriami, które przez problemy z higieną osobistą mogą powodować poważne infekcje i grzybice.

Ciąża

Wyjazdy i wysiłek fizyczny w okresie ciąży powinno się najpierw skonsultować z lekarzem. Następnie z jego doradztwem można decydować się na wycieczki małe i te większe. Chciałabym poruszyć temat ciąży w górach, zwłaszcza tych wysokich, ponieważ tam zagrożenie może być największe. Choroby wysokościowe same w sobie nie zagrażają dziecku, aczkolwiek wiadomo, że wysoko nad poziomem morza mogą występować problemy związane z niedotlenieniem i odwodnieniem. Dla kobiet w ciąży jest to szczególnie niebezpieczne, gdyż może to spowodować zaburzenia związane z krążeniem między płodem, a łożyskiem i ostatecznie skutkować niedotlenieniem płodu i komplikacjami. W ciężkich przypadkach nawet jego śmiercią. W internecie jest wiele opinii na ten temat i przyznam, że są one bardzo podzielone. Jednak korzystając z wiedzy od najbliższych znajomych i własnej intuicji, uważałabym na tego typu wyprawy. Góry będą stały jeszcze miliony lat, a nasze dziecko jest w brzuszku tylko 9 miesięcy. Myślę, że nie warto narażać jego życia.

Pielęgnacja ciała

O odwodnieniu wspomniałam przy temacie ciąży. Jak wiadomo w wysokich górach jesteśmy na nie bardziej narażone. Wynika to z wysokości, głębokości oddechu i wzmożonego wysiłku fizycznego. Górskie powietrze jest bardzo suche, więc powinnyśmy nawadniać nasze ciało od środka, a także na zewnątrz. Pielęgnacja na długiej wyprawie brzmi dziwnie… bo kto o tym myśli, jak przez kilka godzin próbuje złapać stopa lub przemyka przez górskie zbocza? Nie mówię tu jednak o jakichś zabiegach SPA w środku lasu… Chodzi mi raczej o podstawową pielęgnację ciała, aby utrzymać jego higienę, zdrowie i komfort.

W trakcie wyjazdu najważniejsze jest picie wody. Jej ilość powinna się zwiększać wraz z intensywnością naszej aktywności fizycznej. To absolutna podstawa dla utrzymania odpowiedniego nawodnienia organizmu. W wysokich górach powinnyśmy jej pić jeszcze więcej niż normalnie. Nasz organizm intensywnie się poci i traci jej zawartość, co poza osłabieniem skutkuje również problemami ze skórą. Przy niskich temperaturach powierzchnia naszej skóry jest narażona na wysychanie i pękanie. Nie należy to do najprzyjemniejszych odczuć, ponieważ zamiast skupić się na trasie, doskwiera nam nieprzyjemny dyskomfort, który nie daje o sobie zapomnieć. Dlatego pijmy! Dobrze jest mieć przy sobie także krem nawilżający- najlepiej z filtrem, aby ochronił przed słońcem i wazelinę, bez której nie polecam wyprawy w ekstremalne temperatury.

Mycie i pranie

Prysznic to marzenie każdej podróżniczki. W trakcie długiej wyprawy nie zawsze mamy możliwość, aby z niego skorzystać. Często dysponujemy tylko brudną wodą ze stojącego zbiornika lub z lodowatego strumienia. Nie ma co wybrzydzać. Tego nauczyły mnie moje wyprawy. Woda to woda i jest tysiąc razy lepsza od mokrych chusteczek. W wysokich temperaturach każda możliwość kąpieli jest wspaniała i pozwala się ochłodzić i orzeźwić. Problemem jest kąpiel przy temperaturach poniżej zera.

Jak zachować higienę mając do dyspozycji jedynie zmrożoną wodę? Na pewno nie decydujmy się na wchodzenie do niej i zanurzenie całym ciałem. Może to być bardzo niebezpieczne i doprowadzić do przeziębienia lub hipotermii. Jeżeli mamy taką możliwość nabierzmy wodę do menażki lub jakiegoś woreczka. Posiadając palnik gazowy jesteśmy uratowane, bo możemy ją podgrzać. Wtedy używając mydła i ściereczki lub innego materiału np. skarpetek, możemy umyć wszystkie strategiczne miejsca, które są szczególnie wystawione na bakterie i potliwość. Mowa tu o pachach, szyi, kroczu, klatce piersiowej i stopach. Po kąpieli zawsze używaj antyperspirantu. Pozwoli Ci zachować świeżość na dłuższy czas. W zimie nasze ciało nie poci się tak jak latem, więc w jednym ubraniu możemy spędzić nawet kilka dni. Najważniejsza jest jednak częsta zmiana skarpet i majtek, które są najbardziej narażone na nieprzyjemne zapachy. Aby pozbyć się woni z ubrań wystarczy przeprać je w np. strumieniu i wywiesić na wierzchu plecaka, aby dokładnie się wywietrzyły i wyschły.

Jak się umyć bez dostępu do wody? Przed wyjazdem warto ubezpieczyć się w mokre chusteczki, suchy szampon, płyn antybakteryjny i dezodorant. Wymieniłam wszystkie środki, którymi można się odświeżyć, ale nie uważam, żeby każdy z nich był aż tak potrzebny. To już zależy od indywidualnych potrzeb. Mokrych chusteczek można użyć do wszystkiego. Hitem jest suchy szampon do włosów, którym psikasz włosy, czekasz 5 minut, a potem dokładnie rozczesujesz grzebieniem. Efekt jest super, bo włosy są świeże i ładnie pachną, jednak nie utrzymuje się to zbyt długo. Nie jest to podstawowy must have, bo prysznic wodą jest tysiąc razy lepszy, a kilka dni w związanych włosach da się przeżyć, ale warto go mieć i wypróbować jego możliwości. Za to każda kobieta powinna mieć przy sobie płyn antybakteryjny. Nigdy nie wiadomo kiedy dostaniemy miesiączkę i trzeba będzie użyć np. tamponu. Przydaje się też do odkażenia mniejszych ran i skaleczeń.

Owłosienie

Wiele kobiet nawet nie chce myśleć o tym, jak ich nogi by wyglądały, gdyby ich nie goliły. Zapewne tak jak męskie. Dzisiejsze czasy, moda i media nasuwają nam idealną, kobiecą oraz gładką sylwetkę, do której większość z nas dąży. Dlatego ciężko jest wyjść nam poza strefę naszego komfortu i kultury, by nagle przestać się golić. W podróży dużo pań rezygnuje z maszynek i w stu procentach oddaje się naturze. Ja zawsze mam przy sobie żyletkę i pozbywam się owłosienia, gdy tylko zaczynam odczuwać taką potrzebę oraz kiedy mam taką możliwość. Bez włosków czuję się bardziej higienicznie. Myślę, że to kwestia indywidualna, chociaż czytałam, że jeżeli chodzi o włosy łonowe – warto je golić podczas długich wypraw, ze względu na wzmożony przez potliwość rozwój bakterii. Popularna wśród podróżujących pań jest depilacja laserowa. Aby całkowicie wyeliminować problem owłosienia, należy wykonać ją już kilka miesięcy przed wyjazdem. To bardzo wygodne rozwiązanie, jednak dość drogie. Zabieg kosztuje około dwa tysiące złotych. Mój studencki portfel płacze jak widzi taką kwotę, ale poważnie się nad tym zastanawiam, bo gładka skóra jest gwarantowana do końca życia. Gorzej, jak znów wróci moda na włosy…

Przedmioty, które ułatwiają kobietom życie w podróży

Oto niezbędnik gadżetów, które za każdym razem ratują mi życie. Zapewniają ogromna wygodę na szlaku i poza nim, tym samym nie zaburzając poczucia estetyki.

  • Na pierwszy ogień temat burzliwy, czyli „zestaw do #1 i #2”. Nazywając jednak rzeczy po imieniu… są to przedmioty do komfortowego sikania i robienia kupy. Zawsze miej przy sobie papier toaletowy, mokre chusteczki, żel antybakteryjny i woreczki. Na biwakach i krótszych wypadach wiele osób korzysta z saperki, czyli malutkiej łopatki, którą można wykopać dziurę, a następnie wszystko ładnie zakopać. Na dłuższe wyjazdy nie polecam jej zabierać, bo jest niepotrzebnym ciężarem w plecaku, a dziurkę można zrobić ręką/butem lub kamieniem. Jeśli nie chcesz śmiecić, użyj woreczka i pozbądź się nadbagażu w najbliższym kuble. Załatwianie jest niestety sporym problemem dla kobiet, ponieważ muszą zdjąć całe spodnie i wystawić pupę. Przy niskich temperaturach jest to największy kłopot, dlatego zostały stworzone specjalne, sylikonowe lejki, które pozwalają kobietom sikać na stojąco. Jest to bardzo wygodne także w publicznych toaletach, gdy nie chcemy dotykać deski klozetowej.
  • Aby zachować komfort skóry twarzy warto mieć na głowie bandanę, a włosy związywać gumką. Niby nic takiego, ale uwierzcie, że po kilku dniach potliwej wędrówki włosy lubią być wszędzie. Dodatkowo bandana ochroni naszą głowę przed słońcem i cieknącym po twarzy potem.
  • Kleszczołapki lub pęseta. Przydadzą się, gdy znajdziemy na naszej skórze kleszcza, albo wbije nam się drzazga.
  • Plastry żelowe na obtarcia.
  • Obcążki i nożyczki do paznokci muszą znaleźć się w naszej kosmetyczce. Obcinanie paznokci w podróży jest bardzo ważne, szczególnie u stóp. Za długie paznokcie mogą powodować ból i dyskomfort w bucie, podczas pieszej wędrówki, a także niszczyć skarpety.

Zobacz również

14 odpowiedzi

  1. Ciekawy artykuł! Woda z mydłem plus chusteczki do higieny intymnej to zdecydowanie lapszy zestaw niż milion innych „płynów do…” A jeżeli chodzi o depilację, to polecam cukrową – dobry miesiąc świętego spokoju, a odrasta nam „meszek”. Zostawiając nogi bez depilacji potwierdzam – włochy jak u faceta, żadnej różnicy😉

    1. Ale włosny łonowe są dodatkową barierą ochronną! Rozumiem, że można się depilować ze względów estetycznych, ale co do higieny, infekcji – lepiej je mieć niż nie.
      Przy tematach związanych z higieną i zdrowiem intymnym warto poczytać literaturę specjalistyczną (albo blogi specjalistek), a nie powtarzać zasłyszane gdzieś informacje.

  2. Komentarz faceta dotyczący higieny i kobiet i mężczyzn. W sklepach dla obłożnie chorych można zakupić płyn, który zastępuje jednocześnie: wodę, mydło i balsam do ciała. Chyba nawet ma to nazwę 3 w 1. Nadaje się nie tylko dla chorych i można go używać przez dłuższy czas. Za ciężkie do noszenia w plecaku wędrowca pieszego, lecz idealne gdy plecak będzie więcej wożony niż noszony. Sprawdzone.

  3. Jeszcze trochę inaczej sprawa się ma w podróżach rowerowych. Ja jestem od ponad roku w Ameryce Południowej z namiotem i mężem.. :p Po pierwsze mam mega wrażliwą skórę, więc zaraz po ogoleniu nóg gdy przyjdzie pot i spodenki mam wszędzie czerwone kropki, więc nogi golę rzadko. Rozwiązaniem jest wyrozumiały partner 😉 Depilacja laserowa ma też taki minus, że potem co roku trzeba ją powtarzać, żeby efekty nie zniknęły. Już nie 8 sesjami, ale jedną. Więc te 2 tys. zł to niestety nie jest jedyny koszt.
    Tampony też nie należą do wygodnych. Ja już wolę użyć tej nieszczęsnej mokrej chusteczki raz na jakiś czas i zmienić podpaskę w lesie. Czasem się zdarza być 100 km od cywilizacji.. Wkładek też nie polecam, bo mogą spowodować dodatkowe otarcia. Lepiej po prostu jak najczęściej prać i zmieniać. Na rowerze suszenie jest proste 🙂

  4. Każda z nas ma swoje doświadczenia i sprawdzone metody. Moją ulubioną marką nie tylko w drodze jest marka Forever. Produkty są wysokiej jakości i naturale potwierdzone certyfikatami. Produkty do higieny i pielęgnacji są wielofunkcyjne, co pozwala na oszczędność miejsca i zmniejszenie wagi. Również bardzo ważną kwestią podczas wysiłku i ograniczonej dostępności do zbilansowanej diety jest suplementacja. Gorąco polecam wszystkie produkty tej marki. Bardzo merytoryczny wpis. Dziękuję i życzę niezapomnianych przygód. 🌞🌞🌞

  5. 1. Miesiączka- kubeczek jest ekonomiczny, praktyczny, ekologiczny. Wymiana co 10-12h. Jest w opcji pozwalającej na współżycie. Duże plusy. Nie każda kobieta może używać, tak samo jak z tamponami. Opinie lekarzy są podzielone. Nie zapominajmy o tabletach rozkurczowe i przeciwbólowe. Nigdy nie wiemy jak nasze ciało zareaguje. Ja kiedyś sobie odpuściłam. I leżałam cały dzień bo nawet wstać nie mogłam.
    2. Antyperspirant- ałun, jak dla mnie najlepsza rzecz na świecie. Zacznij używać miesiąc przed. Polecam poczytać o właściwościach ałunu. Ja używam go do pachwin nawet.
    3. Włosy- szampon naturalny w kostce, mały kawałeczek kostki wystarczy. Włosy potrafią trzymać fason nawet do 5 dni. Zawsze związuje. Jak się bardzo spocimy polecam przepłukać woda lepsze to niż nic
    4. Zęby – naturalna pasta z węglem aktywnym super się sprawdzi.
    5. Płyn do higieny- w małym pojemniczku jak na samolot.
    6. Paznokcie!- super ważna sprawa. Przy 60km wędrówki gdy zaniebamy ten temat może się skończyć nawet wizyta na SOR.
    7.Cera – w górach zawsze mam coś na poparzenia słoneczne, jednocześnie nawilżającego. Przy długiej wędrówce również mam zawszę krem dla maluszków przeciw sloneczny. Małe opakowanie, wysoki filtr i tłusty. Skóra jest ważna trzeba ją chronić.
    8. No i oczywiście mały Tribiotyk. Nie wiem jak wy ale mi się robią na takich wycieczkach syfy. Nie będę chodzić z pryszczem na środku czoła 😂

  6. Specjalne żele do higieny intymnej to mit, który niestety podtrzymujecie. Autorka wspomniała o ph pochwy, ale nikt tym żelem przecież pochwy nie myje, a jedynie okolice intymne, które mają pH takie samo jak reszta skóry na naszym ciele. Tym samym zachęcacie żeby do środowiska naturalnego wpuszczać całkowicie zbędną chemię, a warto tego unikać dla dobra nas wszystkich i to nie tylko podczas podróży.

  7. Kubeczek menstruacyjny jest super, potwierdzam, ALE… To, że możesz nie opróżniać go aż 18 godzin to Twoja indywidualna cecha, a wielkość Twojego krwawienia jest prawdopodobnie poniżej średniej. Jest mnóstwo kobiet, które muszą opróżnić kubeczek co kilka godzin i nosić przy tym podpaskę. Przy średnim krwawieniu to i tak zawsze poniżej 18 godzin. Ponadto przetrzymywanie krwi aż tak długo jest już ryzykowne. Druga sprawa, również indywidualna – okres to nie tylko krew. To także ból, osłabienie, przygody z układem pokarmowym i wcale nie piszę tutaj o ekstremum i stanie chorobowym. Oczywiście nie jest to główny temat wpisu, jednak ignorancja kłuje w oczy, zwłaszcza jeśli post napisała kobieta. Radzenie sobie z miesiączką w podróży to również odpowiednio przygotowana apteczka, być może ogrzewacze do włożenia w gacie lub plastry rozgrzewające dla menstruujących. Nic tylko pozazdrościć Ci miesiączki w wersji soft 😉
    Tłuste włosy w podróży to nie tylko kwestia estetyczna. Wiele osób narzeka na swędzenie skóry głowy po kilku dniach bez mycia. Może pomóc mała buteleczka z atomizerem napełniona np. hydrolatem rozmarynowym lub tonikiem ze zemulgowanym olejkiem z drzewa herbacianego. Tego typu sposoby należy przetestować przed podróżą, by wykluczyć alergie i podrażnienia.
    Mycie okolic intymnych wodą ze zbiornika, co do którego nie mamy pojęcia na ile jest czysty – FILTR DO WODY. Warto spędzić chwilę na filtrowaniu i oszczędzić sobie infekcji. Jeśli do tego zastosujemy globulki np. iladian, to jeszcze podbijemy bezpieczeństwo.

  8. Co do depilacji laserowej to nie jest niestety tak bajkowo, że włosy znikają na zawsze. Trzeba wykonać zabieg wielokrotnie ( i nie jest to koszt tylko 2tys.zł) żeby przyniósł długotrwałe efekty jednak nie są one na zawsze. Z czasem mieszki włosa „odradzają się” i owłosienie powraca więc nie sądzę że jest to opłacalny zabieg.

    1. Po laserze włosy nie odrastają tak szybko, gdyby to miało tak tragiczną skuteczność jak piszesz, biznes raczej nie utrzymałby się. Takie kiepskie efekty daje fotodepilacja IPL, który nie jest laserem. Zrobiłam laser ( Ligh Sheer) 3 lata temu, zapłaciłam 1800zł za pięć sesji, a spokojnie mogłam zostać przy czterech. Wcześniej musiałam depilować się co trzy dni ( nie golić ! ), teraz raz na dwa miesiące coś tam przejadę resztki. Nie słyszałam nigdy o przypadku, żeby owłosienie wróciło w takiej skali, jak przed zabiegiem. Oczywiście wcześniej trzeba sprawdzić hormony, bo jeśli to jest powodem, to żaden laser nie załatwi sprawy.

  9. Hej @Łukasz chciałam ci bardzo podziękować za ten artykuł i to, ze udostępniłes przestrzeń na swoim blogu Natalii by podzieliła się swoimi radami. I oczywiście @Natalii za napisanie go! Przygotowuję się do swojej pierwszej dłuższej wyprawy wiec maniakalnie czytam cały internet co wziąć/kupić i czego się spodziewać i przyzwyczaiłam się, że trekkingowo-sportowe tematy są zdominowane przez mężczyzn, którzy w dużej mierze nie dostrzegają drugiej płci i rady higieniczni-łazienkowe kierują tylko do mężczyzn nawet nie wspominając gdzie czytające ich kobiety mogą znaleźć informacje. I bardzo miło się zaskoczyłam, ze u ciebie ten temat nie jest przemilczany! Nie zgadzam sie jednak ze wszystkim co jest napisane w artykule (z mojego doświadczenia golenie włosów łonowych sprzyja infekcjom, bakteriom i otarciom, a zostawienie buszu w spokoju znacząco poprawia komfort życia i chodzenia i generalnej higieny miejsc intymnych wiec wszystko paniom – polecam!). Niemniej to fajnie moc poczytać rady szlakowej koleżanki i podyskutować w komentarzach. Pozdrooo! (A i z antykoncepcji jest jeszcze wkładka domaciczna – mniejsze efekty uboczne niż tabletki, a tez likwiduje lub minimalizuje problem okresu, podrzucam dla zainteresowanych).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *