Jak weszliśmy na Kazbek i Elbrus? Podsumowanie.

6 sierpnia, w 4-osobowym zespole, weszliśmy na Kazbek, wykorzystując najlepsze od kilkunastu dni okno pogodowe. Wejścia dokonaliśmy drogą klasyczną, przez lodowiec Gergeti i trawersując północny stok góry. Całość zrobiliśmy bezpiecznie i w dobrym czasie: 6 h od wyjścia ze Stacji Meteo byliśmy na wierzchołku, a po 9,5 h z powrotem w bazie. Tydzień później, z kolejnymi partnerami, powtórzyłem to wejście, w nieco dłuższym czasie. Po kolejnych 4 dniach stanąłem na szczycie Elbrusa (5642 m), najwyższym punkcie Kaukazu.

Trzy wejścia na pięciotysięczniki w czasie 2,5 tygodnia mogą wydawać się sporym osiągnięciem i dużym wysiłkiem. Wysiłek na tej wyprawie rozłożony był jednak na kilka dni aklimatyzacyjnych, a pomiędzy wyjściami szczytowymi miałem dość czasu na regenerację. Podczas każdego z wyjść pokonywaliśmy 1300-1600 metrów przewyższenia i za każdym razem czas naszego zespołu był znacząco krótszy od pozostałych ekip. Tylko jeden raz, pod szczytem Elbrusa, odczułem lekki niedobór tlenu w powietrzu. Dobre czasy wejść i dobra aklimatyzacja nie wzięły się znikąd. Co więc za nimi stało?

Analizując te 3 wejścia znalazłem kilka ważnych czynników, które zapewniły nam powodzenie. Postanowiłem podzielić się nimi, z nadzieją, że przydadzą się także i Tobie w planowaniu wejścia na Kazbek lub podobny, wysoki szczyt.

1. Zespół. Jeszcze w drodze do bazy pod Kazbekiem rozmawialiśmy często między sobą o przygotowaniach do tego wyjazdu. Znamienne, jak dużo tematów obracało się wokół wyposażenia. Myśląc o wysokiej górze koncentrujemy się często na sprzęcie, zapominając o tym, że o jakości wspinaczki decydują ludzie i ich przygotowanie – sprzęt bywa często drugorzędny. Dobrze dobrana grupa, o podobnych możliwościach fizycznych, sprawdzona podczas wcześniejszych wyjść i umiejąca się dobrze komunikować to fundament udanej wspinaczki. Moimi partnerami podczas pierwszego wejścia na Kazbek byli Radek i Michał oraz Levani, przewodnik agencji Mountain Freaks. Podczas wyjścia aklimatyzacyjnego zobaczyliśmy, że mamy podobne tempo i tak samo dobrze znosimy wysokość. Szybko stworzyliśmy dobry i rozumiejący się zespół, a Levani okazał się znakomitym liderem. W takiej ekipie sprawnie osiągnęliśmy szczyt w 6 godzin, wracając bardzo szybko do bazy. Podczas drugiego wejścia na Kazbek nasze tempo było nieznacznie wolniejsze, ale z powodu większego tłoku i konieczności czekania na inne zespoły w kopule szczytowej.

wejście na kazbek wejście na elbrus
Drugie wejście na Kazbek, trawers pod szczytem, wysokość 4700 m. Podchodzą: Marta, Szymon i nasz przewodnik Levan.

2. Aklimatyzacja. Niektóre zespoły próbują zaoszczędzić czas, docierając do Stacji Meteo (bazy pod Kazbekiem) w 1 dzień. To złudna oszczędność. Aklimatyzacji nie da się oszukać, a dzień zaoszczędzony takim szybkim wejściem przypłacisz bólem głowy i koniecznością odpoczynku na górze. Nasze podejścia do Meteo rozbiliśmy na 2 dni, biwakując po drodze na 3100 m. Ze stacji zrobiliśmy wyjście aklimatyzacyjne na 4050 m, po nim dzień odpoczynku i dopiero potem wychodząc na szczyt. Takie stopniowe zdobywanie wysokości wymagało czasu, ale sprawiło, że podczas obu wejść na szczyt nikt z naszych dwóch zespołów nie miał najmniejszego objawu choroby wysokościowej, a po drodze wyprzedzaliśmy inne zespoły.

Wchodziliśmy na szczyt w ok. 25-osobowej grupie, podzielonej na 7 niezależnych zespołów linowych. Wśród ok. 20 uczestników dwukrotnie trafiła się jedna osoba, dla której nawet taka aklimatyzacja okazała się niewystarczająca i która zawróciła. Pamiętaj o tym, planując własne wejście i daj sobie jeszcze 1-2 dni rezerwy na kolejną próbę lub dodatkową aklimatyzację. Być może w Twoim zespole także znajdzie się osoba, która tego potrzebuje. Może to być nawet ktoś, kto na nizinach jest wysportowanym i sprawnym człowiekiem.

Wejście na Elbrus odbywało się 4 dni po stanięciu na szczycie Kazbeku, co zapewniało nam bardzo dobrą aklimatyzację i sprawiało, że na „Dach Kaukazu” mogliśmy ruszać prosto z marszu, wykorzystując idealną pogodę tego dnia.

3. Czas. Wyczekiwanie na najlepsze warunki było grą nerwów, ale już 3 dni wcześniej wiedzieliśmy o oknie pogodowym w ostatni dzień naszego pobytu. Zaufaliśmy prognozie, przeczekując niepewną pogodę. Weszliśmy w dobrych warunkach, mając cały czas idealną widoczność. Znowu: aby uniknąć presji staraj się przewidzieć w Twoim wyjeździe 2-3 dni rezerwy na złą aurę. Lepiej mieć więcej czasu i móc spokojnie czekać na pogodę, niż czuć presję i wychodzić w niesprzyjających warunkach.

4. Znajomość terenu. Elbrus jest szczytem łatwym orientacyjnie – w każdym razie przy dobrej pogodzie. Na Kazbeku droga wejścia jest bardziej skomplikowana. Najtrudniejszy orientacyjnie jest odcinek ze Stacji Meteo do wysokości ok. 4200 m, prowadzący kamienistą moreną pokrywająca lodowiec. Jeśli nie idziesz z przewodnikiem, warto poznać trasę za dnia, na przykład robiąc na niej wyjście aklimatyzacyjne. Błądzenie w niskich partiach lodowca może oznaczać straconą godzinę lub więcej.

wejście na kazbek wejście na elbrus
Zespoły na lodowcu, podejście na Kazbek

5. Technika. Przed wyjściem poświęciliśmy czas na przećwiczenie asekuracji lotnej i hamowania upadków w zespole. Każdy z nas wiedział co robić w razie zagrożenia i sprawnie operował liną na trawersach. Niestety, widzieliśmy po drodze świetnie wyposażone zespoły idące z kompletnie luźną liną lub nie potrafiące operować czekanami nawet w bardzo prostym terenie.

6. Sprzęt. W silnym wietrze i na mrozie, jakie nam towarzyszyły, znaczenie miała nie ilość ubrań, ale ich przemyślany system. Trzy razy stawałem na wierzchołku 5-tysięcznika w lekkim zestawie, który sprawdziłem wielokrotnie poprzednio. Były to:

  • cienka bielizna merino + ciepła bielizna syntetyczna,
  • 2 lekkie bluzy Polarlite/Powerstrech,
  • ocieplana kurtka z Primaloftem,
  • dół składał się z podobnych warstw: cienkiej bielizny merino, ciepłych leginsów Powerstrech oraz lekkich spodni softshellowych.

Taki lekki zestaw był idealny w temperaturze odczuwalnej ok. -20°C, jaką mieliśmy w nocy. Po wejściu na szczyt lub na postojach chroniłem się dodatkowo ciepłą puchówką (Cumulus Neolit Endurance). Kluczowe okazały się jednak inne elementy: stopy i dłonie. Używaliśmy dobrych butów wysokogórskich (Zamberlan Expert Pro i La Sportiva Nepal EVO) z ciepłymi skarpetami, jednak w temperaturze odczuwalnej rzędu -20°C i mniej wcale nie było nam w nich za ciepło. W silnym wietrze ważna była też ochrona rąk, dlatego w wysokich partiach góry używaliśmy ciepłych rękawic lub łapawic puchowych. W drodze na Kazbek kilkanaście razy przekraczaliśmy niewielkie szczeliny, a pod szczytem także stromy, twardy śnieg, które pokazały nam, że sprzęt do asekuracji (uprzęże, 20 m liny, 2 śruby lodowe i nasze własne raki i czekany) był niezbędny. Ten sam sprzęt na Elbrusie nie był potrzebny, gdyż brak tam zagrożenia szczelinami.

wejście na kazbek wejście na elbrus
Silny wiatr na szczycie – Kazbek 5047 m

7. Jedzenie. Nasz wydatek energetyczny podczas każdego wejścia wyniósł ok. 6000 kcal i bardzo zdziwiłem się, że jedliśmy bardzo niewiele. Sam brałem na każdy szczyt 2 czekolady, 5-6 batonów oraz cukierki. Przy pierwszym wejściu na Kazbek zjadłem tylko 4 małe batoniki Raw Energy. Idąc na Elbrus – 2 batoniki, niewielki „shot” energetyczny w płynie i garść cukierków. Ważne było zjedzenie przed wyjściem na szczyt treściwego, bogatego w białko śniadania. Tu idealnie sprawdziły się liofilizaty MX3 Extrême. Dodatkowym czynnikiem było wzbogacenie diety o kilka dodatków, które ułatwiły aklimatyzację (wit. D3, pyłek pszczeli, kwasy omega-3), co poradziła mi Marta Naczyk z „Formy na Szczyt”.

8. Nawodnienie. Podczas dużego i długiego wysiłku na mrozie rzecz absolutnie niezbędna. Przed wyjściem na każdy wierzchołek wypijałem do posiłku ok. 0,5 litra wody z elektrolitami. Na szczyt zabierałem 2 litry płynów. W pierwszej fazie piłem wodę z elektrolitami, niesioną w izolowanym bidonie, który stygł szybciej. Potem w ruch szła herbata z termosu. Do herbaty także dodawałem trochę elektrolitów, by wzbogacić wodę ze śniegu. Ta ilość płynów była wystarczająca i oceniam, że niosąc tylko 1 litr wróciłbym z każdego szczytu odwodniony.

9. Regeneracja. Nasze dzienne podejścia nie przekraczały 5 h marszu, zaś przed samymi wyjściami na szczyt mieliśmy jeden pełny dzień odpoczynku. Na Kazbek startowaliśmy tak wypoczęci, na ile to możliwe w Stacji Meteo. Przed wyjściem na Elbrus także odpoczywaliśmy, ograniczając się do wjechania kolejka linową na wysokość 3850 m (do tzw. „Beczek”).

10. Sprawność fizyczna. Przez ostatnie 4 miesiące ćwiczyłem pod kątem wyjść górskich. Oznaczało to głównie biegi, na których stopniowo zwiększałem pokonywane dystanse. Zaczynałem od 5-7 km, skończyłem na półmaratonie (21 km). Uzupełnieniem treningu były ćwiczenia interwałowe w postaci biegów pod górę (treningi na wieżowcach i Kopcu Powstania Warszawskiego). Stając na każdym ze szczytów czułem się idealnie, niczym na poziomie morza, co pokazało, że nawet umiarkowany trening przed wyprawą + poprawna aklimatyzacja są świetnymi sprzymierzeńcami w górach wysokich.


Wyprawa na Kazbek i Elbrus odbyła się dzięki współpracy z agencją Mountain Freaks z Kazbegi. Jeśli planujecie wejście na któryś ze szczytów Kaukazu, już teraz zapraszam Was do wspólnego wyjazdu z nimi!


 

Zobacz również

2 odpowiedzi

  1. Na samym początku tekstu – nie chodzi czasem o 6 sierpnia? I mam pytanie – aklimatyzacja 4050 m – powiedz mi, o którym punkcie dokładnie mówisz?

    1. Tak, oczywiście, poprawiłem. Dzięki!

      Co do aklimatyzacji – miejsce do którego dotarliśmy to skała leżąca ok. 150 m powyżej białej kapliczki nad Stacją> prowadzi tam dość wyraźna ścieżka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *